Czy mieliście kiedyś do czynienia ze swoim Aniołem Stróżem?
Z moim mam sporadycznie, ale bywa. Jest wtedy niezawodny. Jak można się o tym przekonać?
Jest prosty sposób. Poznałam go kilkanaście lat temu i od czasu do czasu korzystam.
Dzisiaj Anioł znów spisał się na medal.
Współpracował w tym celu z moimi rodzicami, którzy stali ze mną na dworcu kolejowym w K. Czekaliśmy już dość długo na pociąg - połączenie do P. W końcu rodzice stwierdzili, że oni już idą.
Tu na tym dworcu (w ogóle nie pamiętam jak wygląda) zjawił się koło mnie człowiek, którego nie widziałam 20 lat. Jak ten czas leci...
I nadal bym nie wiedziała, czy mam go ochotę spotkać, ale zjawił się cały szcześliwy, że mnie widzi. Że w końcu się spotkaliśmy, po tych wszystkich latach. Był zdziwiony, że ja też jadę na spotkanie z wspólnymi znajomymi. I było bardzo miło. Wyglądało na to, że postanowił odzyskać moją sympatię, którą bezpowrotnie stracił. Wyglądało na to, że nie tylko sympatię... hmm...
Opowiadałam mu o moich podróżach pociągami, które często odbywam. Kiedy łapię nietypowe połączenia, bo przesiadam się z jednego kierunku na połączenie, gdzie pociąg nadjeżdża w ciągu 5 minut. To tyle, by wyskoczyć z zatrzymanego przez konduktora składu i przejść szybkim krokiem 200 metrów na stację, na której już zapowiadają twoje połączenie. Taka podróż jest pełna emocji i może dlatego bardzo ją lubię. Czasem zdarza mi się tak łapać pociągi dzień po dniu.
On z kolei pokazał mi co jest dla niego teraz ważne. Na pierwszym miejscu długiej listy znajdowały się książki (?) fantasy, potem następowały zdjęcia coraz większych pierścieni Władcy Pierścieni, a na końcu, to co naj: lalka wielkości noworodka.
Znajomy pragnął mnie odzyskać.
Czemu nie, w końcu moja rozpacz, złość, nienawiść, niechęć, etap wyparcia już dawno przeminął. Rany się zagoiły. Przyszło wybaczenie (lecz pamięć pozostała).
A właściwie, to kto jest wienien jeśli ludzie się ranią? Czy strona, która bezwzględnie, bezdusznie, bez cienia emocji wyznacza swoje/nie swoje granice? Pokazuje lub daje odczuć drugiej osobie, że jej miejsce znajduje się na końcu łańcucha? Na dole piramidy, u stóp ogromnej góry, na którą się wspięła/została wyniesiona/wdrapała się...
Czy może winna jest ta druga strona - naiwna, otwarta, myśląca, że pewien ład na świecie istnieje i porządek tego, co naprawdę w życiu jest ważne... Pozwala się ranić.
I tylko co chwilę przebiegała mi przez głowę myśl, żeby zdążyć mu powiedzieć, że ja mam już męża.
I to samo pomyślałam kiedy rodzice stwierdzili, że nie będą już dłużej towarzyszyć nam w tym czekaniu. Reszty dokonał Anioł Stróż, który punktualnie o 5.31 obudził mnie.
I taka jego sprawdzona (i godna polecenia) rola jest. Jeśli chcecie się obudzić o konkretnej godzinie, poproście go o to. Efekt murowany.
P.S. Wcześniejsze tutaj wpisy stanowiły tematy niby zastępcze w trudnym dla mnie czasie. Może ten sen uwolnił mnie od napięcia, które niszczyło moje nerwy. Dał mi spojrzenie poza siebie. Wizję, że z czasem wszystko blednie, wygładza się, uspokaja. A na koniec i tak będziemy sądzeni z miłości. *
* Św. Jan od Krzyża
Z moim mam sporadycznie, ale bywa. Jest wtedy niezawodny. Jak można się o tym przekonać?
Jest prosty sposób. Poznałam go kilkanaście lat temu i od czasu do czasu korzystam.
Dzisiaj Anioł znów spisał się na medal.
Współpracował w tym celu z moimi rodzicami, którzy stali ze mną na dworcu kolejowym w K. Czekaliśmy już dość długo na pociąg - połączenie do P. W końcu rodzice stwierdzili, że oni już idą.
Tu na tym dworcu (w ogóle nie pamiętam jak wygląda) zjawił się koło mnie człowiek, którego nie widziałam 20 lat. Jak ten czas leci...
