środa, 20 maja 2015

Gloss*, czyli świat według mrówki


Godzina była wczesna a domownicy jeszcze spali. Oprócz dwóch demonicznych bohaterek tej historii.
Pierwsza z nich, w wieku zaawansowanym lecz jeszcze nie podeszłym, zdążyła wstać, ubrać się, zalać rytualną kawę po turecku i czekała. Na co czekała? Na powstanie reszty członków rodziny - córki, ziecia, wnuków.
Córka, druga z kobiet, obudziwszy się nieco później bez pomocy budzika, miotała się od szafki do umywalki, porządkując odzienie, włosy, cerę, makijaż. Szło jej to jakoś topornie tego ranka. Stukając, obijając się, wykonując zbędne ruchy, skończyła dzieło i podążyła piętro niżej...

Powitała ją tryumfalna mina starszej i odłożona na bok wykładzina z dziecinnym wzorem eksponująca corpus delicti.
Była to imponująca kolekcja licznych, czarnych, drobnych ciałek niewinnych mrówek. Dokonały żywota prawdopodobnie w ciągu minionych 30 minut, a odgłosy mordu zostały zagłuszone nieskoordynowanymi dźwiękami dochodzącymi z łazienki...

Nieludzki obraz ten został opatrzony stosownym komentarzem, który sięgał swymi źródłami do zdarzeń mających miejsce w tym domu przynajmniej dwa lata wstecz.
Ale teraźniejsza mina nie zapowiadała przyjemnych wspomnień i uśmiechu na początek dnia.
Podówczas starsza z kobiet, po podobnej mrówczej jatce, wyznaczyła wykonawcę i miejsce uzupełnienia braków budowlanych, którymi owe owadzie hordy napływały niespodziewanie do wnętrza, w trudnych do przewidzenia interwałach czasowych. Najczęściej sympatyczna familia mrówek próbowała zasiedlić dom swoją marną cielesnością podczas dłuższych nieobecności ludzkich członków.

Szczególne znaczenie dla zmasowanych akcji zasiedleńczych miał brak małych, wysiadujących na wykładzinie odwłoków ludzkich małolatów. Duzi nie są w zasadzie niebezpieczni. Największy, zamiast podjąć się wyznaczonego mu zadania i wypełnić godnie swoją rolę, wystawił tylko w paru punktach na trasie przemarszu niebieskie plastikowe dyski... Kilkunastu zwiadowców nie wróciło z rozpoznania, ale jak widać akcja zasiedlania domostwa nie została odwołana. Większa ciągle powtarza, że jak się mieszka na wsi to mrówki muszą być, ale bije naszych równo. Wredne babsko.
Trudno, jest idea muszą być ofiary.

W zasadzie to odwołuję "wredne" bo w całej tej sytuacji, o której chcę opowiedzieć, wredna wstawiła się za nami: że dawno "nic tu się nie pojawiło", że "ostatni raz na święta Bożego Narodzenia"....
No to dopiero jej się dostało!!! Próbowała się bronić, ale w pewnym momencie wyglądało na to, że złożyła słowną broń.

Pakowała torbę (nota bene ta torba jak leży na siedzeniu obok kierowcy to załącza czujnik, że pasy nie są zapięte).
Ale nagle, jakby wstąpiły w nią jakieś siły. W pokoju czuć było błysk elektryczności, jakaś myśl zwarła eletrony w powietrzu i padło:
"Nię będę dyskutować, bo Ty najlepiej wiesz wszystko, znasz odpowiedzi na wszystkie pytania..."

I wyszła.


O tym, jak przyjechała do nas rodzina z zagranicy w następnym odcinku.

c.d.n.

* skrót od glossariusz; tytuł i ostatnia kwestia zainspirowane tym fragmentem:



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Bardzo lubię czytać komentarze, za każdym razem aż drżę z emocji: a nuż coś nowego się pojawi...

(Aczkolwkiek chamstwa nie zniese ;))

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...