Autor: Julia Fiedorczuk
Tytuł: "Nieważkość"
Wydawnictwo: Wydawnictwo Marginesy
Miejsce i rok wydania: Warszawa 2015
Liczba stron: 288
Jak ja lubię czytać opisy i recenzje zamieszczone na obwolucie...
Zastanawiam się czy to możliwe, że kilka słów może nam zakreślić w głowie obszar, w którym znajdzie się wszystko. Nie da się. I dotyczy to także mojej próby. Świat, który powstaje jest tylko jedną z projekcji, do której dostęp ma jej autor i nieliczne grono współodczuwających.
"Zmysłowa, pełna tajemnic i mrocznego erotyzmu opowieść o poszukiwaniu duchowej wolności".
"Trzy kobiety, z których każda - w poszukiwaniu samej siebie - musiała zejść do innego piekła. Trzy losy naznaczone namiętnością i pragnieniem piękna."
Czy któraś z trzech przedstawionych w "Nieważkości" kobiet osiąga wolność?
Zuzanna, która wygląda na najbardziej wrażliwą z trójki, przeżyła miłość i duchową i fizyczną będąc jeszcze nastolatką. Epizod z profesorem rysunku, malarzem i nauczycielem - całe szczęście, że to był taki właśnie związek. Wyzwolilo ją to z zależności duszy od ciała i oddziela fascynację fizyczną od uczucia.
Nie wiem, czy sama zdaje sobie sprawę z tego, skąd bierze się jej zamiłowanie do poznawania i fascynacja językami... Myślę, że to wewnętrzna, nieuświadomiona potrzeba kontaktu, ułatwiania sobie porozumienia z takimi osobami, które nie chcą lub nie potrafią skomunikować się ze światem. Widzę w jej greckiej wyprawie przekonanie o tym, że niedostępny artysta da się namówić na kontakt. A obawa przed ponownym zranieniem i równie głębokim związkiem, kończy się kolejną "ucieczką" po zakończeniu każdego projektu. Zuzanna zmienia pracę mimo, że odnosi sukcesy... Pozostaje twardą i niezdobytą kobietą.
Najbardziej ponura postać to dla mnie Helena, dla której życie składa się z codziennej listy z punktami do odznaczenia. Zaliczenie kolejnych zrealizowanych zadań wypełnia każdy jej dzień aż do ostatniej wieczornej chwili, kiedy może usiąść na tarasie i wypalić papierosa. Ten moment jest jej wewnętrznym wyzwoleniem. Myślę, że jest w niej niewysłowiony, nieprzepracowany i nieusprawiedliwiony ból po tym, co się stało z Mirkiem (kolegą z dzieciństwa), do czego sama się przyczyniła. Może nawet nie zdaje sobie sprawy, że jest w niej ukryta agresja wobec dorastających chłopców (co daje o sobie znać kiedy straszy dwóch podrostków). Mam obawy o jej relację z własnym synem. Choć wygląda to w porządku, mam obawy... A jej stosunek do męża - "jej mężczyna" - może i czuły, ale dziwny.
I ostatnia z nich - Ewa. Obroniona przed gwałtem, ale genetycznie skazana na życie w strefie patologii. Zastanawiam się jaki wpływ na jej rozwój miał upadek z jarzębiny. Nieważkość miała w sobie od dzieciństwa w chwilach kiedy wspinała się na drzewa. Ewa, pijaczka, która została podpalona w czasie gdy spała na ławce w parku. Wolność wyczuwa się w jej delirycznej wędrówce w poszukiwaniu miejsca do snu i odpoczynku.
Czym zdobyła mnie ta książka?
To niełatwa lektura. Tak, jak życie.
Wpis bierze udział w wyzwaniach:
- "Gra w kolory III (2017)" na blogu Magdalenardo "Moje czytanie",
- "W 200 książek dookoła świata - 2017".
Tytuł: "Nieważkość"
Wydawnictwo: Wydawnictwo Marginesy
Miejsce i rok wydania: Warszawa 2015
Liczba stron: 288
Jak ja lubię czytać opisy i recenzje zamieszczone na obwolucie...
