Wczesne popołudnie. U sąsiadów słychać gwar i stukanie sztućców - chrzciny.
Głos mamy "Mamunia nauczy Cię. Zobaczysz, będziesz chodzić wśród kwiatków".
Sąsiedzi mają dwie córeczki - jedna z nich, to ta buszująca w zbożu z Karolkami.
Córka. Jakie odmienne myśli przychodzą na przyszłość.
A czego może nauczyć matka synów. Dzisiaj Większy K. dostał słowo na niedzielę odnośnie kłamania.
"Pamiętaj, najmniejsze kłamstwo wyjdzie na jaw. A im dłużej się czeka, tym kłamstwo robi się większe."
Chciałabym ich nauczyć uczciwości.
Może to naiwne. Może słabe. Może ustawia zawsze na końcu kolejki. Ale ja w to wierzę.
Całe szczęście, że Tata Obe spełnił wczoraj moją nieśmiałą prośbę by przejechał broną kawałek przed siatką. Nota bene, prosiłam Go o to już dużo wcześniej, jeszcze jak chwasty kiełkowały.... Dzisiaj zrobił się nam mały parking na drodze i trochę mi mniej wstyd za chwasty, które jeszcze tam zostały. Nic nie wiedziałam o sąsiedzkiej uroczystości.
Ale czy to ja mam się wstydzić za to?
Od poniedziałku na tyle na ile pozwolił mi czas, bo na siły swoje nie zważałam, ze szpadlem w ręku kopałam wyrośnięte piołuny, babkę rozrośniętą do średnicy piłki nożnej, fioletowo kwitnącą wykę, wiesiołka (to te tajemnicze czerwieniejące na przedwiośniu listki), skrzyp, rzodkiew świrzepa, i ha, znalazłam go - bniec biały - najwięcej tego - o mocnych korzeniach (i tu ciekawostka - to roślina zapylana przez motyle nocne, ćmy).
Wczoraj nie mogłam się w łóżku poruszyć jak ległam.
Jak w końcu zrobię porządek to będę najszczęśliwszą kobietą pod słońcem.
I najbardziej steraną ;)
Głos mamy "Mamunia nauczy Cię. Zobaczysz, będziesz chodzić wśród kwiatków".
Sąsiedzi mają dwie córeczki - jedna z nich, to ta buszująca w zbożu z Karolkami.
Córka. Jakie odmienne myśli przychodzą na przyszłość.
A czego może nauczyć matka synów. Dzisiaj Większy K. dostał słowo na niedzielę odnośnie kłamania.
"Pamiętaj, najmniejsze kłamstwo wyjdzie na jaw. A im dłużej się czeka, tym kłamstwo robi się większe."
Chciałabym ich nauczyć uczciwości.
Może to naiwne. Może słabe. Może ustawia zawsze na końcu kolejki. Ale ja w to wierzę.
Całe szczęście, że Tata Obe spełnił wczoraj moją nieśmiałą prośbę by przejechał broną kawałek przed siatką. Nota bene, prosiłam Go o to już dużo wcześniej, jeszcze jak chwasty kiełkowały.... Dzisiaj zrobił się nam mały parking na drodze i trochę mi mniej wstyd za chwasty, które jeszcze tam zostały. Nic nie wiedziałam o sąsiedzkiej uroczystości.
Ale czy to ja mam się wstydzić za to?
Od poniedziałku na tyle na ile pozwolił mi czas, bo na siły swoje nie zważałam, ze szpadlem w ręku kopałam wyrośnięte piołuny, babkę rozrośniętą do średnicy piłki nożnej, fioletowo kwitnącą wykę, wiesiołka (to te tajemnicze czerwieniejące na przedwiośniu listki), skrzyp, rzodkiew świrzepa, i ha, znalazłam go - bniec biały - najwięcej tego - o mocnych korzeniach (i tu ciekawostka - to roślina zapylana przez motyle nocne, ćmy).
Wczoraj nie mogłam się w łóżku poruszyć jak ległam.
Jak w końcu zrobię porządek to będę najszczęśliwszą kobietą pod słońcem.
I najbardziej steraną ;)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Bardzo lubię czytać komentarze, za każdym razem aż drżę z emocji: a nuż coś nowego się pojawi...
(Aczkolwkiek chamstwa nie zniese ;))