poniedziałek, 30 kwietnia 2018

"Podróżownik. Świętokrzyskie"

Autor: Anna i Krzysztof Kobusowie
Tytuł: "Podróżownik. Świętokrzyskie"
Ilustracje: Patricka Bliuj-Stodulska/Podpunkt
Wydawnictwo: Grupa MAC S.A.
Miejsce i rok wydania: Kielce 2016
Liczba stron: 100



Pierwszy nasz "Podróżownik" to była Kotlina Kłodzka (dokładnie "Karkonosze i Kotlina Kłodzka"). Kotlinę zwiedzaliśmy rodzinnie w 2015 i 2016. W zeszłym roku Większy pojechał tam na zieloną szkołę, a i w tym roku czwarta klasa obrała tamten kierunek. Na zebraniu powiedzieliśmy Pani wychowawczyni gdzie byli rok wcześniej, żeby nie dublować miejsc. Kotlina Kłodzka to taka część Polski, gdzie jest naprawdę bogactwo miejsc do zobaczenia i zwiedzania. Duży plus tego miejsca jest też taki, że wszystkie atrakcje są nieomal w zasięgu ręki (godzina jazdy samochodem). W 2015 - Złoty Stok, Śnieżnik, Jaskinia Niedźwiedzia, Międzygórze i wodospad Wilczki, trasa na Igliczną przez Ogród Bajek,Travna i Borówkowa Góra.  W 2016 - Srebrna Góra z zespołem twierdz, w tym główną fortem Donjon, twierdza Kłodzko, Muzeum Papiernictwa w Dusznikach, Bystrzyca Kłodzka i Muzeum Zapałek, Szczeliniec i Wambierzyce z ruchomą szopką, góra Trojan, Kaplica Czaszek w Kudowie. To tylko dwa tygodnie pobytu w Kotlinie. A gdzie kopalnia uranu, gdzie spacer po Polanicy i Dusznikach, gdzie podziemne miasto w Kłodzku i huta kryształów Violetta w Stroniu Śląskim? A Błędne Skały?


W tym roku planujemy zwiedzanie Sandomierza i okolic stąd "Świętokrzyskie". Kierunek został wybrany przez młodzież zafascynowaną przygodami polskiego Don Matteo. Mam nadzieję, że jeszcze ktoś tam przeżył; "w każdym odcinku ginie osoba, a przecież Sandomierz to w końcu nie jest duże miasto". ;-)
"Podróżownik" to taki dziennik z podróży, miejsce na pamiątkowe zapiski, drobiazgi, kartki, bilety. To zielnik i notatnik obserwatora zawierający miejsce na własne projekty i wynalazki. Można tu przybić pieczątki ze schronisk i pamiątkowe stemple. Na końcu każdego "Podrożownika" znajduje się prosta gra planszowa utrwalająca poznane miejsca.
Dziecko znajdzie tu wszystko. Dobre rady dla podróżujących i wędrujących. Ciekawostki, legendy związane z okolicami, naukowe objaśnienia, encyklopedyczne i statystyczne dane. To podręcznik geografii, architektury, zoologii, botaniki, historii w jednym. Tu jest wszystko, nawet widokówki, które można wyciąć i wysłać z podróży. To bardzo ciekawa pozycja, bo zajmie dziecko także podczas przemieszczania się z miejsca na miejsce, np. samochodem czy pociągiem. Wieczór, poranek lub niepogodę, czas kiedy rodzice padną wyczerpani, a dzieci nadal tryskają energią można spędzić rozwiązując rebusy, krzyżówki, czy zwykłe labirynty.


Na pewno dziewczynki bardziej skorzystają ze wszystkich walorów "Podróżowników": lubią rysować, projektować ogrody i budowle, wymyślać stroje i scenki rodzajowe.
A chłopcy? Jeśli nawet nie wezmą kredek do ręki, to przeglądając książkę wypatrzą coś ciekawego i wartego poznania i rzucą: "Pojedziemy tam?"


P.S. Już się cieszę myśląc o wakacyjnych planach w rejonie Łysej Góry i Łysicy. ;-P


Wpis bierze udział w wyzwaniach:
- "2 w 1" na blogu Magdalenardo "Moje czytanie";


sobota, 28 kwietnia 2018

Thich Nhat Hanh "Sztuka komunikacji według mistrza Zen"

Autor: Thich Nhat Hanh
Tytuł: "Sztuka komunikacji według mistrza Zen. Praktyczny poradnik umiejętnego słuchania i mówienia"
Tłumaczenie: Barbara Mińska
Wydawnictwo: Studio Astropsychologii jeszcze lepsze jutro
Miejsce i rok wydania: Białystok 2015
Liczba stron: 164