Zastanawiam się czy to możliwe, że kilka słów może nam zakreślić w głowie obszar, w którym znajdzie się wszystko. Nie da się. I dotyczy to także mojej próby. Świat, który powstaje jest tylko jedną z projekcji, do której dostęp ma jej autor i nieliczne grono współodczuwających.
"Zmysłowa, pełna tajemnic i mrocznego erotyzmu opowieść o poszukiwaniu duchowej wolności".
"Trzy kobiety, z których każda - w poszukiwaniu samej siebie - musiała zejść do innego piekła. Trzy losy naznaczone namiętnością i pragnieniem piękna."
Czy któraś z trzech przedstawionych w "Nieważkości" kobiet osiąga wolność?
Zuzanna, która wygląda na najbardziej wrażliwą z trójki, przeżyła miłość i duchową i fizyczną będąc jeszcze nastolatką. Epizod z profesorem rysunku, malarzem i nauczycielem - całe szczęście, że to był taki właśnie związek. Wyzwolilo ją to z zależności duszy od ciała i oddziela fascynację fizyczną od uczucia.
Nie wiem, czy sama zdaje sobie sprawę z tego, skąd bierze się jej zamiłowanie do poznawania i fascynacja językami... Myślę, że to wewnętrzna, nieuświadomiona potrzeba kontaktu, ułatwiania sobie porozumienia z takimi osobami, które nie chcą lub nie potrafią skomunikować się ze światem. Widzę w jej greckiej wyprawie przekonanie o tym, że niedostępny artysta da się namówić na kontakt. A obawa przed ponownym zranieniem i równie głębokim związkiem, kończy się kolejną "ucieczką" po zakończeniu każdego projektu. Zuzanna zmienia pracę mimo, że odnosi sukcesy... Pozostaje twardą i niezdobytą kobietą.
Najbardziej ponura postać to dla mnie Helena, dla której życie składa się z codziennej listy z punktami do odznaczenia. Zaliczenie kolejnych zrealizowanych zadań wypełnia każdy jej dzień aż do ostatniej wieczornej chwili, kiedy może usiąść na tarasie i wypalić papierosa. Ten moment jest jej wewnętrznym wyzwoleniem. Myślę, że jest w niej niewysłowiony, nieprzepracowany i nieusprawiedliwiony ból po tym, co się stało z Mirkiem (kolegą z dzieciństwa), do czego sama się przyczyniła. Może nawet nie zdaje sobie sprawy, że jest w niej ukryta agresja wobec dorastających chłopców (co daje o sobie znać kiedy straszy dwóch podrostków). Mam obawy o jej relację z własnym synem. Choć wygląda to w porządku, mam obawy... A jej stosunek do męża - "jej mężczyna" - może i czuły, ale dziwny.
I ostatnia z nich - Ewa. Obroniona przed gwałtem, ale genetycznie skazana na życie w strefie patologii. Zastanawiam się jaki wpływ na jej rozwój miał upadek z jarzębiny. Nieważkość miała w sobie od dzieciństwa w chwilach kiedy wspinała się na drzewa. Ewa, pijaczka, która została podpalona w czasie gdy spała na ławce w parku. Wolność wyczuwa się w jej delirycznej wędrówce w poszukiwaniu miejsca do snu i odpoczynku.
Czym zdobyła mnie ta książka?
"Przyjemnie było tak stać. W dole na światłach utworzył się długi rząd samochodów, ktoś natarczywie trąbił. Trwała przez chwilę bez ruchu, rejestrując dźwięki i gęstniejące światło. Wykonywała to ćwiczenie od wczesnego dzieciństwa. Pytała siebie: Czy zapamiętam ten moment? Czy będę umiała spośród tysiąca podobnych wyłowić akurat tę chwilę? A jeśli nie - to co się z nią stanie? Przepadnie?"
To niełatwa lektura. Tak, jak życie.
Wpis bierze udział w wyzwaniach:
- "Gra w kolory III (2017)" na blogu Magdalenardo "Moje czytanie",
- "W 200 książek dookoła świata - 2017".