Autor: Åshild Kanstad Johnsen
Tytuł: "Pieniek otwiera muzeum"
Ilustracje: Åshild Kanstad Johnsen
Tłumaczenie: Milena Skoczko
Wydawnictwo: Dwie Siostry
Rok wydania: 2014
Liczba stron: 32
Wiek dziecka: od 3 do 10 lat
Przedstawiam jedną z książek, która powędrowała pod tegoroczną choinkę u Brata. Był to zakup prawie na ostatnią chwilę, a po pomoc sięgnęłam na stronę Mama w Centrum, bloga pisanego przez Joannę. Blog to niezwykle wysmakowany wizualnie, przepełniony osobistymi przemyśleniami, bardzo czuły i mądry. Joanna ma syna i córeczkę, i od czasu do czasu pokazuje jak spędzają czas jej dzieci. Stąd wiedziałam już o tej książce wcześniej.
Gdy tylko bratanice rozpakowały swoje prezenty, nacieszyły się po pierwszym wrażeniu, odczekałam na moment kiedy książka leżała na stoliczku i zabrałam się za jej studiowanie. Dosłownie.
Tutaj nie można mówić już tylko o czytaniu. Książka jest zapełniona drobiazgową ewidencją przebogatej kolekcji głównego bohatera, którym jest Pieniek. Na okładce widzimy tylko jej próbkę. Prawie do łez rozbawiła mnie ilustracja, zajmująca dwie strony formatu A4, na której widzimy rzeczy znalezione przez Pieńka podczas jednego (!) spaceru...
Z czasem Pieniek zaczyna się martwić tym, jak zapanować nad swoją rozrastającą się kolekcją.
I tu najbardziej spodobała mi się relacja Pieńka z Babcią. Gdy tylko ma problem dzwoni do Niej, a ta zawsze znajdzie jakieś dobre rozwiązanie dla jego kłopotów.
Książka świetnie oddaje pasje małych ludzi, skłonności do zbieractwa wszelakiego. Niektórym takie zamiłowienie zostaje aż do dorosłości. Ja, na przykład, nadal uwielbiam zbierać kamienie, szczególnie na plaży. Za to moje dzieci kolekcjonowały do niedawna patyki. Jeden z takich eksponatów w dalszym ciągu mam na biurku w pracy, w pojemniku na długopisy. Pochodzi z czasów, kiedy Większy K. mając 3 lata na spacerach nosił w kieszeniach i rączkach patyki, które grały rolę telefonu komórkowego. A jeszcze jesienią wynosiłam pod dom jakiegoś, jak to go nazwałam "gnata", który leżał i leżał na pralce w łazience.
Teraz chłopcy przerzucili się na poważniejsze, i oczywiście, dużo kosztowniejsze kolekcje (karty/naklejki z piłkarzami), ale etap gromadzenia, porządkowania i posiadania Ważnych Rzeczy to jeden z etapów rozwoju u dzieci.
"Pieniek otwiera muzeum" to urocza ciepła książka, która myślę, że spodoba się wielu.
Recenzja bierze udział w następujących wyzwaniach:
- "Odnajdź w sobie dziecko - edycja III 2015" - wyzwanie Magdalenardo na blogu "Moje czytanie";
- "Gra w kolory" - styczeń (biały) - j.w.;
- "Czytamy polecane książki" - książka polecana przez innego blogera - wyzwanie Marty Kor na blogu "Okiem MK";
- "W 200 książek dookoła świata" - kraj autora: Norwegia - wyzwanie Edyty na blogu "Zapiski spod poduszki".
Tytuł: "Pieniek otwiera muzeum"
Ilustracje: Åshild Kanstad Johnsen
Tłumaczenie: Milena Skoczko
Wydawnictwo: Dwie Siostry
Rok wydania: 2014
Liczba stron: 32
Wiek dziecka: od 3 do 10 lat
Zdjęcie okładki pochodzi ze strony Wydawnictwa |
Przedstawiam jedną z książek, która powędrowała pod tegoroczną choinkę u Brata. Był to zakup prawie na ostatnią chwilę, a po pomoc sięgnęłam na stronę Mama w Centrum, bloga pisanego przez Joannę. Blog to niezwykle wysmakowany wizualnie, przepełniony osobistymi przemyśleniami, bardzo czuły i mądry. Joanna ma syna i córeczkę, i od czasu do czasu pokazuje jak spędzają czas jej dzieci. Stąd wiedziałam już o tej książce wcześniej.
Gdy tylko bratanice rozpakowały swoje prezenty, nacieszyły się po pierwszym wrażeniu, odczekałam na moment kiedy książka leżała na stoliczku i zabrałam się za jej studiowanie. Dosłownie.
