Autor: Andrew Clover
Tytuł: "Tata rządzi, czyli 63 zasady szczęśliwego ojca"
Ilustracje: Andrew Clover
Z angielskiego przełożyły: Joanna Figlewska, Sabina Czyżewska-Rychter
Wydawnictwo: Świat Książki
Miejsce i rok wydania: Warszawa 2014
Liczba stron: 352
Już na pierwszej stronie Andrew Clover, opowiadający historię stawania się ojcem, krytykuje dwustustronicowe poradniki dla rodziców zalegające półki księgarni. Zerknęłam na koniec trzymanej książki:
- No gościu, pojechałeś, masz ponad 300 stron...
Nie przepadam za mocno szczerymi zwierzeniami i naturalistycznymi opisami w literaturze, ze szczególnym uwzględnieniem fragmentów owłosienia łonowego. Moje własne przemyślenia na temat anglosaskiej spontaniczności są takie, że trzymani w ryzach Jej Królewskiej Mości jeśli chodzi o pion moralny i poziom intelektualny, odreagowują ograniczenia zachowując się czasem poniżej krytyki... To tylko takie uogólnienie, może kontrowersyjne i niesprawiedliwe, aczkolwiek potwiedzane przez obserwacje młodych angielskich turystów za granicami królestwa. U siebie tak nie rażą.
Trzeba przyznać, że Andrew Clover jak na człowieka (mężczyznę), który bronił się przed posiadaniem dzieci, jako ojciec radzi sobie doskonale. I to nie tylko w stosunku do swoich pociech; również wobec obcych, z którymi przychodzi mu się zmierzyć. Umie spojrzeć na świat oczami dziecka, każdego. Zazdrościłam mu przede wszystkim luzu w obyciu z małoletnimi...
... Może i ten luz pochodzi z eksperymentów z narkotykami (trawa, crack, kokaina, grzybki), o których pisze wprost. Nie wiem. Zastanawiam się też, na ile szczerze pokazuje częstotliwość ich zażywania. Jako bezrobotny mężczyzna na utrzymaniu żony, siedzący w domu ma bowiem "pole do popisu". Nie podobało mi się to, szczególnie wtedy, gdy pisze, że brał je w obecności swoich małych dzieci.
Opowieść zostawia po sobie dwojakie uczucia: z jednej strony ma się ochotę rabnąć przez łeb autorowi, zaś z drugiej uścisnąć mu dłoń i poklepać po plecach mówiąc: "well done". Trudno. Ale zacytuję tu jego pomysł na to, jak się wyspać/mieć chwilę odpoczynku przy dzieciach: zdjąć koszulkę, położyć się na brzuchu lub boku i pozwolić im malować twoje plecy. One będą w siódmym niebie, a ty będziesz się czuć, jakby masowały cię wróżki.
Informacja uzupełniająca - Andrew Clover jest angielskim komikiem i aktorem [KLIK]. Pewnie gdyby był zwykłym śmiertelnikiem ta książka może w ogóle by się nie ukazała.
* * * * * * * * * * * * * * * * *
Wpis bierze udział w wyzwaniach:
- "Gra w kolory II" i "Cztery Pory Roku" na blogu Magdalenardo "Moje czytanie",
- "W 200 książek dookoła świata".
Tytuł: "Tata rządzi, czyli 63 zasady szczęśliwego ojca"
Ilustracje: Andrew Clover
Z angielskiego przełożyły: Joanna Figlewska, Sabina Czyżewska-Rychter
Wydawnictwo: Świat Książki
Miejsce i rok wydania: Warszawa 2014
Liczba stron: 352
Już na pierwszej stronie Andrew Clover, opowiadający historię stawania się ojcem, krytykuje dwustustronicowe poradniki dla rodziców zalegające półki księgarni. Zerknęłam na koniec trzymanej książki:
- No gościu, pojechałeś, masz ponad 300 stron...
