wtorek, 31 października 2017

Ma Yan - pokolenie na przełomie przemian

Autor: Ma Yan
Tytuł: "Dziennik Ma Yan z życia chińskiej uczennicy"
Prezentacja: Pierre Haski
Z francuskiego przełożył: Wiktor Dłuski
Wydawnictwo: Wydawnictwo Albatros Andrzej Kuryłowicz
Miejsce i rok wydania: Warszawa 2004
Liczba stron: 296

To historia wstrząsająca, wzruszająca i niestety mocno osadzona w rzeczywistości.
Francuscy dziennikarze, którzy trafili w 2002 roku do wioski zamieszkałej przez Hui, potomków kupców i emisariuszy arabskich i perskich, którzy od VII wieku napływali do Chin  Jedwabnym Szlakiem, dostali do rąk na pożegnanie dziennik tytułowej 13-latki. Spisane w notesikach myśli córki przekazała im matka Ma Yan, która mimo, że sama niepiśmienna znała ich zawartość dzięki córce. Dziewczynce groziło zakończenie edukacji, z którym nie mogła się pogodzić, zaś rodzina nie widziała już dalszej ścieżki by pomóc córce.


Mimo, że edukacja jest w Chinach powszechna, gros rodzin w biednych, nieurodzajnych wiejskich rejonach nie stać na to, by posyłać dzieci do szkoły. Szczególnie zaś pokrzywdzone są w Chinach dziewczynki. Ich nauka kończy się szybciej, a społeczna i kulturowa presja by zagwarantować wykształcenie dziewczynom jest bardzo niska. Dla nich raczej przewidziana jest tradycyjna rola w społeczeństwie i rodzinie: wyjść jak najszybciej za mąż i wnieść do domu rodzinnego posag od męża tak, by móc zapewnić rodzinie majątek dla synów. I tak kółko się zamyka. W Chinach to na rodzinie męża spoczywa zabezpieczenie bytu materialnego rodziny, ale jak widać odbywa się to kosztem córek. Mariaże są oczywiście aranżowane i dziewczęta nie mają wyboru, muszą wyjść za mąż z wybranego przez swatkę kandydata, czy tego chcą, czy nie.


Dramat tej sytuacji polega na tym, że one są już głęboko świadome tego, że wykształcenie i możliwość kontynuowania nauki w szkole podstawowej, gimnazjum, liceum, a w dalszej kolejności pójście na studia, może je uchronić od tej drogi i dać szansę na lepsze życie. Inne życie. Bo życie jakim żyją ich rodzice, jest niewyobrażalnie ciężkie i smutne, pełne poświęceń.
Ale też i miłości.
Cóż, Ma Yan miała szczęście, że jej wołanie o pomoc zostało usłyszane we właściwym momecnie. Publikacja książki opartej na jej pamiętniku wywołała szeroki odzew we francuskiej prasie, i ludzie, którym na sercu leżało życie i przyszłość dziewczynki pomogli jej, ale także innym dziewczynkom.


Co się jednak z nią działo do momentu kiedy pomoc nastapiła, można przeczytać w "Pamiętniku". Namówiłam do przeczytania tej książki mojego 10 latka. Niech wie jakie trudności w zdobywaniu edukacji mają dzieci w Chinach, jaki jest to wysiłek dla nich samych (kiedy wracają do domu ze szkoły w piątkowe popołudnie pokonując na pieszo kilkanaście kilometrów), jakim poświęceniem wykazują się rodzice, kiedy nie mając pieniędzy wyjeżdżają na kilkutygodniowe "saksy" na zbieranie facai (śpiąc na gołej ziemi, niedojadając by zaoszczędzić jak najwięcej z zarobionych pieniędzy).
Myśli dziewczynki są wolne od oskarżania systemu za to, co spotyka jej rodzinę. Ona żyje poza polityką (jak to dziecko). Ale jak na dłoni  mamy tu odarte ze złudzeń i agitacyjnych haseł finalne dzieło sprawiedliwości społecznej, rewolucji socjalistycznej i postępu kapitalistycznego dokonane na wcale niemałych warstwach chińskiego społeczeństwa. To dzieło to: Zapomnienie, Bieda i Głód.
Z drugej zaś strony, z posłowia przygotowanego przez wydawcę polskiego wydania wiemy, że za górami daleko w żyznych dolinach żyje chińska warstwa średnia, która bogacąc się coraz bardziej i coraz bardziej konsumując dzieła chińskiego cudu gospodarczego wytwarza w miarę elegancką zasłonę dymną dla prawdziwego oblicza chińskiej prowincji. Z chińskiej ideologii komunistycznej pozostały na prowincji hasła; gospodarka i życie jest poddane prawom nieugiętego kapitalizmu...


