niedziela, 6 lipca 2014

Letni chłopcy

Na pożegnanie wakacji nad morzem pstryknęłam zdjęcie jednej róży, która zakwitła na klombie u Cioci.

Dla wielbicieli Bayernu - to zagadka, jak może nazywać się ta odmiana? ;)

przepraszam za brak ostrości, ale słońce świeciło tak, że praktycznie nic nie widziałam


Odebraliśmy Karolki i dowieźliśmy do dom. Powrót był wspólny z Dziadkami, a dziś wnuki wyruszyły z Dziadkami na wschód. Żeby nie przedłużać podróży, nigdzie żeśmy nie zajeżdżali, nie zaglądali, i tak byliśmy o 19 z minutami pod domkiem. Bez przygód, jak w zeszłym roku...

A podróż nad morze, w piątek po pracy wyglądała tak, że ostrzeżeni przez wiadomości radiowe o korkach przed Obornikami ominęliśmy naprawę wiaduktu przejeżdżając przez okoliczne wsie, ale złapała nas "impreza" przed Słupskiem.

W CB radiu mówili o jakimś festiwalu. Ponieważ slang mobilków jest dość specyficzny, spodziewałam się jakichś zaostrzonych kontroli misiaczków z suszarkami lub na hulajnogach. Gdy wkrótce stanęliśmy we wlekącym się sznurze samochodow okazało się, co oznaczało hasło festiwal. Ni mniej, ni więcej tylko - festiwal. Discopolo impreza z ogromną sceną, wesołym miasteczkiem i innymi atrakcjami. Co ciekawe w lokalnym radiu reklamowili i nagłaśniali koncert z Doliny Charlotty, mówiono o Opener'ze, ale o imprezie disco polo, która spowodowała bodjże pięciokilometrowy korek od strony Słupska - nic. Nawet w lokalnej gazecie - cicho szaaa. Dziwne.

A pod domem tak:

lilie, molinia, malwy


A 50 centymetrów dalej mam to...


 
I jeszcze fakt z podróży sprzed tygodnia.
Nie ma już stacji Gdynia Główna Osobowa (oj, ta nazwa wzbudzała moje emocje, osobowa, osobowa, główna osobowa).
Teraz jest:


Pięknie odremontowana w środku. Tylko nie w tej części gdzie przystają kolejki podmiejskie.
Od Sopotu do Gdańska z okien pociągu widać same przebudowy, dworce się rozwijają, odnawiają, rozbudowują. Mam tylko nadzieję, że nie w kierunku, w którym poszedł Poznań Główny.

A dla mnie lato ma smak tej piosenki:



Don Henley - Boys Of Summer przez jpdc11

Gdzieś jest burza...



Udanego, dobrego tygodnia Wam życzę!

2 komentarze:

  1. :-) Gdynia... wyobraź sobie, że mieszka tam od wielu lat mój rodzony brat marynarz z rodziną, a ja nigdy tak na luzie, po relaks go nie odwiedziłam... Nie ma kiedy! Byłam jedynie na jego 2 imprezach z okazji rozpoczęcia i zakończenia AMW oraz 2 razy na chrzcinach (zawsze na króciutko). No, ale za to oni nas często nawiedzają.

    Obrazek zboża - jakże mi bliski ;-). W P. dookoła to teraz tylko zboża i zboża... Cudnie.

    Róża piękna a te twoje kwiaty to przypominają mi smolinosy z naszego dawnego ogródka w P. :-). Tzn. tak je nazywaliśmy - smolinosy, bo pręciki kolorowały nos na pomarańczowo ;-). Fachowej nazwy nie znaliśmy.

    Miłego tygodnia i Tobie!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Smolinosy :) Określenie pierwsza klasa!
      U Ciebie Amisho jest cały barwny ogród swoich powiedzonek i nazw :))) Nie mogę się nadziwić :-D

      Usuń

Bardzo lubię czytać komentarze, za każdym razem aż drżę z emocji: a nuż coś nowego się pojawi...

(Aczkolwkiek chamstwa nie zniese ;))

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...