Autor: Ian Whybrow
Tytuł: "Księga straszliwej niegrzeczności - napisał Wilczuś z wielkiej złości"
Ilustrował: Tony Ross
Przełożył: Ernest Bryll
Wydawnictwo: Poradnia K sp. z o.o.
Miejsce i rok wydania: Warszawa 2015. Wydanie I
Liczba stron: 128
Powiecie, że się uwsteczniam.
Ale ja uzupełniam swoją edukację literacką.
Bo jak tu nie przeczytać książki, która nagrodzona została wieloma nagrodami.
W tłumaczeniu Ernesta Brylla.
Ian Whybrow przełamał tabu dotyczące dobrego zachowania i wychowania. Mimo, że dotyczy ono młodego wilka o imieniu Wilczuś, to nauka płynąca z tej historyjki jest wieloraka i ponadgatunkowa. "Dobry przykład" własny i spójne ze słownymi deklaracjami działanie to klucz do sukcesu wychowawczego. Wilczusia, który ma się stać okrutnym, groźnym, wrednym wilkiem przez pobyt i naukę w Szkole Złości i Chytrości prowadzonej przez Złego Wujka nie daje się przekabacić na najgorszego wilka. Zły Wujek jest do szpiku kości zły, tak zły, że nawet nie umie dać dobrego złego przykładu. I nauka idzie w las...
Wilczuś na pożegnanie pierwszej części przygód postanawia zostać zuchem, a następnie założyć Akademię Poszukiwaczy Przygód. A co najważniejsze: kiedy dorośnie, chce być sobą.
Mimo groźnie brzmiącego tytułu historia warta jest przedstawienia dzieciom. Oczywiście są brzydkie wyrazy, niewłaściwe zachowania, ale myślę, że dzieci to kochają. A jaka z tego płynie morał i nauka? O to już sami zapytajcie dzieci. :-)
Wpis bierze udział w wyzwaniach:
- "W 200 książek dookoła świata - 2017";
- "Gra w kolory III (2017)" na blogu "Moje czytanie" Magdalenardo.
Tytuł: "Księga straszliwej niegrzeczności - napisał Wilczuś z wielkiej złości"
Ilustrował: Tony Ross
Przełożył: Ernest Bryll
Wydawnictwo: Poradnia K sp. z o.o.
Miejsce i rok wydania: Warszawa 2015. Wydanie I
Liczba stron: 128
Powiecie, że się uwsteczniam.
Ale ja uzupełniam swoją edukację literacką.
Bo jak tu nie przeczytać książki, która nagrodzona została wieloma nagrodami.
W tłumaczeniu Ernesta Brylla.
Ian Whybrow przełamał tabu dotyczące dobrego zachowania i wychowania. Mimo, że dotyczy ono młodego wilka o imieniu Wilczuś, to nauka płynąca z tej historyjki jest wieloraka i ponadgatunkowa. "Dobry przykład" własny i spójne ze słownymi deklaracjami działanie to klucz do sukcesu wychowawczego. Wilczusia, który ma się stać okrutnym, groźnym, wrednym wilkiem przez pobyt i naukę w Szkole Złości i Chytrości prowadzonej przez Złego Wujka nie daje się przekabacić na najgorszego wilka. Zły Wujek jest do szpiku kości zły, tak zły, że nawet nie umie dać dobrego złego przykładu. I nauka idzie w las...
Wilczuś na pożegnanie pierwszej części przygód postanawia zostać zuchem, a następnie założyć Akademię Poszukiwaczy Przygód. A co najważniejsze: kiedy dorośnie, chce być sobą.
Mimo groźnie brzmiącego tytułu historia warta jest przedstawienia dzieciom. Oczywiście są brzydkie wyrazy, niewłaściwe zachowania, ale myślę, że dzieci to kochają. A jaka z tego płynie morał i nauka? O to już sami zapytajcie dzieci. :-)
Wpis bierze udział w wyzwaniach:
- "W 200 książek dookoła świata - 2017";
- "Gra w kolory III (2017)" na blogu "Moje czytanie" Magdalenardo.
Nie uwsteczniasz, no też coś. Przynajmniej wiem, co będę czytała wnukom, jak już je będę miała :P
OdpowiedzUsuńOj babciu, dasz czadu ;-) :-)))
UsuńNa to liczę, bo to się zanosi na wyzwanie dwujęzyczne :P
UsuńO, ja też chciałam być sobą kiedy dorosnę, to najtrudniejsze!
OdpowiedzUsuńMasz rację pandeMoniu... Trudne, ale nie niemożliwe, myślę.
Usuń:-x
Dziękuję za tę książkę (dzięki Tobie o niej usłyszałam). A uważam, że pisanie dla i do dzieci jest niejednokrotnie trudniejsze, a czytanie książek dla dzieci jest elementem kultury i rozwoju osobistego, także można dostrzec przemiany społeczne... No i oczywiście może dostarczyć ogromu frajdy.
OdpowiedzUsuńA gdyby tak zastanowić z meta- poziomu, to dzieciństwo w tym kształcie co je znamy zostało określone w 1901 roku...
Czyż nie jest to ponadczasowa piosenka?
https://www.youtube.com/watch?v=vrHfv3_DZcg
albo ta:
https://www.youtube.com/watch?v=Tfodk95O_rQ
Majkę Jeżowską śpiewającą "A ja wolę moją mamę" słuchałam na okrągło, miałam ją na szpulowym magnetofonie. Nosiłam piegi na policzku i śpiewałam "Meluzynę" wisząc ma trzepaku.
UsuńMasz rację z czytaniem książek dla dzieci, dziękuję Ci za te słowa. Mam wrażenie, że więcej przyjemności daje mi literatura dziecięca i mlodziezowa. Dużo więcej przeżyłam i zobaczyłam idąc ostatnio do Narnii i podglądajac Pozyczalskich...