I nadal bym nie wiedziała, czy mam go ochotę spotkać, ale zjawił się cały szcześliwy, że mnie widzi. Że w końcu się spotkaliśmy, po tych wszystkich latach. Był zdziwiony, że ja też jadę na spotkanie z wspólnymi znajomymi. I było bardzo miło. Wyglądało na to, że postanowił odzyskać moją sympatię, którą bezpowrotnie stracił. Wyglądało na to, że nie tylko sympatię... hmm...
Opowiadałam mu o moich podróżach pociągami, które często odbywam. Kiedy łapię nietypowe połączenia, bo przesiadam się z jednego kierunku na połączenie, gdzie pociąg nadjeżdża w ciągu 5 minut. To tyle, by wyskoczyć z zatrzymanego przez konduktora składu i przejść szybkim krokiem 200 metrów na stację, na której już zapowiadają twoje połączenie. Taka podróż jest pełna emocji i może dlatego bardzo ją lubię. Czasem zdarza mi się tak łapać pociągi dzień po dniu.
On z kolei pokazał mi co jest dla niego teraz ważne. Na pierwszym miejscu długiej listy znajdowały się książki (?) fantasy, potem następowały zdjęcia coraz większych pierścieni Władcy Pierścieni, a na końcu, to co naj: lalka wielkości noworodka.
Znajomy pragnął mnie odzyskać.
Czemu nie, w końcu moja rozpacz, złość, nienawiść, niechęć, etap wyparcia już dawno przeminął. Rany się zagoiły. Przyszło wybaczenie (lecz pamięć pozostała).
A właściwie, to kto jest wienien jeśli ludzie się ranią? Czy strona, która bezwzględnie, bezdusznie, bez cienia emocji wyznacza swoje/nie swoje granice? Pokazuje lub daje odczuć drugiej osobie, że jej miejsce znajduje się na końcu łańcucha? Na dole piramidy, u stóp ogromnej góry, na którą się wspięła/została wyniesiona/wdrapała się...
Czy może winna jest ta druga strona - naiwna, otwarta, myśląca, że pewien ład na świecie istnieje i porządek tego, co naprawdę w życiu jest ważne... Pozwala się ranić.
I tylko co chwilę przebiegała mi przez głowę myśl, żeby zdążyć mu powiedzieć, że ja mam już męża.
I to samo pomyślałam kiedy rodzice stwierdzili, że nie będą już dłużej towarzyszyć nam w tym czekaniu. Reszty dokonał Anioł Stróż, który punktualnie o 5.31 obudził mnie.
I taka jego sprawdzona (i godna polecenia) rola jest. Jeśli chcecie się obudzić o konkretnej godzinie, poproście go o to. Efekt murowany.
P.S. Wcześniejsze tutaj wpisy stanowiły tematy niby zastępcze w trudnym dla mnie czasie. Może ten sen uwolnił mnie od napięcia, które niszczyło moje nerwy. Dał mi spojrzenie poza siebie. Wizję, że z czasem wszystko blednie, wygładza się, uspokaja. A na koniec i tak będziemy sądzeni z miłości. *
* Św. Jan od Krzyża
Mam wątpliwości, czy ten Anioł Stróż nie ma na drugie: Wewnętrzny Zegar...? ;-)
OdpowiedzUsuńKalino, zasiałaś tu ziarno niepewności...
UsuńNie budzę się za pomocą budzika, a przed tym dniem cały tydzień przysypiałam 10-15 minut.
Najlepsza metoda na sprawdzenie - wyłączyć budzik i umówić się z AS na budzenie, na konkretną godzinę. ;-)
Daj znać jak spróbujesz!
Spróbuję najwcześniej podczas wakacji. W normalne dni nie zaryzykuję, bo dwa aniołki nie dolecą do szkoły. W weekend nawet nie mogę myśleć o wstawaniu ;-)
UsuńJasne!
UsuńŚlę serdeczności :-))
Przy noworodku pomyślałam, że to sen :) Mam nieodparte wrażenie, że czytałam podobny post u Ciebie, o tym człowieku sprzed lat?
OdpowiedzUsuńŚciskam Cię, Izabelko mocno!!! ♥
Hej Moniu, o TYM jeszcze tu nie było... ha!
UsuńOdściskuję, ale serduszka nie umiem wstawić ;-(
Ale czy zdążyłaś mu powiedzieć że masz już męża? Ha.
OdpowiedzUsuńps. Nie obawiam się końca, bo nie ma materiału dowodowego na mój proces.
Nie, nie zdążyłam.
UsuńPS. Pięciu świadków zezna, że byłaś wtedy w Chicago... ;-)