Tutaj nie można mówić już tylko o czytaniu. Książka jest zapełniona drobiazgową ewidencją przebogatej kolekcji głównego bohatera, którym jest Pieniek. Na okładce widzimy tylko jej próbkę. Prawie do łez rozbawiła mnie ilustracja, zajmująca dwie strony formatu A4, na której widzimy rzeczy znalezione przez Pieńka podczas jednego (!) spaceru...
Z czasem Pieniek zaczyna się martwić tym, jak zapanować nad swoją rozrastającą się kolekcją.
I tu najbardziej spodobała mi się relacja Pieńka z Babcią. Gdy tylko ma problem dzwoni do Niej, a ta zawsze znajdzie jakieś dobre rozwiązanie dla jego kłopotów.
Książka świetnie oddaje pasje małych ludzi, skłonności do zbieractwa wszelakiego. Niektórym takie zamiłowienie zostaje aż do dorosłości. Ja, na przykład, nadal uwielbiam zbierać kamienie, szczególnie na plaży. Za to moje dzieci kolekcjonowały do niedawna patyki. Jeden z takich eksponatów w dalszym ciągu mam na biurku w pracy, w pojemniku na długopisy. Pochodzi z czasów, kiedy Większy K. mając 3 lata na spacerach nosił w kieszeniach i rączkach patyki, które grały rolę telefonu komórkowego. A jeszcze jesienią wynosiłam pod dom jakiegoś, jak to go nazwałam "gnata", który leżał i leżał na pralce w łazience.
Teraz chłopcy przerzucili się na poważniejsze, i oczywiście, dużo kosztowniejsze kolekcje (karty/naklejki z piłkarzami), ale etap gromadzenia, porządkowania i posiadania Ważnych Rzeczy to jeden z etapów rozwoju u dzieci.
"Pieniek otwiera muzeum" to urocza ciepła książka, która myślę, że spodoba się wielu.
Recenzja bierze udział w następujących wyzwaniach:
- "Odnajdź w sobie dziecko - edycja III 2015" - wyzwanie Magdalenardo na blogu "Moje czytanie";
- "Gra w kolory" - styczeń (biały) - j.w.;
- "Czytamy polecane książki" - książka polecana przez innego blogera - wyzwanie Marty Kor na blogu "Okiem MK";
- "W 200 książek dookoła świata" - kraj autora: Norwegia - wyzwanie Edyty na blogu "Zapiski spod poduszki".
No, proszę, taki młody, a już ma problem ze zbieractwem ;)
OdpowiedzUsuńNie chciałam opisywać szczegółów, ale babcia podpowiada mu ciekawe sposoby na poradzenie sobie z kolejnymi kłopotami. A ostateczne rozwiązanie podobało mi się najbardziej ;)
UsuńAle jaja... Rozbroiła mnie ta książka.
OdpowiedzUsuńJest rozbrajająca, to fakt :-D
UsuńMój prawie-jedenastolatek kolekcjonerstwo ma wpisane w charakter. Zbiera od zawsze, raz nawet miał kolekcję słoików z zapachami:) Niemałym problemem jest porządek w jego małym pokoju pełnym różnych eksponatów. Minimalizm i rezygnacja na razie nie jest w cenie. Czas się raczej dokształcić i... założyć muzeum?:)))
OdpowiedzUsuńMamę w Centrum Joanny też chętnie odwiedzam.
Tobie podpowiem zakończenie - Pieniek z babcią przeglądają kolekcję i część wraca do lasu, część na wysypisko śmieci po segregacji, a część eksponatów faktycznie trafia do muzeum...
UsuńTak, widuję Cię u Joanny :-))
Słoiki z zapachami? To ciekawe, a trzymały się?
Kochane, ja Was lubię :)
UsuńJoanno, jeśli mogę wypowiem się w imieniu Moniki i swoim - my Ciebie też :-)))
UsuńOj doskonale potrafię zrozumieć Pieńka :)
OdpowiedzUsuńTeż wiele rzeczy zbierałam i zbieram nadal, nie potrafię rozstać się z notatkami, karteluszkami, "pamiątkami" z przeszłości, trzymam szkolne zeszyty, pamiętniki, stare gazety i sama nie wiem co jeszcze... Nie mam tylko babci, do której mogłabym w tej sprawie zadzwonić :(
Izabelko, jakze się cieszę, że się Wam Pieniek podobał :) My Pieńka kochamy :)
OdpowiedzUsuńMuszę zebrać opinię od bratanic, ale moim zdaniem Pieniek jest niepowtarzalny
Usuń:-)