wtorek, 25 grudnia 2012

Przybieżeli do Betlejem


Życzymy wszystkiego najlepszego naszym Gościom! (chyba jacyś nas tu odwiedzają ?...)

Dzieciom wymarzonych prezentów.

Dorosłym chwili wytchnienia.

piątek, 21 grudnia 2012

Koniec Świata






Pakowałam w nocy prezenty i większą część książek stanowią wydawnictwa Świata Książki: Karski dla Teścia, Chatwin dla Najlepszego Kolegi, dla siebie o wychowaniu przez czytanie.
Przez takie akcje jak ta z Weltbildem, opadają mi ręce...

Nie mam konta na facebuku, ale dla akcji ratowania ŚK założę.

czwartek, 20 grudnia 2012

Zimowy tort bezowy

Tort bezowy zimowy
1 l śmietany kremówki
1 łyżka cukru pudru
Śnieżka do ubijania śmietany (w ilości odpowiadającej ilości śmietany)
300 g bez - okrągłych średnich (lub małych, jakie są akurat dostępne)
opakowanie mrożonych truskawek

Śmietanę kremówkę ubić z dodatkiem śnieżki, pod koniec ubijania dodać łyżkę cukru pudru. Do ubitej śmietany dodać bezy i delikatnie wymieszać całość łyżką.
Wyłożyć masę do dużej tortownicy z odpinanym bokiem i wstawić do zamrażalnika na noc.
Przed podaniem wyjąć z zamrażalnika i odczekać, aby tort nieco odtajał i łatwiej dało się go pokroić, odpiąć bok formy. Zmiksować opakowanie truskawek rozmrożonych wcześniej.
Kawałki torta polewać sosem truskawkowym.

Talerzyk wylizać do czysta ;)

wtorek, 18 grudnia 2012

Małe p(O)st scriptum

Opatrzę sobotnią "przygodę" z klockiem Małego O. komentarzem.
Po pierwsze primo: Większy K. nigdy nie wpadł na pomysł, żeby sobie włożyć cokolwiek do "naturalnych otworów" ciała, bo jak w wieku 3 lat dostał w prezencie małe klocki, to po złożeniu zostały natychmiast odłożone na najwyższe, niewidoczne z wysokości 104 cm i niekuszące swym widokiem miejsce.

Po drugie primo: zaskoczona byłam faktem, że kawałek który włożył sobie O. do ucha był odłamany. Nie pochodził z klocków Lego, tylko z tanich, zalewających sklepy (nawet spożywcze) produkcji made in China.
I tyle w temacie.

niedziela, 16 grudnia 2012

Pomysłowy O.

Dwie godziny temu byliśmy w drodze do szpitala, bo Mały O. włożył sobie klocek do uszka.

Jak przytomnie zauważył Większy K: "Dobrze, że przyszedł powiedzieć". Właściwie to był kawałeczek ułamanego klocka, ale ja nie mam tendencji do samoleczenia i natychmiast ściągnęliśmy z powrotem Tatę Obe (miał jechać po choinkę) i wio na izbę przyjęć.
Na miejscu, po zdjęciu czapeczki, kawałeczek wypadł z ucha. Ale Pani laryngolog i tak sprawdziła czy ucho jest czyste (puste).

a poszłam tylko powiesić pranie...

sobota, 15 grudnia 2012

Bezsenność

3:54, znowu nie mogę zasnąć.
Może to wina tego, że jestem zawalona i nie mogę oddychać (tym razem doprawiłam się przez zbyt intensywne rozgrzewanie wychłodzonego wnętrza samochodu).
Wczoraj o tej porze zrobiłam drugiego pomponika do czapeczki dla chrześnicy i pospisywałam sobie zamówienie do FMa.
Może  to stres, chyba stres, bo wiem, że nie zdążę zrobić wszystkich zaplanowanych prezentów...
Nie zdążę fizycznie i poczta nie zdąży dostarczyć mimo, że zamawiałam już dawno (takie sobie wymyśliłam zamówienie w ksiegarni internetowej) .......

Godzinę temu w końcu nie wytrzymałam i włączyłam kompa. Wywnętrzyłam się ;), skomentowałam i trochę mi się polepszyło ;)

Miałam gonitwę myśli po całym tygodniu, a Mąż przed kolacją wyprowadził mnie z równowagi siedząc przy stole i rysując sobie po kartce jakieś bzdety. Zrobił lakoniczny, acz szczegółwy wywiad co dla kogo na prezent (poglębiając moją frustrację nad "niedoczasem"), i dalej siedział, a w zlewie gotowała się sterta garów po obiedzie. Większy K. zaczął marudzić, że nikt się z nim nie bawi, więc rzuciłam kolejną robótkę i druty, i poszłam do Niego na dywan. Mąż siedział dalej. W końcu dostał zjeb i ruszył dupę, żeby wprowadzić samochód do garażu.
No! porządek musi być! tym bardziej jak rządy nad trzema chłopami sprawuje baba ;)

Ale czasami to nawet nie ma z kim pogadać :D Hop hop, jest tam kto?

sobota, 8 grudnia 2012

Wyszło szydło...

