Niedziela, w samochodzie. Wyruszyliśmy właśnie na niedzielną mszę świętą.
Tata:
- Olek, ja Cię bardzo proszę, jak będziesz w kościele to zachowuj się porządnie, siedź spokojnie i nie udawaj samochodu, dobrze?
- No dobze, ale jak są emocje, to ja musę lezeć na podłodze.
Jak mus, to mus... ;-)
OdpowiedzUsuń;-) To nie jest tak, że on leży w kościele na podłodze, ale swój własny, równoległy program, w którym bierze udział ma. ;-)
UsuńHa ha - brawo Olek ;-). Nasz Maxi za to ZAWSZE śpi ;-). Tylko zaśpiewają i zagrają pierwsze nuty, a ten już w... niebie ;-).
OdpowiedzUsuńTo masz spokój, byleby tylko głośno nie chrapał... ;-)
Usuń(No patrz, a ja myślałam, że mój konetrz tu wyskoczy).
UsuńNiech sobie dziecko śpi. Tylko żeby głośno nie chrapał ;-))
Dobrze, że Olek potrafi sobie radzić z emocjami! Wielu dorosłych sobie nie radzi!
OdpowiedzUsuńNa ten przykład ja - skręcam się teraz w paroksyzmach śmiechu i nie wiem, czy leżenie na podłodze by coś na ten stan pomogło ;)))
Czy ten śmiech wywołało u Ciebie moje dziecko? :-))
UsuńJakbyś się jeszcze troche potrlała po tej podłodze, to kto wie... ;-)))
Tak! Przypomniałam sobie jak to drzewiej bywało. Bo mój obecnie 17-letni Tofik nie daje mi powodów do tak beztroskiego i serdecznego śmiechu. Za to do wielu innych emocji...
UsuńTrzymaj się! Wszystko przed Tobą ;)
Ha!, czyli Tofik to jednak ludź.
UsuńBo byłam o tym przekonana, ale potem po pewnym komentarzu Kaliny u Ciebie ogarnęły mnie poważne wątpliwości... ;-)
Dzięku Piesu, będę się trzymać, choć wiem, że dalsza perspektywa jawi się raczej jak góra do zdobycia. :-)
Moja przeleżała krzyżem (dosłownie) pod ołtarzem na chrzcie brata. Taki dziecięcy kaprys, do dziś wspominamy to ze śmiechem.
OdpowiedzUsuńJak Wołodyjowski (i Ketling)... ;-)
UsuńEmocje! Ha. A to tylko w kościele się liczy? Jeśli nie, to jestem hiperemocjonalna!
OdpowiedzUsuńNie mam pojęcia gdzie się liczy, a gdzie nie. To raczej kwestia przypadku. :-))
UsuńP.S. Skorpion dał znak życia! Hurra :-D
hehe.
Usuń