niedziela, 17 listopada 2013

Jesienne porządki w domu i ogrodzie ;)

Bilans soboty:

1) ogród:
  • zasadzone maliny przywiezione 2 tygodnie temu od Dziadków;

  • zasadzone dwie trzmieliny coloratus na odcinku 2 metrów, co związane było z obróbką ziemi, tj. wyyyyciągnięciem korzeni brzóz przerastających od sąsiada i kłączy perzu;

  • poutykanie pozostałych cebulek tulipanów, narcyzów i krokusów między trzmielinami;
3) "lompiarnia":
  • trzy prania - kolorowe, czerwono-fioletowo-pomarańczowe, białe;

  • trzy worki próżniowe z letnio-wiosenną odzieżą załadowane i odessane;

4) sypialnia:
  • porządki na komodzie;

  • wycofanie do garderoby dwóch kartonów z zastawą obiadową;

czyli porządki po roku zrobione ;)))

Tym sposobem powstało miejsce dla stolików nocnych schowanych w kartonach za łóżkiem i lampek nocnych kupionych rok temu :D Lampki właśnie podczas ładowania kartonów znalazłam i się ucieszyłam, że coś takiego mam.... Mam, bo kupiłam...

Zatem po stronie Małpożonka:
- załadowanie nadwyżki desek podłogowych na strych;
- rozłożenie ww. stolików.
I tu mała dygresja: jak ja mówię "rozłóż łóżko", to mam na myśli doprowadzenie do stanu kiedy można się w/na nim położyć. Tymczasem MM bierze śrubokręt i rozkłada do stanu transportowalności...

Małpożonek, mówił coś o "motywacji". Hmmmm, "a kto mnie motywuje?", zapytałam. Sama się motywuję przez 365 dni. Stąd te efekty ;) :)))

Dobrze, że moja druga połowa nie jest pedantem i nie strzela fochów za bałagan w chacie. Rozumie, że nie jestem w stanie zapanować nad tą materią. Kocham Go między innymi za to :D

13 komentarzy:

  1. Odpowiedzi
    1. "Nie chwal dnia przed zachodem słońca" , w niedzielę czułam się jakby mnie jakieś paskudztwo brało - bolące gnaty, zimno, ogólne rozbicie. Chyba za mocno te korzenie wyciągałam... ;)

      Usuń
    2. Mnie w sobotę telepało coś, ale na noc wzięłam 2 polopiryny irano byłam jak nowonarodzona;).

      Usuń
  2. No to dałaś po ogrodzie! Po domu też ;).

    Strzelających fochy za bałagan mężów należałoby zmotywować do pomocy, ale np. u mnie to ja wolę sama sprzątać, bo wydaje mi się, że ja "wiem" lepiej co i jak - on porządkuje i sprząta jedynie swój pokój i tam, gdzie mu polecę, nakażę, poproszę. No i w ogóle rzadko miewa fochy - całe szczęście.

    PS. A ta trzmielina to jakiś ozdobnik? Bo ja licho rozeznana w roślinach ozdobnych. Bardziej w użytkowych a i to żaden ze mnie maestro.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tacy mężowie to skarb :)
      Trzmielina coloratus to roślina okrywowa, zimozielona (jak właśnie doczytałam, a dziwiłam się, że liście jakoś słabo gubi;)), teraz przebarwiła się na czerwono - wygląda jak na dolnym obrazku po prawej stronie http://www.ibro.pl/Pliki/wynik.php?id=709.
      Można ją deptać, najeżdżać - u nas jest pod ogrodzeniem. Teraz już z okna w kuchni mam 5 sztuk na widoku ! :) Cieszę się jak szczerbaty na suchara, jak coś zrobię, wiesz mąż-ogrodnik i w ogrodzie mam jak z tym szewcem, co bez butów chodzi... ;)))
      Obiecał trawę wysiać, a tu drugi rok żyto mi rośnie pod oknami.......
      Zobacz sama jak było: http://karolki.blogspot.com/2013/05/buszowanie-czyli-dla-kazdego-cos-miego.html

      Usuń
  3. Wiesz co Izabelko, zboże zawsze lepsze niż pokrzywy czy komosa ;). Ślicznie mieszkacie! A z tym szewcem - SAMA prawda... Podoba mi się ta roślinka. W Gr. mieszkam w bloku, ale na naszej wsi jest wielkie pole do popisu i ta trzmielina na pewno znalazłaby tam swoje miejsce. Ale ciężko mi ogarnąć te 2 miejsca zamieszkania (pobytu)... No i wiedzy ogrodniczej brak.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Podziwiam Cię Amisho :)
      A w sprawie zboża, to masz absolutną rację. Jak ktoś coś lubi, mam na myśli roślinki, to "szkoły przyjdą" ;) Serdeczności:D

      PSA naleweczek nie masz ochoty spróbować?

      Usuń
    2. Naleweczek? Czyżbyś sama robiła? Powiem tak: nie lubię słodkich alkoholi. Chyba, że jest to jakieś smakowe, lekkie piwo. A najlepiej, by było to zwykłe piwo pszeniczne. Na nalewkach nie znam się zupełnie, choć znam osoby, które lubują się w ich przyrządzaniu. Ja jedynie dawno temu pomagałam robić mamie swojskie wino.

      Jeśli jednak sama je robisz to jakie? Pytam z ciekawości ale gdybym miała okazję to i z pewnością wpadłabym na szklaneczkę ;). Aj, czemu ten Poznań tak daleko.....

      Usuń
    3. Sama nie, moi rodzice tym się parają, a u mnie są do wygrania dwie flaszki - aroniowej i pigwowej w rozgrzewajce.
      My są jeszcze dalej niż Poznań, ale nie aż tak bardzo :))
      Poznań to moja praca i przedszkole Karolków. A po szklaneczce to bym Cię musiała przenocować ;) :))) hihi

      Usuń
  4. Widzę, że sobota upłynęła Ci pod znakiem pracy:) Nie ma jak porządki. Ja od czasu do czasu zwołuję pospolite ruszenie i nie ma przebacz, wszyscy pracują. Szkoda tylko, że z utrzymaniem efektów idzie znacznie gorzej...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. ... i wtedy zwołuje się następne pospolite ruszenie, i tak dalej i tak dalej... :)))
      Pozdrawiam serdecznie!

      Usuń

Bardzo lubię czytać komentarze, za każdym razem aż drżę z emocji: a nuż coś nowego się pojawi...

(Aczkolwkiek chamstwa nie zniese ;))

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...