czwartek, 26 lutego 2015

"Co czytali sobie kiedy byli mali?"

Autor: Ewa Świerżewska, Jarosław Mikołajewski
Tytuł: "Co czytali sobie kiedy byli mali?"
Portrety rozmówców narysował: Daniel de Latour
Wydawnictwo: Egmont
Miejsce i rok wydania: Warszawa 2014
Liczba stron: 320
Wiek dziecka: dla nastolatków



Ta zdobyczna książka, którą dostałam w nagrodę za aktywność na FB forum lokalnej społeczności bibliotecznej, bardzo mnie ucieszyła. Nie spodziewałam się takiej niespodzianki, a tym bardziej czuję się doceniona bo wtrącałam swoje trzy grosze w mojej ulubionej dziedzinie powiązania filmu z książką.
Są to wywiady przeprowadzone przez Ewę Świerżewską i Jarosława Mikołajewskiego z 24 osobistościami polskiej sceny naukowej, literackiej, sportowej, muzycznej, artystycznej. Miałam okazję zetknąć się z niektórymi z nich we fragmentach już wcześniej, na przykład z odpowiedziami profesora Bralczyka. Prawdopodobnie czytałam je w "Wyborczej", ponieważ książka należy do Biblioteki Gazety Wyborczej; kojarzę też, że pisała o tej publikacji na swoim blogu Eva Scriba.

Ta książka to ciekawe źródło inspiracji do poszukiwań wartościowych lektur dla dzieci i młodzieży i uzupełnienia własnych doznań czytelniczych.
Jest kilka tytułów, które przewiją się w rozmowach, i z którymi łączą się całkiem odmienne wspomnienia rozmówców, i pozytywne, i negatywne. Należą do nich głównie "Słoneczko" i "Serce"; są i takie, o których nigdy wcześniej nie słyszałam lub nie czytałam; Majewski wspomina książkę z przygodami krasnala o imieniu Nieumiałek, o którym słyszałam wcześniej od koleżanki z pracy; powraca często twórczość Karola Maya, Alfreda Szklarskiego, Centkiewiczów.

Rozmowy zawarte w "Co czytali sobie kiedy byli mali?" same w sobie są interesującym źródłem historii ludzkich, nie tylko związanych z książkami, choć książki i ich czytanie to leitmotiv rozmów.
Najbardziej utkwiły mi w głowie odpowiedzi Pani Krystyny Jandy, która w młodości czytała wszystko po kolei co było w pobliskiej bibliotece:
"Od lat mam nawyk czytania czegokolwiek, co jest zadrukowane i leży w pobliżu." 
"W liceum znów okazało się, że wszystko mam przeczytane, cały ten kanon literacki, który każdy człowiek powinien teoretycznie znać, bo inaczej nie jest w pełni człowiekiem. Sięgałam więc po wszystko, jak leci, co oczywiście musiało skończyć się tym, że przeczytałam bardzo dużo złych książek.



Dlaczego ten kanon jest taki ważny?

W książkach zostały opisane wszystkie sytuacje trudne moralnie, wszystkie charaktery, wszystkie decyzje życiowe - i to właśnie w tym podstawowym kanonie, który składa się z około stu książek."
 




"Wygląda na to, że czytanie traktowała Pani i nadal traktuje bardzo emocjonalnie.

Bo literatura wywołuje  ogrom emocji - zarówno pozytywnych, jak i negatywnych. Dajmy na to taki Dostojewski - on mnie jednocześnie  zachwycał i przerażał.

Czytanie jest nie tylko przyjemnością, ale przede wszystkim ciężkim doświadczeniem. Jeśli człowiek jest wrażliwy, to każda przeczytana strona staje się częścią jego życia - wszystko, co przeczyta i co przeżyje, bo każdą książkę trzeba w jakimś sensie przeżyć."



Z ust Pani Ireny Eris padają takie oto mądre słowa:
"... dzieci trzeba oswajać z nieco trudniejszą sztuką - jeżeli nie zetkną się z nią w dzieciństwie, w przyszłości mogą mieć problemy ze zrozumieniem i akceptacją nieznanego."
Czytając te wywiady zaczęłam też inaczej (czytaj: z większym spokojem) spoglądać na przyszłość, z którą mamy wkrótce się zmierzyć, a mianowicie, że Mały O. od września ma iść do pierwszej klasy. Jako sześciolatek. Właściwie niepełny sześciolatek ponieważ jest z końca listopada. Największym absurdem tej sytuacji jest zestawienie Jego i Jego starszego brata, który jest właśnie pierwszej klasie. Rok po roku mają korzystać z tej samej książki i przechodzić ten sam program, a różnica wiekowa między nimi wynosi prawie dokładnie 2,5 roku! Uspokoiłam się nieco czytając, że rozmówcy również rozpoczynali szkołę w wieku sześciu lat. Tylko... że program nauczania był wtedy inny.
Czy więc słusznie jestem spokojniejsza?

Recenzja bierze udział w wyzwaniach "Gra w kolory" i "Odnajdź w sobie dziecko - III odsłona"na blogu Magdalenardo "Moje czytanie".

 
 
 P.S. We wtorek złożyłam wniosek o odroczenie Małego O. Teraz czekamy na spotkanie w poradni psychologiczno-pedagogicznej.
 
 
 
 
 

4 komentarze:

  1. Ja miałam tak samo, jak Krystyna Janda, czytałam wszystko, co się dostało w moje ręce :D A samą książkę i ja bym chętnie przeczytała :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No proszę, jaka z Ciebie czytelniczka była :-D

      Usuń
  2. Jestem ciekawa nie tyle rozmów co konkretnych tytułów, które wymienili rozmówcy.
    "Słoneczka" i "Serca" nie znam, wątpię też byśmy mieli je w naszej bibliotece szkolnej, a z tego co wygooglowałam to"Słoneczko" podobne jest do Polyanny, więc na pewno by mi się spodobało :)

    Na kiedy masz termin w poradni? Zdążysz załatwić wszystko na czas?... bo u nas są takie kolejki, że na termin czeka się miesiącami :(

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Czekam na telefon z poradni z terminem wizyty. Mieli dzwonić w ciągu 2 tygodni, więc po cichu liczę, że w tym tygodniu powinni się odezwać. Panie w poradni mówiły, że chętnych jest dużo, ale z grupy Olka chyba tylko może jeszcze jedno dziecko będzie odroczone.
      Rozmawiałam z jedną mamą z jego grupy, która zainteresowała się procesem bo mówiła, że nie widzi synka w szkole, ale w końcu nie zdecydowała się na złożenie wniosku bo woli, żeby dziecko poszło do szkoły z kolegami z przedszkola. Ja nie mam tego dylematu, bo i tak pójdzie do szkoły podstawowej w miejscowości, w której mieszkmay, czyli nie będzie znał nikogo.

      I tu zarazem pojawia się poważny problem, który widzę u starszego: nadal w klasie są dzieci, które nie chcą go zaakceptować :(

      Usuń

Bardzo lubię czytać komentarze, za każdym razem aż drżę z emocji: a nuż coś nowego się pojawi...

(Aczkolwkiek chamstwa nie zniese ;))

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...