Ponieważ internet odmówił w sobotnie popołudnie i wieczór posługi, oto post, który powstawał w piątkowy wieczór.
Siedzę, czytam i coś bym chciała napisać. Bo mię nosi.
Nosi mnie chyba nadmiar kalorii i glukozy skonsumowany wczoraj, czyli w Tłusty Czwartek.
Do poniedziałku powinnam wyspać się z tych trzech pączków, które zjadłam. Lepiej nie kusić losu i jeść, skoro mają przynieść powodzenie, prawda?
Nawiązując zatem do wdzięcznego tematu kalorii poopowiadać chciałam o czekoladach, które ostatnio stanęły na mojej drodze.
Na urodziny od Małżonka, a trochę wody w Warcie upłynęło od tego czasu, dostałam dwie czekolady. Jedna z nich, której zdjęcia tu nie umieszczę, znalazła się w moich łapkach po raz drugi. Kupić ją można w portugalskim dyskoncie na druga literę alfabetu. Zawiera rodzynki w rumie oraz laskowe orzechy w wersji niepokruszonej na miazgę i naprawdę wyczuć można w niej rum. Uwaga na nią, bo kusi bardzo i jeśli nie znajdzie się obok ktoś kto podzieli z Tobą zachwyt lub od kogo dostaniesz po łapach za kolejny "tylko kawałeczek", to można z nią sobie poradzić niezauważalnie w ciągu kilkudziesięciu minut...
Może są i lepsze czekolady, ale ta ma swój urok. Dla mnie na pewno. Potwierdziła to dwukrotnie.
Druga z nich wpisuje się w klimat mojego odkrycia półrocza i odkrycia w ogóle. Kardamon.
Ciemna czekolada, z kawą i kardamonem.
Od kiedy jadąc pod koniec sierpnia w góry, podczas przystanku we Wrocławiu napiłam się po raz pierwszy w MC kawy Chai Latte i doczytałam się na saszetce rossmannowej herbatki Indischer Tanz, że powinna być pita z mlekiem, jestem oddana fanką takich połączeń.
A tu gorzka czekolada z imbirem. Ze lidela. ;-)
Ciekawe połączenie. Można zjeść 2-3 kostki na raz. Więcej to masochizm.
A na koniec pączki.
Tu pączki bardziej jadalne. Z figi, również przechowanej przed mrozami:
Kalorie można oczywiście spalić, tylko po co, kiedy można się nimi pozachwycać?
Siedzę, czytam i coś bym chciała napisać. Bo mię nosi.
Nosi mnie chyba nadmiar kalorii i glukozy skonsumowany wczoraj, czyli w Tłusty Czwartek.
Do poniedziałku powinnam wyspać się z tych trzech pączków, które zjadłam. Lepiej nie kusić losu i jeść, skoro mają przynieść powodzenie, prawda?
Nawiązując zatem do wdzięcznego tematu kalorii poopowiadać chciałam o czekoladach, które ostatnio stanęły na mojej drodze.
Na urodziny od Małżonka, a trochę wody w Warcie upłynęło od tego czasu, dostałam dwie czekolady. Jedna z nich, której zdjęcia tu nie umieszczę, znalazła się w moich łapkach po raz drugi. Kupić ją można w portugalskim dyskoncie na druga literę alfabetu. Zawiera rodzynki w rumie oraz laskowe orzechy w wersji niepokruszonej na miazgę i naprawdę wyczuć można w niej rum. Uwaga na nią, bo kusi bardzo i jeśli nie znajdzie się obok ktoś kto podzieli z Tobą zachwyt lub od kogo dostaniesz po łapach za kolejny "tylko kawałeczek", to można z nią sobie poradzić niezauważalnie w ciągu kilkudziesięciu minut...
Może są i lepsze czekolady, ale ta ma swój urok. Dla mnie na pewno. Potwierdziła to dwukrotnie.
Druga z nich wpisuje się w klimat mojego odkrycia półrocza i odkrycia w ogóle. Kardamon.
Ciemna czekolada, z kawą i kardamonem.
Od kiedy jadąc pod koniec sierpnia w góry, podczas przystanku we Wrocławiu napiłam się po raz pierwszy w MC kawy Chai Latte i doczytałam się na saszetce rossmannowej herbatki Indischer Tanz, że powinna być pita z mlekiem, jestem oddana fanką takich połączeń.
A tu gorzka czekolada z imbirem. Ze lidela. ;-)
Ciekawe połączenie. Można zjeść 2-3 kostki na raz. Więcej to masochizm.
A na koniec pączki.
hortensja (jeszcze w doniczce) przechowana przed mrozami w przedsionku i garażu |
tak wygląda przy ziemi. Wiosna, panie, idzie! |
Kalorie można oczywiście spalić, tylko po co, kiedy można się nimi pozachwycać?
Toś sobie na słodko pojadła :-) Ja pączków zjadłam sztuk 2 ;-) Lubię gorzką czekoladę, ale nie z kawą ble.
OdpowiedzUsuńPączków na sumieniu mam 3,5 sztuki. Też ostatnio polubiłam gorzką czekoladę ;-)
UsuńHa, jakim ja teraz jestem wolnym człowiekiem, to normalnie nie uwierzysz! Żadnego pączka. Żadnej czekolady, żadnych słodyczy. Od półtora miesiąca! Tadam! Wyrwałam murom zęby krat!
OdpowiedzUsuńPandeMonia, podawali w Wiadomościach, że ktoś dostanie Nagrodę Nobla z dziedziny dietetyki, bo udało mu się połączyć dietę z poczuciem zadowolenia, ale nie sądziłam, ze to Ty!!!???
UsuńPrzez skromność tylko nie zaprzeczę :)))
UsuńProszę, proszę, brawa się należą. Ja dopiero zamierzam zmierzyć się z wolnością od słodyczy ;-)
Usuń