poniedziałek, 29 stycznia 2018

Per Olov Enquist "Góra Trzech Grot"

Autor: Per Olov Enquist
Tytuł: "Góra Trzech Grot"
Ilustracje: Stina Wirsén
Przekład ze szwedzkiego: Barbara Gawryluk
Wydawnictwo: EneDueRabe
Liczba stron: 136



Jak ciepła i prorodzinna atmosfera szwedzkiego luzu wychowawczego (czy taki jest?) prowadzi do osiągnięcia dojrzałości emocjonalnej u dzieci. Bo u dorosłych efekt jest odwrotny. To znaczy dorośli tracą rozsądek z wiekiem i bardziej zaczynają się kierować emocjami zapominając trochę, że u boku mają dzieci/wnuki.



Bo co może zrobić kochający dziadek, kiedy okazuje się, że jego małą wnuczkę ugryzł w pupę krokodyl? Nawet jeśli stało się to tylko we śnie, trzeba temu jakoś zaradzić. Na przykład wziąć na wycieczkę w góry, zorganizować poważną wyprawę i przewidzieć "sytuację awaryjną". 
Tak się składa, że zaczęłam pisać o tej książce w czasie kiedy trwała akcja ratunkowa daleko w Himalajach (Nanga Parbat). 
W dziecięcej skali wyobraźni trudno zrozumieć dlaczego wyprawa w góry może skończyć się tak, że jedna osoba zostaje na górze, a druga wraca.
W wyprawie na Górę Trzech Grot biorą udział: dziadek oraz czwórka wnuków Mina lat 6, Marcus lat 5, młodsza od Marcusa Moa i starsza od Miny Ida (ile może mieć lat - 10, 12?), 17-letni pies Misza i szczenię. Niestety dziadek ulega wypadkowi tuż przed dotarciem do drugiej z grot, po ośmiogodzinnej wędrówce pod górę. W okolicy grasują groźni kłusownicy i pokazuje się niedźwiedź. Na pomoc musi wyruszyć najstarsze z dzieci mając do pomocy psa, a pogoda (jak to w górach) się załamuje.
Ida szła na zupełnie sztywnych nogach. Co chwilę upadała, podrapała sobie ręce. Misza za każdym razem zatrzymywała się, widać było, że się niepokoi. Kiedy Ida upadła i wydawało się, że nie ma siły, żeby się podnieść, Misza zaczęła się trząść. Może ona też była zmęczona. Może bała się, że Ida sobie nie poradzi.
Polizała Idę po twarzy, jakby chciała powiedzieć: "Nie poddawaj się. Kobieta potrafi".
Ale przecież tak nie powiedziała. To Ida pociągnęła nosem, stanęła na chwiejnych nogach i westchnęła:
- Już w porządku Misza. Prowadź.
I szły dalej, coraz wolniej, a przecież wiedziały, że muszą być na miejscu, zanim zrobi się ciemno.
Dotaraie do domu zajęło im sześć godzin. (str. 122)
Gdyby nie ostatnie tragiczne wydarzenia w Himalajach, opowiadanie byłoby dobrym przykładem dla utrwalenia sobie lekcji z IV klasy podstawówki kiedy trzeba wymienić rzeczy, które należy zabrać ze sobą na wyprawę w góry. A tak, jest smutnym przykładem na to, że dorośli nie bywają zbyt odpowiedzialni.

Ale i tak warto przeczytać.





Wpis bierze udział w wyzwaniach:
- "2 w 1" na blogu "Moje czytanie" Magdalenardo,



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Bardzo lubię czytać komentarze, za każdym razem aż drżę z emocji: a nuż coś nowego się pojawi...

(Aczkolwkiek chamstwa nie zniese ;))

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...