Nie przepadam za mocno szczerymi zwierzeniami i naturalistycznymi opisami w literaturze, ze szczególnym uwzględnieniem fragmentów owłosienia łonowego. Moje własne przemyślenia na temat anglosaskiej spontaniczności są takie, że trzymani w ryzach Jej Królewskiej Mości jeśli chodzi o pion moralny i poziom intelektualny, odreagowują ograniczenia zachowując się czasem poniżej krytyki... To tylko takie uogólnienie, może kontrowersyjne i niesprawiedliwe, aczkolwiek potwiedzane przez obserwacje młodych angielskich turystów za granicami królestwa. U siebie tak nie rażą.
Trzeba przyznać, że Andrew Clover jak na człowieka (mężczyznę), który bronił się przed posiadaniem dzieci, jako ojciec radzi sobie doskonale. I to nie tylko w stosunku do swoich pociech; również wobec obcych, z którymi przychodzi mu się zmierzyć. Umie spojrzeć na świat oczami dziecka, każdego. Zazdrościłam mu przede wszystkim luzu w obyciu z małoletnimi...
... Może i ten luz pochodzi z eksperymentów z narkotykami (trawa, crack, kokaina, grzybki), o których pisze wprost. Nie wiem. Zastanawiam się też, na ile szczerze pokazuje częstotliwość ich zażywania. Jako bezrobotny mężczyzna na utrzymaniu żony, siedzący w domu ma bowiem "pole do popisu". Nie podobało mi się to, szczególnie wtedy, gdy pisze, że brał je w obecności swoich małych dzieci.
Opowieść zostawia po sobie dwojakie uczucia: z jednej strony ma się ochotę rabnąć przez łeb autorowi, zaś z drugiej uścisnąć mu dłoń i poklepać po plecach mówiąc: "well done". Trudno. Ale zacytuję tu jego pomysł na to, jak się wyspać/mieć chwilę odpoczynku przy dzieciach: zdjąć koszulkę, położyć się na brzuchu lub boku i pozwolić im malować twoje plecy. One będą w siódmym niebie, a ty będziesz się czuć, jakby masowały cię wróżki.
Informacja uzupełniająca - Andrew Clover jest angielskim komikiem i aktorem [KLIK]. Pewnie gdyby był zwykłym śmiertelnikiem ta książka może w ogóle by się nie ukazała.
* * * * * * * * * * * * * * * * *
Wpis bierze udział w wyzwaniach:
- "Gra w kolory II" i "Cztery Pory Roku" na blogu Magdalenardo "Moje czytanie",
- "W 200 książek dookoła świata".
Kontrowersyjne...
OdpowiedzUsuńBardzo, ale warte przeczytania.
UsuńTata narkoman ma dwa oblicza: cudownego, wrażliwego ojca i to drugie: zmasakrowanego przez narkotyki człowieka. Nawet jeśli napisał wspaniałą książkę, to i tak podejrzewam, że ćpając sprawił (albo sprawi) swojej rodzinie piekło zamiast sielanki. Tu nie ma wyjątków. Nie wierzę w cudownych rodziców narkomanów. :-(
UsuńOczywiście, zgadzam sie z Tobą. Dlatego czytając czułam głęboki dysonans.
UsuńOjcowie, to potrafią... ale okładka świetna!
OdpowiedzUsuńPS
Marta od kotków prosi o kontakt :) czegoś jej tam brakuje w adresie
kisses i pięknie dziękuję
Dziękuję za cynka. Już się skontaktowałam. Na wakacjach człowiek nie sprawdza tak często poczty... :-)
UsuńCo do ojców - też mam takie wrażenie.
Hmmmmm zaniemówiłam po przeczytaniu recenzji...
OdpowiedzUsuńPo pierwsze dlatego, że nie takiego ojca spodziewałam się, jako autora poradnika, a po drugie zachwycił mnie Twój dojrzały, bardzo przemyślany i konkretny osąd pozycji.
Ten tekst powinnaś zgłosić do jakiejś gazety, w której ukazują się opinie o książkach...
Dziękuję Ci Madziu za przemiłe słowa. :-)
UsuńJak widzisz po moim poźnym komentarzu bardzo brakuje mi ostatnio czasu na czytanie i blogowanie.
Mam nadzieje, że to się zmieni jak przyjdzie późna jesień i zima. A co do Twojej propozycji, hihi, może chesz zostać moim agentem? :-)