Mały O. wymyty, przebrany w piżamę leży w łóżku. Tata siedzi na jego brzegu kiedy wchodzę do pokoju. Spoglądam na synka - ma wyczesaną i przyklepaną na lewą stronę, mokrą grzywkę. Zwracam mężowi uwagę - pokazuję z uśmiechem oczami i głową tę stylizację.
Za chwilę jestem już obok Małego i mówię:
- Oluś, ale do spania nie układa się fryzury.
- Ale ja chciałem żeby mnie sen powidział.
Dwa tygodnie września minęły.
Jest coraz gorzej z czasem, który mogę poświęcić dla siebie. O uwagę walczą dzieci, kuchnia, ogród. Komputer i książki są na ostatnim miejscu. Zasypiam w tym samym czasie co dzieci.
Dzisiaj znów turniej piłkarski.
W dodatku gdzieś zgubiłam lub przez przypadek wykasowałam zdjęcie przepięknej jarzębiny pełnej owoców... To takie przykre uczucie, że dogina mnie do poziomu ziemi i trudno pozbierać się w sobie...
Wiem, moje problemy są abstrakcyjne. Ale w moim życiu czuję się aktualnie zupełnie pominięta...
Za chwilę jestem już obok Małego i mówię:
- Oluś, ale do spania nie układa się fryzury.
- Ale ja chciałem żeby mnie sen powidział.
Dwa tygodnie września minęły.
Jest coraz gorzej z czasem, który mogę poświęcić dla siebie. O uwagę walczą dzieci, kuchnia, ogród. Komputer i książki są na ostatnim miejscu. Zasypiam w tym samym czasie co dzieci.
Dzisiaj znów turniej piłkarski.
W dodatku gdzieś zgubiłam lub przez przypadek wykasowałam zdjęcie przepięknej jarzębiny pełnej owoców... To takie przykre uczucie, że dogina mnie do poziomu ziemi i trudno pozbierać się w sobie...
Wiem, moje problemy są abstrakcyjne. Ale w moim życiu czuję się aktualnie zupełnie pominięta...
Na mnie podobnie wpływa wrzesień, październik i listopad. Pocieszam się, że grudzień swoim świątecznym charakterem wciągnie mnie i to uczucie pominięcia wyparuje z zapachem makowców. Jednak styczeń, luty i marzec, to zabójcze miesiące i wtedy, nie czuję się najlepiej, a przecież mam już dorosłe dzieci, mnóstwo czasu, książki, jego dla siebie, jednak wciąż coś mnie przytłacza i powoduje, że przykre uczucia piętrzą się i wypełniają, jakby chciały doprowadzić do ostateczności. Przepraszam
OdpowiedzUsuńW takich chwilach warto pamiętać, że życiowa sinusoida ma to do siebie, że z dna wypycha nas na szczyt :-)
OdpowiedzUsuńI jak tu upchnąć spotkanie? Izabelko, za chwilkę będziesz na powierzchni. :*
OdpowiedzUsuńŻyczę chociaż chwili: swojej, niepominiętej, wyjątkowej. Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńKochane Komentatorki, dziękuję za dobre słowa i myśli. Zbieram chwile, późne maliny i ostatnią rukolę. Nie rozdziele czasu na niezależne byty. Jestem tu i teraz. Dwie ręce, jedna głowa - najlepsze jakie mogły mi się dostać ;-)
OdpowiedzUsuńCałuję Was mocno i ściskam. Każde Wasze słowo i uczucia są ważne dla mnie. Nawet trudne. Czasem ten ciężar warto wziąć do swojej głowy i serca. Po to tu jesteśmy.