Mały O. wymyty, przebrany w piżamę leży w łóżku. Tata siedzi na jego brzegu kiedy wchodzę do pokoju. Spoglądam na synka - ma wyczesaną i przyklepaną na lewą stronę, mokrą grzywkę. Zwracam mężowi uwagę - pokazuję z uśmiechem oczami i głową tę stylizację.
Za chwilę jestem już obok Małego i mówię:
- Oluś, ale do spania nie układa się fryzury.
- Ale ja chciałem żeby mnie sen powidział.
Dwa tygodnie września minęły.
Jest coraz gorzej z czasem, który mogę poświęcić dla siebie. O uwagę walczą dzieci, kuchnia, ogród. Komputer i książki są na ostatnim miejscu. Zasypiam w tym samym czasie co dzieci.
Dzisiaj znów turniej piłkarski.
W dodatku gdzieś zgubiłam lub przez przypadek wykasowałam zdjęcie przepięknej jarzębiny pełnej owoców... To takie przykre uczucie, że dogina mnie do poziomu ziemi i trudno pozbierać się w sobie...
Wiem, moje problemy są abstrakcyjne. Ale w moim życiu czuję się aktualnie zupełnie pominięta...