Zgadnijcie z jakiej książki pochodzą te fragmenty:
"... Szaranek, co przed jego ślypiami wyrostoł wielgalachny pąk, czuł w gnotach, że z tego wyrośnie ekstra coś. Róża przykryta niby takim zielonym płatem, bez ustanku pindrzyła się na jeszczy urodniejszą. Akuratnie dobiyrała se kolory. Oblykała się pomalu, jedyn a jedyn sztaplowała kwiatki kwicia. Nie chciała zakwitnąć cołka pognieciona istny mak. Chciała, żeby świat ją szpycnął wew cołkiej urodności. O tak, chyntna była do kramowania. Jej upiynknianie ciungło się bez długie dni. A zaś jednygu rana pokozała sie, w sam raz jak klara wschodziła.
Istno zalotno salacha, co to wszystko se dychtownie obmyśliła stwyrdziła zez ziywniyńciym:
- Łejeju, jo budzę się właśnie zez śpiku... przeproszom... mom potośtany fryzur.
... Szaranek prawie się zatchnął zez podziwu.
- Tej, ale pani jezd piynkno.
- Szak prowda. - Cichuteńko odbąkła róża. - I ulyngłam się razym do pary zez słóńcym."
"Niezadługo zaczła onego męczyć swoim gupkowatym stalowaniem się, feframi co je miała. Jednygu dnia na ten przykład, jak se godali o czterech jej żgokach na łodydze, powiedziała do ... Szaranka:
- One tu mogą się przyknaić, te tygrysy zez swoimi pazurami...
- Na moi planecie ni ma tygrysów - sztopnal ją ... Szaranek. - A do tego tygrysy nie śrutują zielska.
- Jo nie jezdym zielskiym. - Powiadziała słodziutyńko róża.
- Pani, to jo przepraszom.
- Ni mom fefrów o te tygrysy, ale brzydzę się jak ciągnie po giyrach od wiatru tutej. Czy ni mioł by pan jakiygoś parawanu?
"Brzydzi się cugu od wiatru... Wiater jezd nie w kluke do zielska - pomyśloł se ... Szaranek. - To kwicie jezd cołkie porombane... "
Placko-Woźnicka K., Mały Ksiązę, choć mały, jest wielki, „Głos Wielkopolski Magazyn”
2016 nr 11.
Czyżby Mały Książę wersja ślunska?
OdpowiedzUsuńTej, Kejter, nie poznajesz? ;-)
UsuńNo... nie... (w zawstydzeniu, ze spuszczonymi uszami, grzebiąc czubkiem łapki w podłożu), aż tak oblatana nie jestem :( Ponoć we Wrocławiu mówimy najczystszą polszczyzną w kraju, bez naleciałości gwarowych, bośmy wszystkie skądś repatrianty... i w dodatku w kolejnych pokoleniach wymieszane niczym kundle :(
UsuńTo skąd mamy wiedzieć, jak brzmi prawdziwa ojczysta mowa?
Oj Piesie kochany, nie chciałam żeby Ci się przykro zrobiło. Jak dla mnie, ślunska gwara brzmi bardziej jak w wydrążonym tunelu...
UsuńSpoko :) Dla mnie każda gwara brzmi ładnie, bo mi się kojarzy z polskością, korzeniami i w ogóle z jakąś swojską ciągłością.
UsuńMy swojej nie mamy... :(
Czyżby "Mały Książę" wersja poznańska?
OdpowiedzUsuńBrawo! :-D
UsuńNo tak myślałam że nie kaszubska ;)
UsuńKaszubskiego bym nie zrozumiała nawet po secie ;-))
UsuńSkąd to masz? :D Ciekawe, że romantyzm i ulotność roztrzaskały się o poznański bruk :)
OdpowiedzUsuńCóś jakbyś miała rację. ;-)
UsuńMam z gazety, ale ma się ukazać w druku! Tutaj też coś o tym mówią
http://poznan.tvp.pl/23459326/ksiaze-szaranek
Czekam z niecierpliwością :-D
Mogę się przyznać do ciężkiego grzechu? Nie lubię poznańskiej gwary. (uff...)
UsuńCóż, odpuszczam ten grzech. ;-) Na pocieszenie Ci powiem, że ja-jako nierodowita pyra nie lubię pewnych zwrotów w poznańskiej gwarze. Reszta obleci ;-P
UsuńMogę znieść odmienne słownictwo (blycki, szneki, ryczki, wymborki, bany), ale twarda, niemiecka wymowa mnie mrozi (u-es-ge, naleźnik, ramiążko).
UsuńKalino, ta dźwięczna wymowa to archaizm wielkopolski i nie ma nic wspólnego z niemieckim.
UsuńJęzykoznawcy gwary poznańskiej zbadali, że udział niemieckich słów (nie wymowy) w gwarze to około 25%. A wszystkim wydaje się, ze niemiecki tak silnie wpływa na poznańską mowę. To trochę tak, jak wszyscy sądzą, ze we Wrocławiu są sami lwowiacy, a socjologia mówi, że było ich tam 24%.
Skorpionie, coś nie tak. Twoja odpowiedź przypomina mi starą walkę literatów polskich czy romantycznie można pisać tylko po francusku, czy można też po polsku. Jest zresztą też na ten temat w starym filmie "Młodość Chopina". Po polsku podobno nie dało się pisac romantycznie, twierdzili.
UsuńTy sądzisz tak samo i się mylisz. Oczywiście, to jest teraz praktycznie nostalgiczna stylizacja, ale przecież ludzie tak właśnie się porozumiewali i nie wątpię, że jeżeli mówili "romantycznie" gwarą, to słuchacz tę "romantyczność" odbierał. Romantyczne porozumiewanie się nie zależy od brzmienia słów, tylko od uczuć, które one niosą.
Ja nie jestem adresatką tych słów. Patrzę z boku, trochę podglądam. Ale zapewniam Cię Jacku, że miłość wszędzie taka sama, bo jedyna. I nieśmieszna.
Usuńo rany... o jeny... to tak sie czlowiek czul w pierwszej klasie, jak uczyl sie czytac? tak dukal, jak ja teraz? :)
OdpowiedzUsuńSpokojnie Diable, przez trening do perfekcji ;-)
Usuń