sobota, 28 kwietnia 2018

Thich Nhat Hanh "Sztuka komunikacji według mistrza Zen"

Autor: Thich Nhat Hanh
Tytuł: "Sztuka komunikacji według mistrza Zen. Praktyczny poradnik umiejętnego słuchania i mówienia"
Tłumaczenie: Barbara Mińska
Wydawnictwo: Studio Astropsychologii jeszcze lepsze jutro
Miejsce i rok wydania: Białystok 2015
Liczba stron: 164


Po tym jak przeszłam z Thich Nhat Hanhem drogę ku uważności [klik] ciekawa byłam co wietnamski mnich, drugi po Dalaj Lamie, może powiedzieć o porozumiewaniu się.
Zaczyna się tak:
Nic nie jest w stanie przetrwać bez pokarmu. Wszystko, co konsumujemy, działa albo jako lekarstwo, albo jako trucizna. Myśląc o odżywianiu, zazwyczaj myślimy o tym, co wkładamy do ust, ale to, co konsumujemy oczami, uszami, nosem, językiem i ciałem także jest pokarmem. Czy konsumujemy i tworzymy rodzaj pokarmu, który jest dla nas zdrowy i pomaga nam się rozwijać?
O telefonach, e-mailach, internecie i takich tam:
Myślimy, że dzięki wszystkim naszym technologicznym urządzeniom możemy się łączyć, ale to iluzja. W codziennym życiu jesteśmy odłączeni od siebie. Idziemy, ale nie wiemy, że idziemy. Jesteśmy tu, ale nie wiemy, że tu jesteśmy. Żyjemy, ale nie wiemy, że żyjemy. Gubimy siebie w  ciągu dnia.
Zatrzymanie się i komunikowanie się z samym sobą jest czynem rewolucyjnym. Siadasz i zatrzymujesz stan zagubienia, niebycia sobą. Zaczynasz od przerwania tego, co robisz, siadasz i łączysz się ze sobą. To nazywa się uważną świadomością.
Gdy zaczynamy praktykować uważną świadomość, rozpoczynamy drogę do samych siebie, do domu. Dom jest miejscem, w którym znika samoność. Gdy jesteśmy w domu czujemy, że nam ciepło, wygodnie, jesteśmy bezpieczni i spełnieni. Opuściliśmy nasze domy na długi czas i są one zaniedbane. Ale droga do domu nie jest długa. Dom jest w nas. Powrót do domu wymaga jedynie, by usiąść i pobyć ze sobą, zaakceptować sytuację taką, jaka jest. Tak, może tam być bałagan, ale akceptujemy go, ponieważ wiemy, że nie było nas w domu przez długi czas.
Nie mówimy strachowi, by odszedł; uznajemy go. Nie mówimy naszej złości, by odeszła; przyjmujemy ją do wiadomości. Te uczucia są jak małe dziecko szarpiące nas za rękaw. Podnieś je i czuje obejmij. Przyjmowanie do wiadomości naszych uczuć bez osądzania ich lub odpychania, obejmowanie ich z uważnością jest aktem powracania do domu.
O poczuciu wyobcowania:
Gdy odnosimy wrażenie, że jesteśmy zupełnie sami i nikt nas nie wspiera, możemy przypomnieć sobie, że to tylko percepcja. Nie jest dokładna. Pomyśl o drzewie, które teraz stoi na zewnątrz. Drzewo wspiera nas swoim pięknem, świeżością i tlenem, którym oddychamy. Ten rodzaj wsparcia jest także rodzajem miłości. Świeże powietrze na zewnątrz, rośliny, które nas karmią i woda, która spływa z kranu na nasze dłonie, wszystkie one nas wspierają.
Jak przetrwamy:
Gdy wytwarzasz myśl, nosi ona twój podpis. To ty wytworzyłeś tę myśl i ty jesteś za nią odpowiedzialny. Jeśli jest to myśl współczucia, wybaczenia, będzisz wspaniale kontunuował, ponieważ jesteś w tej myśli. Jesteś autorem tego działania. Twoja mowa i twoje fizyczne działania, zarówno pełne współczucia, jak i brutalne, także noszą twój podpis.
Jesteśmy jak chmura wytwarzająca deszcz. Przez deszcz chmura wpływa na uprawy, drzewa i rzeki, nawet jeśli już dłużej nie płynie po niebie. Podobnie wszystko, co wytwarzamy, w sensie myśli, słów i czynów trwa nawet po tym, gdy rozpadną się nasze ciała. Chmura jest i w polu, i w rzece. Gdy ciało się rozkłada, nasze słowa, myśli i fizyczne działania dalej wywierają wpływ. Nasze myśli, słowa i czyny są naszą prawdziwą kontynuacją.
Drogą do porozumienia, a o tym myślę pisze Thich Nhat Hanh, jest spokój, uwaga i czas poświęcony na bycie z sobą lub inną osobą. Uważność i szacunek pozwala znaleźć się we właściwym miejscu, poczuć się w skórze drugiej osoby, ujrzeć sprawy z jej punktu widzenia i znaleźć odpowiednie słowa, które wzmocnią relację, naprawią smutek, dadzą oparcie, by móc ujrzeć lepszą stronę życia.
Tego nam współcześnie brakuje. Odnoszę wrażenie, że ludzie bardzo chcą mówić to, co myślą, ale te słowa nie są dobre. Ranią i są brutalne.
Otoczeni jesteśmy niekorzystną energią, która nas nie wzmacnia. Nie odżywia. 






Podczas czytania trochę raził mnie język tłumaczenia, ponieważ kiedy słyszy się w pracy "komunikacja", człowiek uczula się na kościstość korpo-"komunikacji".





Wpis bierze udział w wyzwaniach:
- "2 w 1" na blogu Magdalenardo "Moje czytanie";


- "W 200 książek dookoła świata - 2018".




8 komentarzy:

  1. Kurczę, ja to mam czasem podobne przemyślenia...
    Może nazywam to inaczej, bo czerpaniem szczęścia z wszystkiego co wokół, a nie pokarmem, ale w rezultacie na jedno wychodzi.

    Moje nowe zamiłowanie do ogrodnictwa też nie wzięło się z niczego, na pewno ma głębokie podłoże psychologiczne ze względu na towarzyszące temu szczęście, radość, piękno, troska i uwaga.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dokładnie Madziu. Praca i czas poświęcony roślinom to nauka cierpliwości, uważności i tego o czym piszesz, a w zamian duużo satysfakcji, piękna i zdrowia :-)

      Usuń
  2. Czas teraźniejszy. To jest to, o czym myślę ostatnio. Jeśli nie zadbam o teraźniejszy, przeszły będzie nie do końca dokonany, a przyszły stanie się warunkowy...

    OdpowiedzUsuń
  3. Spokój, cisza i uwaga :) dobrze napisane :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mnisi buddyjscy dobrze wiedzą, co daje równowagę. :-)

      Usuń

Bardzo lubię czytać komentarze, za każdym razem aż drżę z emocji: a nuż coś nowego się pojawi...

(Aczkolwkiek chamstwa nie zniese ;))

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...