Ja to jestem nieuleczalnie chora na książki. Nawet z turnieju piłkarskiego potrafię je przywieźć, co zresztą udało mi się zrobić po raz drugi. Wiosną wypatrzyłam kilka pozycji typowo poradnikowych i biograficznych, które schowałam i wręczyłam mojemu małemu zawodnikowi z okazji urodzin (obchodzi je w maju).
Tym razem już zza szyby wołała mnie kartka "wszystko za 10 zł". W przerwie między meczami poszliśmy się ogrzać i po oczywistym zakupie czekolady z automatu dla Małego O., podjęłam decyzję, że upłynnię jeden banknot, ale pod warunkiem, że będą to książki wyróżnione nagrodą. Były takie, były...
Nie załapało się kilka bardzo znanych nazwisk, ale mimo tego jestem z wyboru baaardzo zadowolona. Proszę oto jedna z nich - klik.
A tymczasem by zapisać sobie w pamięci pozycję, która mnie mocno zainteresowała, zacytuję przeterminowaną gazetę.
Ten fragment recenzji, będący wyjątkiem z książki "Zaraz wybuchnie" Michała Komara (wyd. Czuły Barbarzyńca) bardzo mocno do mnie trafił. Historyczny kontekst niedawno znów miał swoje dwie rocznice; gazeta pochodzi ze stycznia.
Smoleński Paweł, Przychodzi Komar do generała, "Gazeta Wyborcza" 2016 nr 20.8657.
Tym razem już zza szyby wołała mnie kartka "wszystko za 10 zł". W przerwie między meczami poszliśmy się ogrzać i po oczywistym zakupie czekolady z automatu dla Małego O., podjęłam decyzję, że upłynnię jeden banknot, ale pod warunkiem, że będą to książki wyróżnione nagrodą. Były takie, były...
Nie załapało się kilka bardzo znanych nazwisk, ale mimo tego jestem z wyboru baaardzo zadowolona. Proszę oto jedna z nich - klik.
A tymczasem by zapisać sobie w pamięci pozycję, która mnie mocno zainteresowała, zacytuję przeterminowaną gazetę.
Ten fragment recenzji, będący wyjątkiem z książki "Zaraz wybuchnie" Michała Komara (wyd. Czuły Barbarzyńca) bardzo mocno do mnie trafił. Historyczny kontekst niedawno znów miał swoje dwie rocznice; gazeta pochodzi ze stycznia.
Jest więc w "Zaraz wybuchnie" spotkanie z Aleksandrem Niekriczem, żołnierzem Armii Czerwonej z czasów II wojny, a później politycznym emigrantem i autorem szczerych książek (więc antysowieckich; Niekricz pisywał prawdę np. o katastrofalnym początku wojny hitlerowsko-bolszewickiej z czerwca 1941 r.). Pewnego razu - był 1967 r. - zjechał do Warszawy. Chciał zobaczyć Wisłę i Płytę Czerniakowską, a więc miejsce, gdzie wylądowali żołnierze armii Berlinga, by nieść złudną, samobójczą, pomoc powstaniu.
Patrzył więc na rzekę i dziwił się, że wąska. A potem zapytał Komara:
"- Czy Bór-Komorowski wiedział o Katyniu? - Oczywiście - odpowiedziałem. - A jego sztabowcy? - Też.
- Ale ja się pytam, czy wiedzieli, że to nasza wina? - Wszystko na to wskazuje - odpowiedziałem. - To dlaczego spodziewali się pomocy naszej armii? - zapytał Aleksander Niekicz i zapłakał po raz drugi".
I niech ktoś mi powie, że ten krótki dialog, a zwłaszcza prościutkie pytania czerwonoarmisty, to nie jest połowa zawartości współcześnie napisanych tomów, które chcą objaśnić, czy powstanie miało szanse.
Smoleński Paweł, Przychodzi Komar do generała, "Gazeta Wyborcza" 2016 nr 20.8657.
Mam podobną chorobę...
OdpowiedzUsuń... z tego, co się zorientowałam obchodzimy urodziny koło siebie :-))) ;-)
Usuń