To jeden, a właściwie dwa obrazy Chin malujące się z kart "Pamiętnika". Całości dopełnia uniwersalny przekaz o niewyobrażalnym dla nas (współczesnego pokolenia, które nie zaznało wojny i głodu) poświęceniu i miłości rodziców - w szczególności zaś matki Ma Yan, która za wszelką każdą możliwą cenę chce by córka miała lepsze od niej życie. Czy nie jest ona właściwą, ukrytą między słowami córki, bohaterką tej książki?
Myślę, że tak.




Wpis bierze udział w wyzwaniach:


- "Gra w kolory III (2017)" u Magdalenardo na blogu "Moje czytanie",


- "W 200 książek dookoła świata - 2017".

czwartek, 26 października 2017

Barbara Kosmowska "Obronić królową", czyli Królowa obroni się sama

Autor: Barbara Kosmowska
Tytuł: "Obronić królową"
Projekt okładki i grafiki: Agata Raczyńska
Wydawnictwo: Nasza Księgarnia
Miejsce i rok wydania: Warszawa 2017
Liczba stron: 240





Kiedy czytam takie książki (historie) jak ta, zastanawiam się na czym polega sztuka wychowania normalnego (czytaj: mądrego i wrażliwego?) młodego człowieka.

Takiego,  który już w wieku 14 lat wie jaka jest waga przyjaźni, potrafi wyważyć opinie o innych, zadbać o uczucia ważnych osób, zauważyć potrzebujących. Słowem ideał.
Takie ideały nie rodzą się na odkrytej roli. Niestety ich udziałem jest cierpienie, rozbita rodzina, nieszczęście. Trudne, hartujące charakter warunki.
Stąd moje wewnętrzne pytanie, czy normalna rodzina jest w stanie wychować normalnego człowieka, bo boję się, że nie.
I nie udziela mi na to pytanie odpowiedzi kolejna, nagrodzona w ważnym konkursie, książka mojej ulubionej polskiej pisarki.
Znów akcja przenosi się na prowincję, i choć dotyka aktualnych problemów wśród młodzieży (i dorosłych - oszustwa z nieuleczalną chorobą), echa współczesności są nad wyraz czytelne (nauczycielka z wąsikiem to Conchita), to dlaczego młodzież z 2 gimnazjum nie ma w rękach smartfonów? Wśród nich są dzieci, których rodziców stać na kupno nawet lepszego telefonu.
To mi zgrzyta. Ale może Autorka uznała, że zbyt wiele grzybków w tej duchowej strawie wywoła niestrawność wśród czytelników, bo i problemy alkoholowe jednego z rodziców równoległej głównej postaci, i tajemnicze cotygodniowe wyjazdy głównej głównej bohaterki, i jej nieco trudna asymilacja w nowej rodzinie ojca (w mistrzowski sposób rozegrana w okolicach Bożego Narodzenia, szach i mat, i jest już wszystko dobrze), ale i dużo bardziej skomplikowane relacje międzykoleżeńskie, i jeszcze ostatnia na liście obecności (jak widać u mnie też),  "przezroczysta" aczkolwiek uzdolniona koleżanka z biednej rodziny,  i...

Z rozrzewnieniem wróciłam myślami do czasów liceum, fascynacji, lekcji, innych zajęć pozaszkolnych. Myślę, że nie będę lepsza od komisji IV Konkursu Literackiego im. Astrid Lindgren, zorganizowanym przez Fundację "ABCXXI - Cała Polska czyta dzieciom" i poddam się ;-)
A na koniec garść sentencji zaczerpniętych z najnowszego dzieła Pani Kosmowskiej.
"O ludziach, którzy cię kochają, musisz pamiętać."
"Czekanie nie jest takie złe, kiedy masz do kogo i do czego tęsknić." 
"Klęska albo zwycięstwo, choć są tak różne, potrzebują samotności. Bo nad jednym i nad drugim tak samo ciężko zapanować..."
"Są partie, których nie można wygrać. Ale można je przegrać, jak przystało na mistrza, czyli z uśmiechem." 
I TEN cytat:
"Zapamiętaj, że królowa jest silna w pozycjach otwartych, a niestety słabsza w zamkniętych."



Wpis bierze udział w wyzwaniach:
- "Gra w kolory III - 2017" na blogu Magdalenardo "Moje czytanie ";


- "W 200 książek dookoła świata - 2017".

sobota, 21 października 2017

Czółgół, włóczno i tchónia

Mój młodszy potomek, który przez dwa ostatnie tygodnie siedział w domu pokonany przez wirusowy atak zakończony zapaleniem płuc, zdążył w międzyczasie rozwiązać zadanie z dodatkowej książki dokupionej mu w celu doskonalenia umiejętności ortograficznych.


Niestety, autorzy zadaia nie wykazali się pewną, przewidywalną logiką (mam na myśli kolor sylab). Ale latorośl poszła dalej w swoejej logice i dzięki temu powstały nowe wyrazy, brzmiące soczyście i jakby znajomo.


Czółgół.
Włóczno.
Tchónia.






Rośnie nam mistrz scrabble.
;-))

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...