"Wytrwałości w pracy po powrocie z urlopu" - takie życzenia dostałam od kolegi, któremu wczoraj odpisywałam w służbowej sprawie...
Oj tak.
Tymczasem rano zawożąc Większego K. mieliśmy małą "powtórkę z rozrywki". Z powodu budowy ronda zmieniliśmy trasę na tą sprzed dwóch lat i jeździmy przez Kiekrz. Ale po drodze też mamy las, w Krzyżownikach. I mieliśmy okazję przepuścić panią dzikową z gromadką dzieci.
Trzy, czy czery dorosłe dziki, przeprowadzały osiem warchlaków przez jezdnię na drugą stronę lasu.
Mój Najlepszy Kolega jak tylko podzieliłam się z Nim tą emocjonujacą wiadomością, podniósł mi ciśnienie opowiadaniem jak to Jego znajomy zatrąbił na drodze nie wiedząc o tym, że zza krzakow zaraz wyjdzie dzik. A ten wziął na szable oponę o podniósł samochód.
Dziękujemy bardzo...
Sobotni powrót był pełen wrażeń. Pojechaliśmy na Hel. Widzieliśmy foki, latarnię, cypel, piękne widoki od na zatokę od strony Pucka - mnóstwo wrażeń.
Jakby tego było mało, na obwodnucy Piły, na wysokości fabryki żarówek, tuż przed przejazdem kolejowym, pod samochód wpadła nam nieduża sarna. Szamotała się pod podwoziem, płacząc i kopiąc jakieś 15-20 minut. W końcu wydostała się i uciekła do lasu. Mąż zadzwonił na policję bo w czasie jak była pod samochodem nie mogliśmy ruszyć ani do przodu ani do tyłu... Co tu robić?
MNK twierdzi, że zwierzę uciekło w szoku, ale i tak prawdopodobnie zdechło z powodu obrażeń.
Całkiem możliwe.
Ale ja mam następujące pytanie: dlaczego zamiast ustawiać durne fotoradary po wsiach, gdzie domostwa mieszczą się wzdłuż głównej drogi na odcinku niecałego kilometra, nasi decydnci nie wydadzą pieniedzy na siatki oddzielające teren leśny od dróg?! W końcu tu też chodzi o bezpieczeństwo na drogach.
Pogłowie fotoradarów na trasie Słupsk-Miastko-Szczecinek przewyższa w godzinach wieczornych liczebność żywych dusz widocznych w tychże wsiach. Dokładnie liczyłam.
Kochana policja niech czuwa nad bezpieczeństwem podróżnych i przyjeżdza na wezwanie, skoro już nie musi pilnować ograniczeń prędkości. Ciekawe jak długo byśmy czekali na radiowóz, gdyby zwierzę nie uciekło, a samochód miałby jakieś usterki... Nie daj Bóg!Oj tak.
Tymczasem rano zawożąc Większego K. mieliśmy małą "powtórkę z rozrywki". Z powodu budowy ronda zmieniliśmy trasę na tą sprzed dwóch lat i jeździmy przez Kiekrz. Ale po drodze też mamy las, w Krzyżownikach. I mieliśmy okazję przepuścić panią dzikową z gromadką dzieci.
Trzy, czy czery dorosłe dziki, przeprowadzały osiem warchlaków przez jezdnię na drugą stronę lasu.
Mój Najlepszy Kolega jak tylko podzieliłam się z Nim tą emocjonujacą wiadomością, podniósł mi ciśnienie opowiadaniem jak to Jego znajomy zatrąbił na drodze nie wiedząc o tym, że zza krzakow zaraz wyjdzie dzik. A ten wziął na szable oponę o podniósł samochód.
Dziękujemy bardzo...
Sobotni powrót był pełen wrażeń. Pojechaliśmy na Hel. Widzieliśmy foki, latarnię, cypel, piękne widoki od na zatokę od strony Pucka - mnóstwo wrażeń.
Jakby tego było mało, na obwodnucy Piły, na wysokości fabryki żarówek, tuż przed przejazdem kolejowym, pod samochód wpadła nam nieduża sarna. Szamotała się pod podwoziem, płacząc i kopiąc jakieś 15-20 minut. W końcu wydostała się i uciekła do lasu. Mąż zadzwonił na policję bo w czasie jak była pod samochodem nie mogliśmy ruszyć ani do przodu ani do tyłu... Co tu robić?
MNK twierdzi, że zwierzę uciekło w szoku, ale i tak prawdopodobnie zdechło z powodu obrażeń.
Całkiem możliwe.
Ale ja mam następujące pytanie: dlaczego zamiast ustawiać durne fotoradary po wsiach, gdzie domostwa mieszczą się wzdłuż głównej drogi na odcinku niecałego kilometra, nasi decydnci nie wydadzą pieniedzy na siatki oddzielające teren leśny od dróg?! W końcu tu też chodzi o bezpieczeństwo na drogach.
Pogłowie fotoradarów na trasie Słupsk-Miastko-Szczecinek przewyższa w godzinach wieczornych liczebność żywych dusz widocznych w tychże wsiach. Dokładnie liczyłam.
A taką naklejkę widziałam wracając z pracy - nic dodać nic ująć:
Siatek nie ma, bo z tym się wiąże budowa przejść dla zwierząt. Siatki dzielą nienaturalnie ich siedliska, rejon żerowania, rewiry.
OdpowiedzUsuńCo za przeżycie z sarną. Uf. My potrąciliśmy po ciemku zająca, a ja nie mogłam wyjść ze stuporu przez pół dróg. no ale to było z 15 lat temu, teraz zeszłabym śmiertelnie przy potrąceniu wróbla.
Serdeczności :)
Wiem, wiem... ale powiedz mi, co ma zrobić ktoś, którego samochód po takim zderzeniu nie nadawałby się do jazdy? Wyobrażasz sobie to, gdyby policja po STŁUCZENIU LAMP o zachodzie słońca zakazałaby nam wracać nim do domu?!
UsuńJestem za ochroną zwierząt, ale skoro drogi pobudowano w takich miejscach, to powinno się również pomyśleć DO KOŃCA o bepieczeństwie kierowców.
Ja też byłam w szoku, ale musiałam zapanować w pierwszej kolejności nad przerażeniem dzieci ;)