wtorek, 31 marca 2015

"Jaś i Małgosia" trochę z przymrużeniem oka

Tekst: Jarosław Mikołajewski
na podstawie baśni "Jaś i Małgosia" Charles'a Perrault i braci Grimm
Zilustrowała: Elżbieta Wasiuczynska
Wydawnictwo: Agora S.A.
Miejsce i rok wydania: Warszawa 2006
Liczba stron: 40
Wiek dziecka: 3 - 7 lat



Szykując książki na spotkanie ze wspaniałymi osobistościami twórczości dla dzieci i młodzieży zaczęłam przeglądać również półkę z książeczkami, które zbierałam jeszcze przed narodzinami Karolków. Swego czasu została wydana seria z dodatkiem płyt CD, w której opatrzone przepięknymi ilustracjami klasyczne, najbardziej znane bajki i baśnie dla dzieci czytali Magda Umer i Wojciech Mann.

I na tej półce znalazłam "Jasia i Małgosię" z ilustracjami Elżbiety Wasiuczyńskiej, której blogową stronę odwiedzam od jakiegoś czasu; oto ona >> KLIK.
Z kolei na wyprawę po autografy wybraliśmy się w towarzystwie "Trzech świnek" zilustrowanych przez Panią Agnieszkę Żelewską, która towarzyszyła Panu Wojciechowi Widłakowi podpisując książki o Ryjku.
I zastanawiałam się... czemuż to na spotkanie zorganizowane na Poznańskich Targach nie przybyła Pani Wasiuczyńska? Wespół zespół z Paniem Wojciechem Widłakiem są autorami Pana Kuleczki, natomiast owocem "romansu" Pana Widłaka z Panią Agnieszką Żelewską jest właśnie Ryjek... Ale odpowiedź na to pytanie mogliby właściwie dać nam organizatorzy Spotkań Targowych z Książką dla Dzieci i Młodzieży... No trudno. Odstawmy więc na bok niuanse personalne, a zajmijmy się rodzeństwem pozostawionym w lesie.

Książeczkę o "Jasiu i Małgosi" wyjęłam z półki jeszcze z jednego powodu: ładnie wpisywała się w marcowy kolor wyzwania u Magdy. I przeczytałam Karolkowi Większemu sama zaś doznałam zaparcia.... ;-)

To rysunki zaparły mi dech w piersiach. Tutaj >> [KLIK] << miejsce w blogu autorki, gdzie sama dzieli się rysunkami z tej bajki (w wersji niemieckojęzycznej). Oczarowują kolorami i szczegółami, pobudzają wyobraźnię i są po prostu... bajkowe.

Czytając "Jasia i Małgosię" zastanawiałam się czy współcześni interpretatorzy wstąpią na drogę w kierunku, który można ostatnimi czasy zaobserwować w bajkach dla dzieci: aby było w nich (bajkach) jak najmniej przemocy. W świetle tego trendu, Czerwony Kapturek nie kończy się strzelaniną w wykonaniu Leśniczego co mnie, jako osobie wychowanej "bez znieczulenia", ogólnie niezbyt się podoba. Czytałam więc z lekkim zaniepokojeniem jak będzie poprowadzona fabuła w "Jasiu i Małgosi". Jest to bowiem dość drastyczna bajka, bo jak tu inaczej podsumować to, że ojciec zostawia własne dzieci w lesie...? Bracia Grimm zostali zaliczeni do tego nurtu bajek i baśni, które nie są dla dzieci bezpieczne - są zbyt okrutne. Ale Jarosław Mikołajewski nie zmienił brzmienia oryginału. Wzbogacił go i, w moim osobistym przekonaniu, ułagodził, wprowadzając dziecięcy łagodny i naiwny (?) sposób myślenia. Jaś z Małgosią wydostawszy się z chatki  Baby Jagi chcą wrócić do domu i spróbować przekonać macochę, aby ich polubiła:
"- Poprosimy ją, żeby nas polubiła. I powiemy, że jeśli nas nie polubi, będzie samotna i brzydka jak Baba-Jaga."


A ponieważ zakończenia bajki, jak się można przekonać w sieci są różne, różny może też być płynący z niej morał. Nie tylko taki, że nie należy ufać nieznajomym i być łakomym na słodycze ;-)).


Recenzja bierze udział w wyzwaniach Magdalenardo "Odnajdź w sobie dziecko III" i "Gra w kolory".



polskiej

7 komentarzy:

  1. Uwielbiam tę serię książeczek. Są takie... zaskakujące.

    OdpowiedzUsuń
  2. Nie znam tej książeczki. Muszę poszukać w mojej bibliotece, może się uda.
    Wesołych Świąt!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardzo dziękuję za życzenia. Poniewczasie cokolwiek, alem dostępu do kompa w święta nie miała.
      Dla Ciebie również wszystkiego najlepszego - przez cały czas, czy w święta czy po nich :-)))

      Usuń
  3. Właśnie mi coś uświadomiłaś...
    Gdy w nowoczesnych książkach widzę jakiekolwiek przejawy przemocy to się bulwersuję, a gdy byłam mała i czytałam baśnie to zupełnie mi to nie przeszkadzało.
    Było mi oczywiście przykro i żal bohaterów, ale jednocześnie czułam się bezpieczna, bo wiedziałam, że to tylko baśń. Poza tym kiedyś wszystkie dzieci znały dokładnie te same tytuły i nikt nie robił problemu, gdy treść wydawała się komuś nie do końca odpowiednia dla dzieci. Teraz książek jest tak dużo, że nawet ja, choć pracuję w szkolnej bibliotece poznaję co rusz jakiś tytuł, który jest mi nie znany, a ukazał się 2 - 3 lata temu.

    Zmierzam do tego, że moja ocena jest teraz chyba zbyt surowa. Jestem przewrażliwiona? Wściekam się o jakieś nieodpowiednie treści w bajkach mimo, że dzieci z każdej strony atakowane są różnymi formami agresji. Może właśnie powinny też być w bajkach? Może dziecko powinno oswoić się ze zjawiskiem przemocy, a z pomocą mądrego rodzica zrozumieć, że niestety coś takiego zdarza się też w prawdziwym życiu?! Potem dziecko idzie do przedszkola czy szkoły, albo zwyczajnie odpala internet i... nie wie z czym ma do czynienia i jak sobie poradzić z problemem???

    Patrzyłaś na to z tej strony?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie, nie patrzyłam na to tak. Ale jeśli się zastanowić, to poruszyłaś ciekawe zagadnienie. Odbiór przemocy w bajkach a przemoc w rzeczywistości otaczającej dziecko... Z jednej strony tej przemocy wokół jest coraz więcej a z drugiej, zaczyna się świadome odsuwanie tej rzeczywistości od poznania przez dziecko. Właśnie skończyłam czytać ciekawą książkę o wychowaniu dzieci, o tzw. "czarnej pedagogice". Zgodzę się z Tobą - byłoby dużo lepiej, aby dziecko poznało zło i jak na nie reagować z bajek niż z życia...

      Usuń
  4. Czytałam Czerwonego Kapturka z tej serii i wcale mnie nie zachwycił... Wydaje mi się, że to była książka z bezustannym puszczaniem oka do dorosłych... :-)

    OdpowiedzUsuń

Bardzo lubię czytać komentarze, za każdym razem aż drżę z emocji: a nuż coś nowego się pojawi...

(Aczkolwkiek chamstwa nie zniese ;))

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...