niedziela, 12 stycznia 2014

Ustawa zakazuje

Piątkowy wieczór upłynął mi pod znakiem podniesionego ciśnienia.
Jak pomyślę o sprawie, to nadal mi wzrasta.
Wzrasta mi bo widzę, że głupota rządzących, tudzież piszących ustawy i rozporządzenia, jest oceaniczna i bez dna. Osiagnąwszy jedno dno, swoim ciężarem gatunkowym przebija je i leeeeeci na łeb na szyję dalej............................
pac. Drugie dno. I dalej...

Książki dla pierwszoklasisów za darmo mi wzburzyły krew. Niby powinnam być zainteresowana, bo ma to dotyczyć Większego K., który po wakacjach idzie do szkoły, ale NIE WIERZĘ W DOBRO TEJ SPRAWY.
Nie wierzę, i już, bo moje dzieci chodzą teraz do PRZEDSZKOLA ZA ZŁOTÓWKĘ i wszyscy rodzice, którzy we wrześniu posłali dzieci do przedszkoli wiedzą, że jednocześnie ZABRONIONO uczyć dzieci rytmiki, angielskiego, organizować gimnastykę korekcyjną i zajęcia sportowe. Bo za złotówkę ma być. I nie wolno.
Więc nie wierzę, że jak nasz "kochany rząd" ustali darmowe książki, to nie skorzysta na tym, aby odbić sobie w dwójnasób, trójnasób, czwórnasób za to DOBRO, KURWA MAĆ.

Przepraszam, że klnę, ale już nie mogę.
Drugie dno -  słyszałam, że ma się zmienić ustawa o zwrocie VAT za materiały budowlane. Dwa razy, skrzętnie zbierając faktury, skorzystałam z tego przywileju (?), pfff. Dostaje się zwrot różnicy w podatku miedzy 7 a 22/23% czyli 15/16% wartości towaru. Żeby w ogóle opłacało się złożyć wniosek do Brata Pita (czytaj Urzędu Skarbowego), trzeba uzbierać tych wydatków sporo. Budując dom, remontując mieszkanie, wyposażając je, trwa to szybciej lub dłużej, ale czas na to był od 2004 roku, kiedy nieprawnie został VAT podniesiony, i zwrot PRZYSŁUGIWAŁ WSZYSTKIM.
I co ja się doczytałam? Że teraz, w ramach w oczywiście wspierania młodych ludzi starających się o swoje mieszkanie, dom zwrot przysługuje TYLKO osobom do 36 roku żcia, jeśli mają 3 dzieci to budującym dom do 110 mkw. (nasz ma 125 użykowej i naprawdę nie jest wielki...), nie można już skorzystać kupując materiały budowlane i wyposażenie na remont mieszkania, itp, itd. Czyli zabrali wszystkim pozostałym, żeby dać MŁODYM.
Co z tego nawet. Z własnego ogródka mogę dać przykład jak musiałam skorygować formularz bo wliczyłam koszt opraw lamp, które wg rozporządzenia Min. Budownictwa mogę rozliczyć, ale już wg. orzeczenia nie, bo przysługuje mi tylko, jak to pani w US powiedziała: "za lampy takie jak np. do piwnicy"... czujecie to?!

I jeszcze dołożę do pieca.

Pod koniec zeszłego roku będąc na kontroli u mojej pani doktor ginekolog, która już nie przyjmuje na NFZ usłyszałam, że ponieważ jestem po 40 powinnam zrobić sobie pierwszą mammografię. Po ukończeniu 50 lat, to już regularnie co 2 lata powinno się robić, ale po ukończeniu czterdziestu co 3 dobrze zrobić. Zgadzam się z tym, Wy też?
Ale po wyczekaniu w piątek późnym popołudniem 45 minut z Karolkami w poczekalni dla dorosłych usłyszałam od LPK, że on mi nie może dać skierowania, bo profilaktyka jest tylko od 50 (!). a teraz to ja mogę dostać skierowanie od ginekologa (zaraz o tym), onkologa lub chirurga. Te dwie ostatnie sytuacje to, rozumiecie sami, zło ostateczne, które...lepiej nie mówić i pisać.
Ginekolog, do której chodzę prywatnie, nie da mi mammografii na NFZ, a nie chodzę do lekrza z NFZ, bo do niej mam zaufanie i zna mnie. Wie, co we mnie siedzi. I chyba tak powinno być, bo ponoć lekarza i spowiednika powinno się mieć jednego i zaufanego, tzn. takiego, któremu się ufa.
Więc teraz jestem w kropce: jak zrobić sobie mammografię w specjalistycznym miejscu, gdzie wiem że pracują ludzie którzy umieją odczytać obraz rentgenowski, i z  polecanie lekarza, który z racji swojego doświadczenia i WYKSZTAŁCENIA (a mam na myśli, nie fach lecz faktyczną aktualną wiedzę i postęp naukowy) wie co mówi. No jak? Nota bene, mam koleżankę, u której mniej więcej w moim wieku, wykryto guza piersi.

