czwartek, 28 czerwca 2018

Kilka słów o i od Wojtyły

Autor: Michał Rożek
Tytuł: "Wojtyła"
Fotografie: Adam Bujak
Wydawnictwo: Wydawnictwo Dolnośląskie
Miejsce i rok wydania: Wrocław 1997
Liczba stron: 239






Autorem słowa w powyższej książce jest Michał Rożek (ur. 1942) (?). Mam tu wątpliwości wobec informacji znajdującej się na okładce, ponieważ poszukiwania internetowe doprowadziły mnie do źródeł mówiących o śmierci i miejscu pochówku, z których wynika, że pan profesor był z rocznika 1946. Specjalizował się w publikacjach na temat dziejów sztuki i kultury polskiej ze szczególnym uzwględnieniem Krakowa.
Adam Bujak, również rocznik 1942, to artysta i fotografik specjalizujący się głównie w tematyce religijnej, martyrologii, obrzędach, architekturze i pejzażu. Od lat 60 towarzyszył Karolowi Wojtyle ze swoim obiektywem. Obaj, a w zasadzie wszyscy trzej, związani z Krakowem.
Książka jest przystępnie napisanym źródłem dość pogłębionej wiedzy o życiu, rodzinie i dziełach Karola Wojtyły. Z ciekawostek, odsłania, niewielu osobom wiadome, konotacje z rodziną Kydryńskich.


Mniejszy chłopiec to Lucjan Krydyński, prawda że nie mozna go z nikim pomylić?
Z szeregu mniej lub bardziej znanych biograficznych szczegółów przytoczę tu może kilka słów mówiących o jego pracy ze studentami na KUL.

Wykłady Wojtyły odbywaly się w największej sali - nr 33 - a młodzi ludzie siedzieli nie tylko w ławkach, ale także na podłodze. Mówiono o nim "Wuj Karol" albo "Wujek" i tak już na lata pozostało. Najpiękniej mówił o miłości, to był jego ulubiony temat. Problemy moralne, które przynosiło życie, zwłaszcza w zakresie etyki seksualnej, były częstym tematem jego refleksji. Jego etyka osadzona była w codzienności. Bycie etykiem to zachowanie zgodne pomiędzy posiadaną wiedzą a postępowaniem. Zwykł zawsze nazywać dobro i zło po imieniu. Nie znosił zamazywania obrazu. Dla ks. Karola etyka to relacje wzajemne pomiędzy osobami i ich czynami, to podmiotowość drugiej osoby. W relacjach interpersonalnych najważniejsza jest miłość. Studenci przepadali za nim. Także bacznie obserwowali. Zwłaszcza te wytarte sutanny,  podniszczone palto i sfatygowane buty. Niewielu wiedziało, że połowę uniwersyteckiej pensji ks. Wojtyła przeznaczał na zapomogi dla biednych studentów. A ci, którzy korzystali z jego miłosierdzia, nigdy o tym nie wiedzieli. Był dla nich człowiekiem modlitwy. Między zajęciami odmawiał odmawiał brewiarz albo klęczał w uniwersyteckiej kaplicy. Często widywano go przy łóżkach chorych studentów. Był autentyczny w każdym calu.  (...) Świetnie wyczuwał zainteresowania słuchaczy. Poza wykładami nie mówił wiele. Raczej był wytrwałym słuchaczem, patrzącym przenikliwie na rozmówcę, świdrującym go oczami. (...) Był bardzo wymagający wobec siebie. Imponował wiedzą i rozległością przemyśleń. Podczas kolokwiów, egzaminów, seminariów nie był zbyt wymagający, ale wstyd było czegoś nie wiedzieć. (str. 81-83)
Lata pracy na KUL zaowocowały wieloma rozprawami naukowymi (...). Pisał o etyce u Schelera, o św. Janie od Krzyża. W latach 1957-1958 opublikował na łamach  "Tygodnika Powszechnego" aż 21 artykułów, którym dał tytuł Elementarz etyczny. Po raz piewszy wyłożył polskiemu czytelnikowi podstawy etyki katolickiej na czasy drugiej połowy XX w. Pisał tam: "Etyka chrześcijańska broni nie tylko samych cnót społecznych, które są tak bezcennym dzidzictwem Objawienia, ale broni samych podstawowych cnót w człowieku, ich racji, bytu w osobie. Osoba jest bytem wolnym, ale wolność jej nie oznacza niezależności od społeczeństwa, osoba jest bytem wolnym w ramach życia społecznego. Wolności swojej używa dobrze wówczas, kiedy na naturalnym podłożu swojej skłonności do życia społecznego rozwija realne cnoty społeczne. Cnoty te stanowią równocześnie o realizacji dobra wspólnego. Osoba ludzka nie może się rozwijać i doskonalić poza nim". W tym czasie pracował nad dziełem etycznym Miłość i odpowiedzialność. Chciał pokazać, na czym polega prawdziwa miłość, co to oznacza w relacji interpersonalnej odpowiedzialności za siebie i drugiego człowieka. Zdaniem ks. Wojtyły zagrożenie osobowej godności nie dokonuje się przez działania zewnętrzne, najbardziej zagraża człowiekowi fakt, że nie zdaje sobie sprawy, że jest niszczony. Tak może być w relacji miłości dwojga ludzi, którzy mogą używć siebie jak środka do celu. (str. 86-87) (podkreślenia moje)


Książka, należąca do serii "A to Polska właśnie", wydana została w roku pierwszego spotkania młodych na Lednicy. Kończy się zatem w nieomal prehistorycznym momencie, gdy papież był jeszcze pełen sił. To było jeszcze przed rokiem milenijnym (2000), kiedy widoczne już było załamanie jego zdrowia (urodził się 18 maja 1920).
Lekturę podsunął mi młodszy syn, a dzięki niej mogłam całkiem pewnie odpowiadać na pytania dotyczące Wojtyły, które pojawiły się w narodowym teście o świętych. ;-)






Wpis bierze udział w  wyzwaniach:
- "2 w 1" na blogu "Moje czytanie" Magdalenardo,


- "W 200 książek dookoła świata - 2018".



4 komentarze:

  1. Odpowiedzi
    1. Myślałam o Was wszystkich, którzy swój czas poświęcają na to by życie było lepsze, zdrowsze, piękniejsze. Zatrzymują się nad chwilą a myślą o wieczności.

      Usuń
  2. Bardzo ciekawi mnie odbiór historii przez dzieci. Dla nich wszystko co miało miejsce pięć lat przed ich narodzinami i wcześniej, działo się w prehistorii. ;-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O widzisz, scenka z dzisiaj. Mówię moim: "Ciekawe jak podobałoby wam się stare kino: Flip i Flap..." Na co starszy: "Dla nas Czterej pancerni i pies to jest stare kino."
      I pozamiatane. ;-)

      Usuń

Bardzo lubię czytać komentarze, za każdym razem aż drżę z emocji: a nuż coś nowego się pojawi...

(Aczkolwkiek chamstwa nie zniese ;))

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...