Wtorkowy poranek na trasie do matki żywicielki zakończył się niezwykle pozytywnym i podnoszącym na duchu przeżyciem.
Z okazji 82 urodzin wspaniałego aktora Jana Kobuszewskiego Radio Merkury tuż przed siódmą rano nadało w eterze ten utwór w Jego wykonaniu:
Uśmiech nie schodził z mej twarzy przez dzień cały, gdy tylko przypomniałam sobie tekst.
Wspomniano też Kobuszewskego jako dziadka Jacka, nestora rodziny Poszepszyńskich.
O matko, jak ja kochałam słuchać tej audycji w Trójkowej "Powtórce z rozrywki"! A ostatnio wśród międzyblogowej braci na językach były "Rozmowy przy wycinaniu lasu" [klik ] z Jego udziałem.
Wysoki na twarzy, pociągłego wzrostu, zapamiętałam z obejrzanego dawno programu (i TU warto zajrzeć).
Wracając w wojta. Rozkmniam* ostatnio różne sprawy. Bycie wójtem też, jeśli kogoś to interesuje. Chłe chłe chłe ;-p
* Otóż i ja użyłam tego słowa! O tempora, o mores... ;-)
Z okazji 82 urodzin wspaniałego aktora Jana Kobuszewskiego Radio Merkury tuż przed siódmą rano nadało w eterze ten utwór w Jego wykonaniu:
Uśmiech nie schodził z mej twarzy przez dzień cały, gdy tylko przypomniałam sobie tekst.
Wspomniano też Kobuszewskego jako dziadka Jacka, nestora rodziny Poszepszyńskich.
O matko, jak ja kochałam słuchać tej audycji w Trójkowej "Powtórce z rozrywki"! A ostatnio wśród międzyblogowej braci na językach były "Rozmowy przy wycinaniu lasu" [klik ] z Jego udziałem.
Wysoki na twarzy, pociągłego wzrostu, zapamiętałam z obejrzanego dawno programu (i TU warto zajrzeć).
Wracając w wojta. Rozkmniam* ostatnio różne sprawy. Bycie wójtem też, jeśli kogoś to interesuje. Chłe chłe chłe ;-p
* Otóż i ja użyłam tego słowa! O tempora, o mores... ;-)
Serio będziesz wójtową?! O rany, ale mam sławne kumy!
OdpowiedzUsuńPoszepszyńskich uwielbiam! Ostatnio zrobiłam sobie sentymentalne tournee po YT. Ach! Co to były za czasy! :)
Niedawno postanowiłam nabyć książkę "Zagryziakowie", na podstawie której powstawali Poszepczyńscy (a może było na abarot...). Na allegro. Książka była stara, zniszczona jak stary śledź i polana niejedną kawą. Nie chciało mi się śledzić licytacji i walnęłam od razu, że jestem skłonna zapłacić za nią 101 zł... Jakież było moje zdziwienie, gdy po kilku dniach dostałam z allegro informację, że kupiłam ją za tę właśnie kwotę! Jakiś wariat licytował ze mną aż do 100 zł!!! To jest najdroższa książka w moim domu! Myślę, że sprzedający dostał zawału wątroby ze szczęścia... Tak to Poszepczyńscy zniszczyli komuś zdrowie! ;-)
UsuńMonia - wójtowa jak wójtowa, A może kierowniczka referatu, albo pani naczelnik... Możliwości jest wiele, różnych. ;-)
UsuńKalina - chylę czoło... Od licytacji na Allegro wstrzymuje mnie myśl, że po drugiej stronie cenę podbija właściciel sprzedawanego przedmiotu. No.
Od rana mam otwartą stronę i ktoś mi tu zawsze przeszkadza, by napisać, gratuluję wójta, bądź :) a Kobuszewskiego kocham, kiss kiss
OdpowiedzUsuńMargarithes, jak na razie to jeszcze nie ma czego gratulowac. Sprawa jest w toku, ale mocno trzymane kciuki się przydadzą.:-)
UsuńBardzo dziękuję za komentarz.