poniedziałek, 23 marca 2015

Historia prawdziwa - Łukasz Wierzbicki "Dziadek i niedźwiadek"

Autor: Łukasz Wierzbicki
Tytuł: "Dziadek i niedźwiadek. Historia prawdziwa."
Ilustracje: Ireneusz Woliński
Wydawnictwo: Pointa
Miejsce i rok wydania: Konstancin 2009
Liczba stron: 164
Wiek dziecka: 7- 12 lat



Po zakończeniu emisji serialu "Czterej pancerni i pies", w którym moi synowie zakochali się (jak można się było tego spodziewać) na zabój, mieliśmy kilka rozmów o tym, jak wyglądała wojna i co się wtedy działo. Padło też pytanie o Szarika. I tu musiałam dzieciom odkryć nieprawdziwość przedstawionych bohaterów i ich przygód, w tym też sympatycznego psa.
Ale... przypomniała mi się wówczas książka, która ma tyle lat co Mały O.

O niedźwiedziu Wojtku dowiedziałam się pierwszy raz w czerwcu 2009 r. z poznańskiego wydania Wyborczej, w którym ukazał się niezwykły artykuł. Przeczytałam tę historię ze ściśniętym gardłem, a stronę z gazety zachowałam sobie z myślą zdobycia książki Pana Łukasza Wierzbickiego. Książka, którą chcę dziś przedstawić nie jest pierwszą i jedyną, która opisuje tę niezwykłą i nieznaną szerzej część naszej historii (o tym można m.in wyczytać z bibliografii). Ale jest to historia, która jak wszystko, co związane z Armią Krajową, znana była przez dłuższy czas tylko w drugim obiegu. Z informacji zawartej i w gazecie i w książce wynika, że rozpowszechniona była o wiele bardziej w Wielkiej Brytanii, gdzie część polskich żołnierzy osiadła i gdzie niedźwiedź Wojtek żył po wojnie.

Poznajmy zatem Wojtka.
Oto historia niedźwiedzia syryjskiego, który został przygarnięty przez polskich żołnierzy organizujących się w Persji. Stał się pełnoprawnym żołnierzem 22. Kompanii Zaopatrywania Artylerii w 2. Korpusie Polskim generała Andersa i wraz z nią przepłynął do Włoch, gdzie brał udział... w zdobyciu Monte Cassino.

"Dziadek i niedźwiadek. Historia prawdziwa" opowiedziana jest z troszkę zawiłej strony, ale coś mi się zdaje, że taka konstrukcja narracji to częsty zabieg autora, bowiem zaczęliśmy w weekend czytać "Afrykę Kazika" i tu też historia zaczyna się od spotkania z dziadkiem. Początek i zarazem koniec tej opowieści sięga 1960 roku, w którym to dziadek-uczestnik wydarzeń oprowadza wnuczkę po zoo w Edynburgu, gdzie jeszcze mieszka niedźwiedź Wojtek. I tak toczy się dalej ciepła opowieść, miejscami zabawna i prześmieszna, miejscami dotykająca wojennych blizn. Napisana jest łatwym, przyswajalnym dla dzieci językiem i zilustrowana kolorowymi obrazkami oraz historycznymi zdjęciami przedstawiającymi misia. Dla dorosłych, którzy chcą zgłębić temat, na końcu znajduje się bogata bibliografia.

Książki autorstwa Pana Łukasza Wierzbickiego - wszystkie jakie napisał - zostały wpisane na listę lektur "Złotej Listy Fundacji ABCXXI Cała Polska Czyta Dzieciom". I bardzo słusznie.
Credo pisarza "Prawdziwe historie bywają dużo ciekawsze, niż te wymyślone..." jest ze wszech miar godne upowszechnienia wraz z opowieściami, które spisał dla dzieci. A jeśli jeszcze okazuje się, że bohaterami niezwykłych przygód są Polacy... ?
Nie mamy się czego wstydzić. Mamy z czego być dumni. Warto by dzieci poznały prawdziwe historie, a przy tym kawałek dziejów. "W Dziadku i niedźwiadku" mamy lekcję historii.

Nam udało się poznać Pana Łukasza Wierzbickiego w ten weekend na Targowych Spotkaniach z Książką dla Dzieci i Młodzieży w Poznaniu. Jest przemiły, i z tego co wiem, chętnie bierze udział w spotkaniach z dziećmi zorganizowanych przez szkoły.



Honorowy patronat nad książką objęła żona generała Władysława Andersa Pani Kapitan Irena Anders, pozostałymi patronami są: Urząd do Spraw Kombatantów i Osób Represjonowanych, Muzeum Powstania Warszawskiego, Muzeum Wojska Polskego, Poznańskie Spotkania Targowe Książka dla Dzieci i Młodzieży, oraz liczne miejskie zoo: w Gdańsku, Warszawie, Poznaniu i Wrocławiu.

Przeczytajcie o Wojtku koniecznie!

Recenzja bierze udział w wyzwaniach:

 u Magdalenardo na blogu "Moje czytanie"
 
oraz
 
- "W 200 książek dookoła świata" u Edyty na blogu "Zapiski spod poduszki".


 

2 komentarze:

  1. Coś Cię wojenne klimaty w tym miesiącu nie opuszczają... ale w kwietniu chyba przerzucisz się na coś weselszego, nie?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak, tak :-)
      No tak się faktycznie dziwnie złożyło, ale nie zwróciłam na to uwagi...

      Usuń

Bardzo lubię czytać komentarze, za każdym razem aż drżę z emocji: a nuż coś nowego się pojawi...

(Aczkolwkiek chamstwa nie zniese ;))

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...