sobota, 30 września 2017

Anioł nie pies, czyli pies który jeździ koleją

Autor: Roman Pisarski
Tytuł: "O psie, który jeździł koleją"
Ilustracje: Ewa Bogucka-Pudlis
Wydawnictwo: KAMA
Miejsce i rok wydania: Warszawa 1995. Wydanie III
Liczba stron: 56


Lektura dla klasy III szkoły podstawowej

Chyba (co znaczy właściwie na pewno) z wiekiem stałam się bardziej podatna na wzruszenie. Dzieje się to nagle: gula staje w gardle, z oczu lecą trudne do powstrzymania łzy. Tak też było przy czytaniu książki "O psie, który jeździł koleją".

Chciałam sobie przypomnieć o czym była ta lektura, ponieważ jak przez mgłę pamiętam "jakieś" przygody "jakiegoś" podróżującego psa. Prawdopodobnie było to jednak "Lassie, wróć", ale bardzo możliwe, że kiedyś jednak czytałam dzieło Pisarskiego, bo w pamięci znalazłam ślad z ostatniej strony - o pomniku postawionym psu.

Historia opowiedziana przez Romana Pisarkiego trąci nieco myszką, jeśli chodzi o czasy w niej przedstawione, ale myślę, że to BARDZO DOBRZE, że mimo wszystko nadal mogą ją poznać dzieci w szkole. Może dzięki temu pozostanie w nich jak najdłużej uczucie szacunku, wrażliwości i podziwu dla zwierząt. Z wiekiem bowiem tracą dziecięcą niewinność, umiejętność współodczuwania, a czasem też i elementarane cząstki humanitaryzmu i przyzwoitości, co w efekcie kończy się zdjęciami odartych ze skóry psów, podpalonych, ufarbowanych kotów, zagłodzonych i zamęczonych koni, porzuconych w lesi i na poboczu drogi zwierząt. I niestety czasem sprawcami takiego bestialstwa są nawet dzieci, bo o dorosłych już nie wspomnę.
Opowiadanie o psie, Lampo, który jeździł koleją jest dla mnie dowodem na to, że anioły istnieją. Otóż zwierzę, które zjawiło się znikąd, a następnie podróżowało sobie po Włoszech, by powrócić do miasteczka Marittima, a powraca po to, by uratować córeczkę zawiadowcy stacji spod kół najeżdzającego pociągu, bezdyskusyjnie jest świadectwem anielskiej obecności pod postacią psa. Udało mu się wrócić do Marittimy nawet wtedy, gdy jego opiekun zmuszony był zaaranżować jego odwiezienie aż na Sycylię.
Jestem o tym przekonana.
Dlaczego?
A dlatego, że w międzyczasie "uporałam" się z inną książką, którą poleciła mi przeczytać Mama. Nosi ona tytuł "Anioły - Tajemniczy posłańcy". Zachęcona i zaciekawiona opowiedzianymi w niej historiami i tematem, po przeprowadzeniu kilku dyskusji z osobami, które również (bardziej) wierzą w sferę niematerialną, robiąc kolejne zamówienie książek przez internet, znalazłam spośród kilku tytułów wymienionych w "Aniołach..." jedną ksiażkę i dotyczy ona właśnie psów. Mam nadzieję wkrótce się z nią zapoznać.
Postaram się podzielić swoimi wrażeniami tutaj. Piszę postaram, ponieważ nowy rok szkolny mocno daje mi w kość.

A na koniec mała dygresja. Przy okazji czytania książki kolejność zadawania pytań jest odwrotna: zwykle to ja pytam Większego jak mu się podobała przeczytana książka. Tym razem, to on widząc, że czytam zapytał mnie o moje wrażenia. :-)


Wpis bierze udział w wyzwaniach:
- "Gra w kolory III (2017)" u Magdalenardo na blogu "Moje czytanie";
- "W 200 książek dookoła świata - 2017".


P.S. Przepraszam za brak aktualizacji wpisów na stronie wyzwania "W 200 książek dookoła świata - 2017". Obiecuję się poprawić!

2 komentarze:

  1. Nie lubię smutnych książek z mojego dzieciństwa. Moja córka czyta teraz "Chłopców z Placu Broni" Brrr...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Są smutne, są i wesołe, jak to w życiu. Ja nadal pamiętam wyjście do kina na ekranizację "Chłopców...", zaś szczególnie posępną atmosferę, ciemność i bezsensowność tego przedsięwzięcia bowiem byliśmy już dawno, dawno po obowiązkowym czytaniu tej lektury.

      Usuń

Bardzo lubię czytać komentarze, za każdym razem aż drżę z emocji: a nuż coś nowego się pojawi...

(Aczkolwkiek chamstwa nie zniese ;))

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...