Autor: Barbara Kosmowska
Tytuł: "Panna Foch"
Wydawnictwo: "Nasza Księgarnia"
Miejsce i rok wydania: Warszawa 2015
Liczba stron: 192
Wiek dziecka: od 12 lat
"Seria w kratkę"
W zorganizowanym w czerwcu przez portal Granice.pl głosowaniu na "Najlepszą książkę na lato" w kategorii dla młodzieży zwyciężyła "Panna Foch". Miałam w tym swój udział, oddając głos "w ciemno" na nieznaną mi wówczas jeszcze książkę.
Teraz po przeczytaniu jej stwierdzam, że warto było. Nie oznacza to, że deprecjonuję inne startujące w tym konkursie dzieła, gdzieżbym śmiała - nie znam ich, ale "Pannę Foch" przeczytałam i polecam.
Tytułowa panna z fochem na twarzy to bardzo ciekawa postać. Właściwie można byłoby oczekiwać, że ma muchy w nosie, jest wiecznie naburmuszona, marudna, z pretensjami do wszystkich o wszystko, jednym słowem: królewna na ziarnku grochu. Poszafujmy dalej stereotypami: że jest pretensjonalna, traktuje ludzi z wyższością mieszczucha, ma pstro w głowie, nie szanuje i nie garnie się do pracy. I to byłaby bardzo przewidywalna konstrukcja postaci i fabuły: pusta nastolatka zostaje przesiedlona na wieś i cudowna moc prawdziwego, prostego życia powoduje jej "nawrócenie". Ale w "Pannie Foch" niedokładnie tak jest. Panna Foch, czyli Pola zwana przez rodzinę Bobikiem, to niegłupia, całkiem sympatyczna dziewczyna bez uprzedzeń, nie zadzierająca mocno nosa i zaskakująco otwarta na nowe, wiejskie znajomości. Jest tylko nieco zagubiona w swoich emocjach. "Czego chce ta dziewczyna?" - chodzi po głowie czytelnikowi. Otóż nie tak łatwo odkryć drogi, którymi chodzą nastroje i humory dojrzewających nastolatków.
Pola zwierza się w swoim pamiętniku, że z tym jej programowym ponuractwem jest jej nie po drodze i czuje się źle. Obiera jednak drogę wiecznie niezadowolonej z powodu wyprowadzki rodziny z Warszawy na wieś, do Wiśniowej Góry. Przez tę zmianę, dziewczyna traci z oczu najlepszą przyjaciółkę, widoki na sympatię w osobie Julka i wszystko co wiąże się z tym, co "u nas w Warszawie". To trochę taki foch w stylu "no bo tak", ponieważ bohaterka świetnie aklimatyzuje się w nowym otoczeniu, znajduje dobrą i mądrą koleżankę, Anię i tylko pamięć starych dobrych znajomych i czasów, psuje jej od czasu do czasu humor.
Jeśli chodzi o warstwę psychologiczną to ważka opowieść o skrywanych problemach, ukrytych konfliktach, emocjonalnych porażkach i przegranych, którzy są zarówno wśród dorosłych, jak i dzieci. W zasadzie tylko bliźniacze rodzeństwo Poli - Fasolka i Groszek - oraz nowa koleżanka Poli, Ania, są zdrową materią ludzką w tej opowieści. Zaś rodzice, przyjaciółka z Warszawy (pretendująca do sławy i szafiarskiej blogosfery), Janek - chłopiec pomagający ojcu Poli przy budowie szklarni oraz tajemnicza Ama to postaci ze skrywanymi skrzętnie problemami.
Nie wyjawiając fabuły chcę tu zrobić duży ukłon i obdarzyć panią Kosmowską szerokim uśmiechem z podziękowaniem za subtelny wątek zauroczenia między Polą a Jankiem. Czapki z głów za celne obserwacje. :-) Szczególnie te, które pojawiają się na zakończenie festynu zorganizowanego pewnego słonecznego sierpniowego dnia i wiążą się z dziewczęcym radosnym tańcem wokół ogniska przy świetle księżyca:
Ciepła atmosfera tej opowieści toczącej się na wsi trochę przypomina mi Bullerbyn z tym, że bohaterowie oraz ich problemy są nieco bardziej wyrośnięci.
Recenzja bierze udział w wyzwaniach:
- "Odnajdź w sobie dziecko III" i "Gra w kolory" na blogu "Moje czytanie" Magdalenardo;
- "Celuj w zdanie" na blogu "Tu się czyta!" Sylwii P. (hasło na sierpień: "to był słoneczny dzień");
- "W 200 książek dookoła świata - Edycja II - 2015" na blogu "Zapiski spod poduszki" Edyty.
Tytuł: "Panna Foch"
Wydawnictwo: "Nasza Księgarnia"
Miejsce i rok wydania: Warszawa 2015
Liczba stron: 192
Wiek dziecka: od 12 lat
"Seria w kratkę"
W zorganizowanym w czerwcu przez portal Granice.pl głosowaniu na "Najlepszą książkę na lato" w kategorii dla młodzieży zwyciężyła "Panna Foch". Miałam w tym swój udział, oddając głos "w ciemno" na nieznaną mi wówczas jeszcze książkę.
Teraz po przeczytaniu jej stwierdzam, że warto było. Nie oznacza to, że deprecjonuję inne startujące w tym konkursie dzieła, gdzieżbym śmiała - nie znam ich, ale "Pannę Foch" przeczytałam i polecam.
