wtorek, 19 listopada 2013

Sławomir Grabowski, Marek Nejman "Podróż po mapie"

Autor: Sławomir Grabowski, Marek Najman
Tytuł: "Podróż po mapie"
Ilustracje: Marian Stachurski
Wydwnictwo: Nasza Księgarnia
Rok wydania: 1980
Liczba stron: 22
Wiek dziecka: 6-10 lat


Mieliśmy pewien problem do rozwiązania: jak wytłumaczyć dziecku, że jak się jedzie na górę mapy, to tak naprawdę jedzie się w dół... Tłumaczenie w terenie, na globusie nie wystarczało. Temat wracał i pomimo wrażenia, że starszy zrozumiał o co chodzi, po kolejnych pytaniach wrażenie pryskało, a pozostała pewność, że dziecko jednak nie pojmuje sedna sprawy...

Przy okazji jednej z poprzednich lektur, trafiła mi w ręce kolejna książeczka z dzieciństwa. I pomyślałam wtedy, że może dzięki niej uda się oświecić umysł sześciolatka. Właśnie zrobiłam test sprawdzający... - chyba zrozumiał.

"Podróż po mapie" to raczej męska lektura. Tak czuję, bo z perspektywy lat, pamiętam że nie za bardzo mnie ona "kręciła", a moją uwagę przykuwały raczej ilustracje, na przykład taka:



Wiem, w porówaniu do współczesnych iskrzących się kolorami książeczek dla dzieci, to skromna paleta, ale chyba nie o to chodzi, żeby walić po oczach, prawda? Czasami mniej, znaczy więcej.

Główny bohater to chłopiec, który pracuje na latawcem, ale mama prosi go, żeby pozamiatał liście, a on nie ma na to ochoty. Trafia przypadkiem w pracowni na mapę. Przypomina mu ona abstrakcyjny obraz, który widział kiedyś w galerii. Mapa przemawia do niego i zabiera w podróż w wyobraźni. Dzięki tej wyprawie, chłopiec zapoznaje się ze znaczeniem legendy - błękitne plamy i nitki, czarne i czerwone linie, niebieskie kreski, zielone, żółte i brązowe pola. Podróż znad morza w góry przebywany w ciągu kilkunastu minut korzystając najpierw z latawca, później z samochodu. A na koniec dostajemy małą nauczkę dotyczącą ekologii - chłopiec sprząta liście, bo mapa chce być mapą czystego kraju.
"Czy na tobie widać śmieci, mapo?" - zapytał po chwili.
- Śmieci?  Nie chcę o nich nic słyszeć! Chcę być mapą czystego kraju. Przecież wystarczy, że każdy sprzątnie swoje podwórko..."
Jak na początek lat osiemdziesiątych zeszłego wieku jak to brzmi nowatorsko! Takie przesłanie w książeczce dla dzieci???

O tak, takich rzeczy uczyć trzeba od małego! Pozwolenie na każdy mały papierek rzucony na ulicę, to sterta śmieci ukradkiem pozostawiona w lesie. Ja swoje dzieci uczę, żeby śmieci wyrzucały do koszy lub zabierały z sobą. Nie akceptuję takiego zachowania, a nawet proszę, żeby uprzątnęli coś co leży na ich drodze, chociaż tego nie rzucili.

Jak człowiek sobie uświadomi, co z mentalnością ludzi zrobił system rządzący aż do końca tychże lat osiemdziesiatych, to prawda jest taka, że nawet kilka pokoleń nie wystarczy, żeby nauczyć społeczeństwa szacunku dla przyrody, odpowiedzialności za swoją własność i cudzą, czyli poszanowania cudzej własności.
System, który wszystko uwspólnił pod hasłem "to jest nasze wspólne", spowodował bowiem, że "nasze" oznacza tak naprawdę niczyje. I trudno się dziwić, że ludzie wchodzą na czyjąś własność (np. nieogrodzone pole), skoro tej własności nigdy się nie nauczyli mieć.
To takie moj, wspólne z Teściem, przemyślenia polityczno-społeczno-własnościowe...

A wracając do książeczki: to dobry wstęp do nauki geografii:)
Przeczytane w ramach wyzwania czytelniczego "Odnajdź w sobie dziecko".

3 komentarze:

  1. Cudna książeczka, przecudna!!!

    OdpowiedzUsuń
  2. Takie poważne przemyślenia po przeczytaniu książeczki dla dzieci???

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ano tak... dzieci mają swoje przemyślenia, a ja swoje ;):)))

      Usuń

Bardzo lubię czytać komentarze, za każdym razem aż drżę z emocji: a nuż coś nowego się pojawi...

(Aczkolwkiek chamstwa nie zniese ;))

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...