Ostatnio coś giną rzeczy...

Od soboty szukamy kluczy od skrzynki na listy. Może Mały O. wrzucił między zabawki, nie wiadomo. Lubi powyciągać z mojej torebki klucze, portmonetkę i pobawić się zawartością.
W skrzynce może są rachunki do zapłacenia...
Ale od dwóch dni nie mogę znaleźć szydełka! Buuhuuu buuuu
I to jest problem.
A postęp prac jest następujący:

tak było miesiąc temu...



 
a tak w zeszłą sobotę, zanim zaginęło szydełko...


Bo dotychczasowe moje dzieło wygląda tak:

piątek, 7 grudnia 2012

Kolorowo, Mikołajkowo i słodko



Nie mam strony na FB (czytaj facebuku), ale regularnie podglądam babki:
http://pl-pl.facebook.com/BabkiCafe

Byłam tam, jadłam i polecam. Dla zlokalizowanych w Poznaniu bliższe koordynaty - obok Mexicana.
Smacznego!

środa, 5 grudnia 2012

Weekend

W ten weekend chciałam sobie poczytać od początku do końca blog DaCapo, ale w niedzielę po południu komputer nagle zastrajkował.  Jak się okazało - dysk do wymiany. Przy okazji klawiatura - zalana kawą, bez klawisza Q - też wymieniona. Taki Mikołajkowy prezent od informatyków dostałam :D
A blog skończyłam czytać na styczniu 2012.

Skończę pewnie w ten weekend, ale z kolei pół soboty mam zarezerwowane u Izy-fryzjerki.
Jak mnie zobaczy z tym odrostem to padnie ze śmiechu.

Poza tym weekend minął mi na rozmyślaniu o szwagierce która, jak to stwierdził Mąż, "dojrzała chyba do decyzji o wyprowadzce" i Wigilia w tym roku odbędzie się w Jej nowym domu. Zastanawiałam się, jak to jest zacząć hmm, no właśnie jakie życie ? "samodzielne", "niezależne", " z odciętą pępowiną" w wieku 35 lat.
Rodzice 100 metrów dalej, i pewnie dalej będzie to życie uzależnione od nich, bo dziecko do szkoły, a męża pochowała 4 lata temu (rak).
Właśnie mam do wyniesienia do apteki przeterminowane leki, które zostały po Nim. Nieotwarte pudełka: MST Continus tabletki, Morphini sulphas ampułki, Transec plastry, Fentanyl plastry. Częściowo zużyte opakowania po Zofranie, Zantacu.
Bardzo schudł. Skarżył się, że go bolą plecy. Początkowo myśleliśmy, że to kręgosłup bo w pracy głównie jeździł samochodem, potem że żołądek, ale jak trafił do szpitala i w końcu potraktowali Go poważnie, to niestety szybko było jasne co jest. Nie wiem, kiedy mu najbliżsi powiedzieli, bo pamiętam, że nie chcieli Mu mówić. Lekarz stwierdził, że gdyby zjawił się pół roku wcześniej byłaby szansa.

Od momentu zdiagnozowania przeżył prawie dokładnie rok. Nasza ostatnia rozmowa to były Jego słowa: "Wiem, że nie byłem dobrym ojcem..."

wtorek, 4 grudnia 2012

Zima zaskoczyła drogowców

Dochodzi południe.
Pierwszy śnieg powoli topnieje, ale to co działo się dziś rano to była totalna wojna światów. Byliśmy z Większym K. w przedszkolu po godzinie (!) od wyjazdu z domu.
Całe szczęście, że koleżanka z rana dała na skrzynkę takiego linka: http://erq.tawerna.net/krzaki/kosmopolitanczykowianeczka 
bo jak weszłam do pracy to myślałam, że wszystkich pozabijam.

Po drodze - tir potrącił jelenia. Piękny duży jeleń, wspaniałe poroże, szkoda zwierzęcia... Tir miał zupełnie zniszczone lewe światło, strach pomyśleć co by się stało, gdyby takie spotkanie miał zwykły osobowy. A lepiej nie hamować było, bo ślisko....
Dojeżdżając do przedszkola stwierdziłam, że szybciej w pracy będę jak zostawię pojazd na miejscu i przejdę drogę na pieszo... Uszłam może z 50 metrów i wywinęłam pięknego telemarka na lewe kolano (podparty, niestety). Potem jeszcze z 10 razy łapałam równowagę i klęłam na czym świat stoi, że jednak nie pojechałam samochodem.

Jest pierwsza śmiertelna ofiara dzisiejszego śniegu - pod tramwaj na Głogowskiej wpadła dziewczyna - poślizgnęła się biegnąc na niego.

Tłumaczyłam po drodze dziecku, o pięknej (?) polskiej tradycji, kiedy spada pierwszy śnieg jesienią (zimą)... Trzeba uświadamiać pokolenia przyszłości.
Nie o tym miało być, ale tak wyszło.


Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...