Tytułowa panna z fochem na twarzy to bardzo ciekawa postać. Właściwie można byłoby oczekiwać, że ma muchy w nosie, jest wiecznie naburmuszona, marudna, z pretensjami do wszystkich o wszystko, jednym słowem: królewna na ziarnku grochu. Poszafujmy dalej stereotypami: że jest pretensjonalna, traktuje ludzi z wyższością mieszczucha, ma pstro w głowie, nie szanuje i nie garnie się do pracy. I to byłaby bardzo przewidywalna konstrukcja postaci i fabuły: pusta nastolatka zostaje przesiedlona na wieś i cudowna moc prawdziwego, prostego życia powoduje jej "nawrócenie". Ale w "Pannie Foch" niedokładnie tak jest. Panna Foch, czyli Pola zwana przez rodzinę Bobikiem, to niegłupia, całkiem sympatyczna dziewczyna bez uprzedzeń, nie zadzierająca mocno nosa i zaskakująco otwarta na nowe, wiejskie znajomości. Jest tylko nieco zagubiona w swoich emocjach. "Czego chce ta dziewczyna?" - chodzi po głowie czytelnikowi. Otóż nie tak łatwo odkryć drogi, którymi chodzą nastroje i humory dojrzewających nastolatków.
Pola zwierza się w swoim pamiętniku, że z tym jej programowym ponuractwem jest jej nie po drodze i czuje się źle. Obiera jednak drogę wiecznie niezadowolonej z powodu wyprowadzki rodziny z Warszawy na wieś, do Wiśniowej Góry. Przez tę zmianę, dziewczyna traci z oczu najlepszą przyjaciółkę, widoki na sympatię w osobie Julka i wszystko co wiąże się z tym, co "u nas w Warszawie". To trochę taki foch w stylu "no bo tak", ponieważ bohaterka świetnie aklimatyzuje się w nowym otoczeniu, znajduje dobrą i mądrą koleżankę, Anię i tylko pamięć starych dobrych znajomych i czasów, psuje jej od czasu do czasu humor.
Jeśli chodzi o warstwę psychologiczną to ważka opowieść o skrywanych problemach, ukrytych konfliktach, emocjonalnych porażkach i przegranych, którzy są zarówno wśród dorosłych, jak i dzieci. W zasadzie tylko bliźniacze rodzeństwo Poli - Fasolka i Groszek - oraz nowa koleżanka Poli, Ania, są zdrową materią ludzką w tej opowieści. Zaś rodzice, przyjaciółka z Warszawy (pretendująca do sławy i szafiarskiej blogosfery), Janek - chłopiec pomagający ojcu Poli przy budowie szklarni oraz tajemnicza Ama to postaci ze skrywanymi skrzętnie problemami.
Nie wyjawiając fabuły chcę tu zrobić duży ukłon i obdarzyć panią Kosmowską szerokim uśmiechem z podziękowaniem za subtelny wątek zauroczenia między Polą a Jankiem. Czapki z głów za celne obserwacje. :-) Szczególnie te, które pojawiają się na zakończenie festynu zorganizowanego pewnego słonecznego sierpniowego dnia i wiążą się z dziewczęcym radosnym tańcem wokół ogniska przy świetle księżyca:
Wzorców Fasolki i Groszka szukałam w historiach Musierowiczowskich. Z tą małą różnicą, że młodociani zez Jeżyc są częstokroć mędrkujący, a duet klonów z Wiśniowej Góry intelektualnie czysto czterolatkowy."Jeśli gorąco pragniemy kogoś zobaczyć, to go widzimy".
Ciepła atmosfera tej opowieści toczącej się na wsi trochę przypomina mi Bullerbyn z tym, że bohaterowie oraz ich problemy są nieco bardziej wyrośnięci.
Recenzja bierze udział w wyzwaniach:
- "Odnajdź w sobie dziecko III" i "Gra w kolory" na blogu "Moje czytanie" Magdalenardo;
- "W 200 książek dookoła świata - Edycja II - 2015" na blogu "Zapiski spod poduszki" Edyty.
Ilustracje z ulicy Kociej ;-)
OdpowiedzUsuńBrakuje moim zdaniem książek dla dziewczynek z końca podstawówki, więc bardzo mnie cieszy, że ktoś zaadresował powieść do tej grupy :-)
Polecam inne książki Pani Kosmowskiej: "Kolorowy szalik", "Pozłacaną rybkę" i "Bubę", która ma dalszą cześć pt. "Buba. Sezon ogórkowy". Ale "Bubę" szczególnie - jest re-we-la-cyj-na! :-D
UsuńDzięki! Wpisuję na listę! :-)
UsuńA i jeszcze "Dziewczynka z parku", też Kosmowskiej. Kłaniam się :-)
UsuńZ miłą chęcią podsunę tą książkę mojej nastoletniej córce, więc dzięki za inspirację:) Niestety nie jest tak zapalona do czytania jak ja, ale może ją namówię.
OdpowiedzUsuńCierpliwości, może wzór mamy "zaskoczy" w pewnym momencie. :-)
UsuńPolecam również inne dzieła Pani Kosmowskiej, wymienione wyżej w dyskusji z Kaliną. A "Bubę" na początek. "Buba" jest bezbłędna. :-D
Ech, książki dla młodzieży...gdy Nasza Glistka podrośnie może będę jej podbierać takie lektury. O ile będzie lubiła czyta! :) Teraz jakoś nie mogę znaleźć na nie czasu, a raczej zawsze wybieram te poważniejsze lektury...starość, oj starość;p
OdpowiedzUsuńJaka starość? ;-) Korzystaj z chwili i czytaj co chcesz, bo jak córeczka podrośnie to zostaną Ci, na jakiś czas, tylko lektury dla dzieci.
UsuńA w jakim dokładnie jest wieku mała?