Po tym jak przeszłam z Thich Nhat Hanhem drogę ku uważności [klik] ciekawa byłam co wietnamski mnich, drugi po Dalaj Lamie, może powiedzieć o porozumiewaniu się.
Zaczyna się tak:
Nic nie jest w stanie przetrwać bez pokarmu. Wszystko, co konsumujemy, działa albo jako lekarstwo, albo jako trucizna. Myśląc o odżywianiu, zazwyczaj myślimy o tym, co wkładamy do ust, ale to, co konsumujemy oczami, uszami, nosem, językiem i ciałem także jest pokarmem. Czy konsumujemy i tworzymy rodzaj pokarmu, który jest dla nas zdrowy i pomaga nam się rozwijać?
O telefonach, e-mailach, internecie i takich tam:
Myślimy, że dzięki wszystkim naszym technologicznym urządzeniom możemy się łączyć, ale to iluzja. W codziennym życiu jesteśmy odłączeni od siebie. Idziemy, ale nie wiemy, że idziemy. Jesteśmy tu, ale nie wiemy, że tu jesteśmy. Żyjemy, ale nie wiemy, że żyjemy. Gubimy siebie w  ciągu dnia.
Zatrzymanie się i komunikowanie się z samym sobą jest czynem rewolucyjnym. Siadasz i zatrzymujesz stan zagubienia, niebycia sobą. Zaczynasz od przerwania tego, co robisz, siadasz i łączysz się ze sobą. To nazywa się uważną świadomością.
Gdy zaczynamy praktykować uważną świadomość, rozpoczynamy drogę do samych siebie, do domu. Dom jest miejscem, w którym znika samoność. Gdy jesteśmy w domu czujemy, że nam ciepło, wygodnie, jesteśmy bezpieczni i spełnieni. Opuściliśmy nasze domy na długi czas i są one zaniedbane. Ale droga do domu nie jest długa. Dom jest w nas. Powrót do domu wymaga jedynie, by usiąść i pobyć ze sobą, zaakceptować sytuację taką, jaka jest. Tak, może tam być bałagan, ale akceptujemy go, ponieważ wiemy, że nie było nas w domu przez długi czas.
Nie mówimy strachowi, by odszedł; uznajemy go. Nie mówimy naszej złości, by odeszła; przyjmujemy ją do wiadomości. Te uczucia są jak małe dziecko szarpiące nas za rękaw. Podnieś je i czuje obejmij. Przyjmowanie do wiadomości naszych uczuć bez osądzania ich lub odpychania, obejmowanie ich z uważnością jest aktem powracania do domu.
O poczuciu wyobcowania:
Gdy odnosimy wrażenie, że jesteśmy zupełnie sami i nikt nas nie wspiera, możemy przypomnieć sobie, że to tylko percepcja. Nie jest dokładna. Pomyśl o drzewie, które teraz stoi na zewnątrz. Drzewo wspiera nas swoim pięknem, świeżością i tlenem, którym oddychamy. Ten rodzaj wsparcia jest także rodzajem miłości. Świeże powietrze na zewnątrz, rośliny, które nas karmią i woda, która spływa z kranu na nasze dłonie, wszystkie one nas wspierają.
Jak przetrwamy:
Gdy wytwarzasz myśl, nosi ona twój podpis. To ty wytworzyłeś tę myśl i ty jesteś za nią odpowiedzialny. Jeśli jest to myśl współczucia, wybaczenia, będzisz wspaniale kontunuował, ponieważ jesteś w tej myśli. Jesteś autorem tego działania. Twoja mowa i twoje fizyczne działania, zarówno pełne współczucia, jak i brutalne, także noszą twój podpis.
Jesteśmy jak chmura wytwarzająca deszcz. Przez deszcz chmura wpływa na uprawy, drzewa i rzeki, nawet jeśli już dłużej nie płynie po niebie. Podobnie wszystko, co wytwarzamy, w sensie myśli, słów i czynów trwa nawet po tym, gdy rozpadną się nasze ciała. Chmura jest i w polu, i w rzece. Gdy ciało się rozkłada, nasze słowa, myśli i fizyczne działania dalej wywierają wpływ. Nasze myśli, słowa i czyny są naszą prawdziwą kontynuacją.
Drogą do porozumienia, a o tym myślę pisze Thich Nhat Hanh, jest spokój, uwaga i czas poświęcony na bycie z sobą lub inną osobą. Uważność i szacunek pozwala znaleźć się we właściwym miejscu, poczuć się w skórze drugiej osoby, ujrzeć sprawy z jej punktu widzenia i znaleźć odpowiednie słowa, które wzmocnią relację, naprawią smutek, dadzą oparcie, by móc ujrzeć lepszą stronę życia.
Tego nam współcześnie brakuje. Odnoszę wrażenie, że ludzie bardzo chcą mówić to, co myślą, ale te słowa nie są dobre. Ranią i są brutalne.
Otoczeni jesteśmy niekorzystną energią, która nas nie wzmacnia. Nie odżywia. 






