wtorek, 31 maja 2016

Hanna Ożogowska "Za minutę pierwsza miłość"

Autor: Hanna Ożogowska
Tytuł: "Za minutę pierwsza miłość"
Ilustrował: Gwidon Miklaszewski
Wydawnictwo: Nasza Księgarnia
Miejsce i rok wydania: Warszawa 1987. Wydanie III.
Liczba stron: 224
Wiek dziecka: od 10 lat



Co mnie skłania do sięgnięcia po takie lekury?
Skłaniają mnie wyzwania, do których się zgłosiłam.
"Za minutę pierwsza miłość" napisała na początku lat siedemdziesiątych ubiegłego stulecia autorka niegdysiejszego wakacyjnego hitu telewizyjnego zatytułowanego "Dziewczyna i chłopak, czyli heca na 14 fajerek" [o czym mowa - KLIK].

"Za minutę piewsza miłość" musiałam już czytać, ponieważ wskazuje na to zużycie okładki. Ale treści ni w ząb nie pamiętałam.

A jest to piękny obraz historii szkolnictwa polskiego z roku 70, czyli kiedy mnie jeszcze na świecie nie było. Kiedy zaś poszłam do przedszkola jego ukończenie zostało zwieńczone wręczeniem dyplomu, na którym dedykacja głosiła "... sukcesów w dziesięciolatce".
W książce Ożogowskiej mamy wspomniane jedenastolatki. Pomysły reformy szkolnictwa nie są więc takie nowatorskie. Ale podsumowując: uczyłam się w miarę stabilnych organizacyjnie ramach - szkoła podstawowa trwała osiem lat, potem liceum lat cztery, studia pięcioletnie. Dopiero potem zaczęły się licencjaty itp.

Na korzyść tego starego systemu, w którym miałam szczęście jednak wyjść na ludzi, zaliczam przede wszystkim stałość. Po 3 latach nauki w klasach początkowych nastąpiło całych pięć (5) lat z jednym wychowawcą i z jedną klasą o stałym składzie. Po kolei dochodziły różne przedmioty, fizyka, chemia, ale te główne: język polski, matematyka, historia, biologia, język obcy był z tymi samymi nauczycielami. Jak bardzo to jest ważne? Otóż z czasów studiów pamiętam przedsemestralny stres związany z nadchodzącym nieznajomym: nowe przedmioty, nowi wykładowcy: jacy będą, jak bardzo będą wymagający, czy uda się wpasować się w ich system nauczania?

W takiej trwającej 5 lat komunie (hehe) można było zadzierzgnąć trwalsze znajomości, zweryfikować wartość innych nie tracąc ze sobą kontaktu, i to było dobre. Przeżyć przy tym głupoty własne i cudze pod jedną ochronną tarczą tego samego wychowawcy, który zdążył się na wszystkich poznać. Miał na to 5 lat. I z reguły wiedział kogo na co stać, zarówno w pozytywnym jak i negatywnym znaczeniu.

Echa takiego bezpiecznego, odpornego na dorastającą młodzież systemu mamy w powieści Ożogowskiej. Wychowawca stoi murem za swoją klasą, a klasa wie, na ile może sobie z nim pozwolić. Warto sobie poczytać (i przypomnieć) o tym, jak uczniowie potrafią "zadać temat" do dyskusji aby uniknąć odpytywania, czy też jak przez wysypanie mrówek uratować kolegę od katastrofy.

W czasie tych kilku lat spędzonych wspólnie młodzież dorasta fizycznie i dojrzewa emocjonalnie, co widać po reakcjach na siebie "Ależ on/ona się zmienił/a po wakacjach...". Oczywiście, u dziewczyn zachodzi to wcześniej i to też wyraźnie tu widać. Za chwilę pojawią się pierwsze klasowe pary i sympatie. Za minutę pojawi się pierwsza miłość.  :-)

P.S. Jak odległe czasy mamy w książce niech posłuży przykład idola z telewizora. Jest nim ... młody Marek Grechuta. Sympatyczny akcent po latach.



Wpis bierze udział w wyzwaniach:
- "Gra w kolory II" i "Cztery Pory Roku" na blogu Magdalenardo "Moje czytanie";
- "Dziecinnie...." na blogu Basi Pelc "Kręci-Nęci" (wcześniej blog o nazwie "Czytelnia");
- "Celuj w zdanie" na blogu Sylwii P. "Tu się czyta!",
- "W 200 książek dookoła świata".

6 komentarzy:

  1. Czytałam! Baaa, zaczytywałam się w Ożogowskiej i Musierowicz. Szczegółów nie pamiętam, za to szkołę tak. I też sobie chwalę brak gimnazjum.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A ja po kolei szukałam książek Siesickej. Musierowicz jakby trochę mniej. Ale Twoje dzieci już miały gimnazjum na swoje drodze, prawda Moniko?

      Usuń
  2. Czytałam, takie samo wydanie :) Ale za nic nie pamiętam. Oj, tak, to były inne czasy. 8 klas w SP - było o wiele lepiej.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oj, było było... Jest co wspominać, prawda Basiu? :-)))

      Usuń
  3. Książki kompletnie nie pamiętam.
    Tylko popatrz, dopiero co wspominałaś stare, dobre czasy szkolnictwa, a tu się nam reforma szykuje...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Reforma szykowała się już od momentu wygranych wyborów. Potrzebna jest nie tylko reforma szkolnictwa, ale także reforma sposobu myślenia o dzieciach, uczniach i nauce.

      Usuń

Bardzo lubię czytać komentarze, za każdym razem aż drżę z emocji: a nuż coś nowego się pojawi...

(Aczkolwkiek chamstwa nie zniese ;))

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...