Być może to wina przechodzącego nad nami frontu, ale nie mogę spać. Obudziłam się godzinę temu i nie mogę zasnąć. Ostatnio zdarzało się to prawie co noc, ale była pełnia co chyba wyjaśnia sprawę. Poprzedniej nocy nie mogłam spokojnie spać, bo Mały grał wczoraj mecze na turnieju Tymbark - pod gołym niebem. Martwiłam się o Niego i o pogodę, sprawdzalam za kazdym razem czy pada i jak mocno wieje. Caly dzień bylo tylko 4 stopnie. W tej chwili termometr pokazuje 13.
Etap gminny wygrali, ale ja okupilam to dwoma koszmarami sennymi, 2 tygodnie temu miał grypę i wyślij teraz dziecko na boisko w taką pogodę.
Przemyślalam sobie milczenie. To chyba kwestia innych zajęć - latem walczyłam z chwastami, ale głównie z urodzajem malin, a teraz są lekcje. Nie można ani trochę zaufać tym dwóm potomkom. Obaj naturalnie odpowiadają twierdząco na pytania o odrobione lekcje i spakowane tornistry, ale wyrywkowa rewizja rozmywa dymną zasłonę pewności.
Kiedyś odpalałam pod kołdrą laptopa. Teraz telefon, ale widzę (doslownie), że zbyt częste wieczorne czytanie na telefonie szkodzi mojemu wzrokowi. To pamiątka po epidemicznym zapaleniu spojówek, które przeszlam dokladnie rok temu. Regularne kontrole u " mojego" okulisty i leczenie zakonczyly się na początku wrześni i obiecalam Mu nienadużywanie telefonu. On zaś z kolei stwierdził, że z czasem i tak będę używać okularów do czytania: "To nie jest groźba, to obietnica". Jak go nie lubić? ;-)
Wracając do malin. Po powrocie z Sandomierza miałam do przerobienia 2.5 kilo owoców. Kilogram zasypałam cukrem na likier a z reszty zrobilam sorbet malinowy. Sorbet jeszcze się nie zjadł, a owoce na likier dalej pracują...
Wyjazdy z dziećmi na mecze owocują ciekawymi, wróć: przerażającymi odkryciami. Ponoć dzieciaki słuchają i oglądają teraz - wiadomo gdzie- niejakiego lorda K. , który gada im jak " być prestizowym" (????) Mają pic wodę z lodowca. O noszeniu markowych koszulek nie wspominam.
Czy ja śnię?
Etap gminny wygrali, ale ja okupilam to dwoma koszmarami sennymi, 2 tygodnie temu miał grypę i wyślij teraz dziecko na boisko w taką pogodę.
Przemyślalam sobie milczenie. To chyba kwestia innych zajęć - latem walczyłam z chwastami, ale głównie z urodzajem malin, a teraz są lekcje. Nie można ani trochę zaufać tym dwóm potomkom. Obaj naturalnie odpowiadają twierdząco na pytania o odrobione lekcje i spakowane tornistry, ale wyrywkowa rewizja rozmywa dymną zasłonę pewności.
Kiedyś odpalałam pod kołdrą laptopa. Teraz telefon, ale widzę (doslownie), że zbyt częste wieczorne czytanie na telefonie szkodzi mojemu wzrokowi. To pamiątka po epidemicznym zapaleniu spojówek, które przeszlam dokladnie rok temu. Regularne kontrole u " mojego" okulisty i leczenie zakonczyly się na początku wrześni i obiecalam Mu nienadużywanie telefonu. On zaś z kolei stwierdził, że z czasem i tak będę używać okularów do czytania: "To nie jest groźba, to obietnica". Jak go nie lubić? ;-)
Wracając do malin. Po powrocie z Sandomierza miałam do przerobienia 2.5 kilo owoców. Kilogram zasypałam cukrem na likier a z reszty zrobilam sorbet malinowy. Sorbet jeszcze się nie zjadł, a owoce na likier dalej pracują...
Wyjazdy z dziećmi na mecze owocują ciekawymi, wróć: przerażającymi odkryciami. Ponoć dzieciaki słuchają i oglądają teraz - wiadomo gdzie- niejakiego lorda K. , który gada im jak " być prestizowym" (????) Mają pic wodę z lodowca. O noszeniu markowych koszulek nie wspominam.
Czy ja śnię?
Przerobiliśmy zakup wody z lodowca :) Także słowo "prestiżowe". Cóż :)
OdpowiedzUsuńAle mam wywieszone od wewnętrznej strony głowy: dobrego i karczma nie zepsuje ;)
Uściski dla Was, Kochani moi :* Dbajcie o drogi oddechowe i oczy!
Czyli to taki trener osobisty ten lord K.? Malinowo fajnie, z oczami już mniej. Trzymaj się Izabelko :*
OdpowiedzUsuńOjesss szał na insta modę u mojego syna trwa. Różne lordy marki oderwane od rzeczywistości. Podoba mi się pandeMoni tekst o karczmie 😚
OdpowiedzUsuń:*
UsuńW całości to brzmiało: Złego kościół nie naprawi, dobrego i karczma nie zepsuje. Bardzo krzepiące :)
Dobrej nocy, tym razem odpoczynkowej dla wszystkich 😚
UsuńFaktycznie, kolejna noc była właśnie odpoczynkowa :-) Już gdy wróciłam do domu czułam, że muszę się jak najszybszej położyć spać. Trochę krzataniny, kolacja i padłam.
Usuń😘
Usiłuję wprowadzić w życie zasadę: telefon nie wchodzi ze mną do łóżka. Na razie wygrywam ;-)
OdpowiedzUsuńBrawo Kalino :-)!
UsuńU mnie telefon przy łóżku spełnia rolę zegarka. Budzę się bez budzika, ale sprawdzam godzinę gdy tylko się przebudzę.
Super! :)
OdpowiedzUsuńCzytanie czegoś, poza sms, na telefonie - według mnie jakiś masochizm, ale pewnie nie powinienem się wypowiadać bo mam taką starożytną komórkę na której tylko telefon, zegar, budzik i latarka.
OdpowiedzUsuńObietnica okularów - jeśli są potrzebne to radzę nie zwlekać. Jedyny problem z okularami, to że łatwo je gdzieś połozyć i potem nie móc znaleźć.
Sorbet malinowy - ale bym zjadła :)
OdpowiedzUsuńA co z wyzwaniem w Nowym Roku?
I jeszcze wszystkiego najlepszego, zdrowia, szczęścia i książek :)
Cześć Moniko, wysyłałam do Ciebie e-maila, ale nie wiem czy dotarł :( Mam go w Wysłanych, ale doprawdy nie wiem. Tak to jest jak korzysta się z telefonu. ;-)
UsuńDziękuję serdecznie za życzenia :-)
Dla Ciebie również spełnienia w Nowym Roku, zdrowia, pięknych wrażeń i czego sobie wymarzysz.
Świetna publikacja. Czekamy na więcej! Dendrolog Warszawa https://www.dendrolog-warszawa.pl/ - jedna z najlepszych pracowni dendrologicznych, jakie znam. Polecam!
OdpowiedzUsuńŚwietna publikacja. Czekamy na więcej! Dendrolog Warszawa https://www.dendrolog-warszawa.pl/ - jedna z najlepszych pracowni dendrologicznych, jakie znam. Polecam!
OdpowiedzUsuń