Podczas czytania trochę raził mnie język tłumaczenia, ponieważ kiedy słyszy się w pracy "komunikacja", człowiek uczula się na kościstość korpo-"komunikacji".





Wpis bierze udział w wyzwaniach:
- "2 w 1" na blogu Magdalenardo "Moje czytanie";


- "W 200 książek dookoła świata - 2018".




piątek, 20 kwietnia 2018

Walczymy

Walczymy o średnią na koniec roku. To znaczy, zostały złożone pewne obietnice (przez rodziców) oraz zobowiązania (przez synów).
Jeśli chodzi o moje wymagania, to dotyczą głównie zachowania "w domu i zagrodzie", ale młodzi liczą, liczą, licząąą...

Młodszy syn, uczeń klasy II, chyba nie będzie miał ocen z poszczególnych przedmiotów, choć nie jestem tego pewna, gdyż albowiem znów mamy inny program niż dwa lata temu.
Pilnie jednak liczy średnią i tydzień temu wyszło mu, że wynosi ona


7,8


.

sobota, 14 kwietnia 2018

Jest torpeda, czyli " Mieszko, ty wikingu!"

Autor: Grażyna Bąkiewicz
Tytuł: "Mieszko, ty wikingu!"
Ilustrował: Artur Nowicki
Wydawnictwo: "Nasza Księgarnia"
Miejsce i rok wydania: Warszawa 2015
Liczba stron: 224
Seria: "Ale historia..."





Moje starsze dziecko, uczeń czwartej klasy szkoły podstawowej, po około dwóch miesiącach nowego roku szkolnego nieoczekiwanie wyjawił, że chciałby zostać nauczycielem historii.
"Świetnie dziecko",  pomyślałam nieco zaskoczona, ponieważ jeszcze podczas wakacji mówił, że zostanie piłkarzem lub komentatorem sportowym. Ale faktycznie już wcześniej dało się u niego zauważyć pewne oznaki zainteresowania historią z najróżniejszych czasów, wszystko zależało od tego co akurat było na topie. Niedźwiedź Wojtek,  czterej pancerni,  pan Wołodyjowski, złoty pociąg, wybuch II wojny światowej. Tak, dziecko zadawało zawsze dużo pytań.
Myślę też, że prawdopodobnym sprawcą jest jego nauczycielka historii (i wychowawczyni), osoba poważna i zasadnicza, ale wyczuwam u Niej głębokie umiłowanie swojego zawodu. I dzieci.

I tu widzę analogię z autorką pierwszej z serii "Ale historia... " książki.
Grażyna Bąkiewicz, nauczycielka historii i pisarka, wymyśliła postaci żywe i z charakterem, uczniów którzy jak to uczniowie i lubią, i unikają jak mogą szkoły. Co prawda opowiedziana przez nią historia dzieje się w czasach naszych wnuków, ale wygląda na to, że podejście uczniów do szkoły i za 50 lat nie ulegnie zmianie. Będą mogli korzystać z wynalazków techniki i przenosić się w czasie oraz poznawać historię naocznie.
Co może wyniknąć z konfrontacji między tysiącleciami, kto na tym bardziej skorzysta - czy średniowieczni czy futurystyczni bohaterowie? Oto zagadka, po której rozwiązanie warto sięgnąć do tej książki.
Dwunastoletni Aleks, który jest w centrum akcji i jednym z motorów zamieszania wraz z trzema kolegami i dwiema koleżankami z klasy ma przynieść się do X wieku by potwierdzić (lub wykluczyć) teorię mówiącą, że Mieszko był z pochodzenia wikingiem. Błyskotliwa akcja, trzymające w napięciu przygody, dowcip i zdrowy dystans do instytucji szkoły. Przy okazji ożywczy zastrzyk pokaźnej ilości faktów historycznych, obyczajowych i społecznych z czasów Mieszka I. Mam nadzieję, że panią Bąkiewicz poniosła wyobraźnia tylko w kwestii możliwości podróży w czasie, natomiast wszystko czego dowiedziałam się o współczesnych Mieszkowi czasach jest poparte badaniami naukowymi i archeologicznymi.
Do tego, przygody Aleksa i jego kolegów okraszone brawurowymi komiksami nawiązującymi do treści akcji lub luźno z nią związanymi, które tworzy sam Aleks w trakcie wydarzeń.

Gorąco polecam tę książkę uczniom! I rodzicom.

Wpis bierze udział w wyzwaniach:
- "2 w 1" na blogu Magdalenardo "Moje czytanie";
- "W 200 książek dookoła świata - 2018".
Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...