Te strzępki to urywki wywiadów, wypowiedzi na tematy różne. Sprawy, które odłożone na później, nie przeterminowują się.
Zacznę może od najbardziej absurdalnego.
Rozmowa z ustępującym (natenczas, a było to w drugiej połowie sierpnia) rektorem Uniwersytetu Przyrodniczego (sic!) w Poznaniu na temat między innymi wykorzystania inżynierii genetycznej w rolnictwie, przyszłości UP i ... ekożywności pozbawiła mnie złudzeń.
Jak się ta wypowiedź ma wobec informacji jaką ponoć przekazała sieć na L., że od 2017 nie zamierza sprzedawać w swoich sklepach jaj z hodowli klatkowej?
Na początku tego tygodnia usłyszałam wczesnym rankiem w lokalnym radiu, że od dwóch lat zmniejsza się liczba gospodarstw ekologicznych. Głównie z tego powodu, że zwiększają się stawiane im wymagania, po okresie kiedy "ustalono dopłaty na jakieś dziwne uprawy orzecha".
Ponad rok temu słyszałam w tym samym radiu wypowiedź jakiejś pani właśnie na temat jaj ekologicznych. Użyła podobnego argumentu jak JM*, że nie wiadomo co te kury jedzą, może odchody (?).
A może dogrzebią się do złoża uranu.
Mama moja, która ze wsi się wywodzi słysząc to parsknęła śmiechem.
* Jego Magnificencja
Koziołek Karolina, Inżynierii genetycznej nie trzeba się bać, "Głos Wiekopolski. Magazyn" 2016 nr 193.
P.S. bardziej pozytywne strzępki w kolenym wystąpieniu.
Zacznę może od najbardziej absurdalnego.
Rozmowa z ustępującym (natenczas, a było to w drugiej połowie sierpnia) rektorem Uniwersytetu Przyrodniczego (sic!) w Poznaniu na temat między innymi wykorzystania inżynierii genetycznej w rolnictwie, przyszłości UP i ... ekożywności pozbawiła mnie złudzeń.
Skoro Pan tak broni inżynierii genetycznej, to co sądzi Pan o karierze ekożywności?
Jeśli jest konsument, który chce zjeść jabłko z robakiem, nie będę go zatrzymywać. Ale czy to jest zdrowsze? Trudno powiedzieć. Na pewno mniej przebadane.Weźmy jajka. Producent nie ma kontroli nad kurami, które grzebią w ziemi. Nie wiadomo, co tam znajdują. W hodowli klatkowej wszystko jest znormalizowane. Kury maja osobne pokoiki do znoszenia jajek, zeby mogły się wyciszyć, odpowiednią ilosć miejsca.
Jak się ta wypowiedź ma wobec informacji jaką ponoć przekazała sieć na L., że od 2017 nie zamierza sprzedawać w swoich sklepach jaj z hodowli klatkowej?
Na początku tego tygodnia usłyszałam wczesnym rankiem w lokalnym radiu, że od dwóch lat zmniejsza się liczba gospodarstw ekologicznych. Głównie z tego powodu, że zwiększają się stawiane im wymagania, po okresie kiedy "ustalono dopłaty na jakieś dziwne uprawy orzecha".
Ponad rok temu słyszałam w tym samym radiu wypowiedź jakiejś pani właśnie na temat jaj ekologicznych. Użyła podobnego argumentu jak JM*, że nie wiadomo co te kury jedzą, może odchody (?).
A może dogrzebią się do złoża uranu.
Mama moja, która ze wsi się wywodzi słysząc to parsknęła śmiechem.
* Jego Magnificencja
Koziołek Karolina, Inżynierii genetycznej nie trzeba się bać, "Głos Wiekopolski. Magazyn" 2016 nr 193.
P.S. bardziej pozytywne strzępki w kolenym wystąpieniu.
O matko, matko, ta straszna natura 😨 trzeba ją znormalizować. Czytam "Sekretne życie drzew" o tym ile złego przyrodzie (czytaj również sobie) wyrządziliśmy tą swoją "normalizacją". Ciaśniutkie mamy umysły i pokory brak. Czekam na cd.
OdpowiedzUsuńA wiesz Moniko, zastanawiałam się ostatnio nad tą książką, czy czasem sobie nie zrobić z niej prezentu pod choinkę. Jak myślisz, polecasz mocno?
UsuńOdpowiednia ilość miejsca, chyba ta pani nie widziała tej klatki... bo ja widziałam, ech...
OdpowiedzUsuńMargo, wypowiedź o klatkach padła z ust rektora...
UsuńI jak pomyślę, że moja bratowa jest spowinowacona z patronem tego uniwerystetu, a znam poglądy rodziny i wiele godzin przedyskutowaliśmy w temacie, to aż wierzyć mi się nie chce, że ludzie mogą być takimi durniami.
Usuń