I jak tu nie być zdenerwowanym?






8 komentarzy:

  1. Ja chodzę wyłącznie prywatnie na USG na Polną, jest tam też mammografia. Koszt fachowego, cycowego USG robionego przez wyłącznie cycowy personel to 40zł. Miło, czysto, fachowo, bez nerwów i czekania :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki Monia :) chciałam iść na Garbary, i przy okazji sprawdzić coś u chirurga. Tyle to jeszcze można wydać, tylko że usg to nie mammografia :(
      Od poniedziałku ruszam ze sprawą bo mimo wszystko chciałabym to zrobić.

      Usuń
  2. Kochana, nic nie zmienisz, nic w tym kraju nie załatwisz dla siebie więc pozostaje się nie denerwować:) Uszy do góry!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie należę do osób, które składają ręce i broń. Jak zamykają jedne drzwi, wchodzę innymi. A uszy do góry mam zawsze ;):)

      Usuń
  3. Brat Pit :DDD Rozwaliłaś mnie. Pogadaj sobie, ulży Ci...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak tak, pogadanie pomaga, ale sprawy jednak nie załatwia ;) Walczę dalej o swoje, bo to, że czegoś nie mogę, nie oznacza, że jednak nie POWINNAM zrobić. To nie ja, Basiu ;P :)**

      Usuń
  4. Mammografia - ci, co na niej nie zarabiają, twierdzą, że przed 50 jako badanie przesiewowe przynosi więcej szkody niż korzyści. Także bym się nie martwiła, że nie dają skierowania. Co ważniejsze - czy masz zaufanie do osób, które interpretują zdjęcie? Bo to podobno jest duży problem, chodzi mi po głowie, że wiele ośrodków miało b. nieciekawe statystyki w tym względzie.
    Przeklejam kawałek mojego starego komentarza w tej sprawie:
    Minusy mammografii: promieniowanie rentgenowskie (przy wykonywanej co kilka lat już się liczy), bardzo zależy od techniki i interpretacji (czyli: fałszywe poczucie bezpieczeństwa). Ale przede wszystkim – “przediagnozowywanie” – duża liczba fałszywych pozytywnie wyników. Stąd niepotrzebne nerwy, biopsje i usuwanie zmian, które wcale by się w pełny nowotwór nie przekształciły. Tymczasem wg badań 1)1/3 diagnoz (prowadzących do operacji!) to zmiany nie wymagające interwencji, 2) kobiety przed 50 rokiem życia – mammografia zwiększa wykrywalność zmian o niskim zaawansowania, nie zmienia tych wysoce zaawansowaych; grupa objęta mammografią i nie nie różniły się przeżywalnością, natomiast różniły się liczbą inwazyjnych operacji. To nie jedno, ani nie dwa ani nie pięć badań.

    Dostępnie opisane kontrowersje wokół przesiewowych mamogramów tu: http://well.blogs.nytimes.com/2012/11/28/ignoring-the-science-on-mammograms/
    dogłębniej ale bardziej “gęsto”
    http://www.sciencebasedmedicine.org/index.php/a-holiday-round-in-the-mammography-debate/
    Podręczniki - no trudno mi uwierzyć, żeby udało się tej inicjatywie dojść tak daleko bez ukrytych kosztów dla nas/zysków dla kogoś. Ale chora i korupcjogenna sytuacja z podręcznikami faktycznie istnieje, 10 lat temu widziałam nieco z bliska. Faktem jest, że w tej chwili trudno twierdzić, że "szkoła jest bezpłatna" i że rodzice ponoszą koszty, które teoretycznie powinno ponosić państwo - bo w cenie podręczników jest ukryta opłata za pomoce szkolne, kursy dla nauczycieli itd.
    Przedszkola za złotówkę - taki pomysł to totalne wylewanie (nomen omen) dziecka z kąpielą. To znaczy - celem powinno być zrobienie tej rytmiki/angielskiego/czegokolwiek dostępnego dla wszystkich chętnych dzieci w przedszkolu i może to na tym należało się skupić.

    OdpowiedzUsuń

Bardzo lubię czytać komentarze, za każdym razem aż drżę z emocji: a nuż coś nowego się pojawi...

(Aczkolwkiek chamstwa nie zniese ;))

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...