W tym roku do karmnika, który widzę przez okno w kuchni, dosypujemy "nasiona oleiste" zakupione w niemieckim supermarkecie na A. Po dokładnym przestudiowaniu etykiety wyszło, że są to orzechy ziemne, ale rozmiarem ustępują tym solonym. ;-)
To pożywienie bardzo smakuje sikorkom. Lubię stać i patrzeć jak przylatują i porywają po ziarnie. Potem siadają na gałązce i jedzą.
Małż stwierdził, że trzeba nabyć kulki z tłuszczu i nasion, które widział w innym sklepie, bo w zeszłym roku chętnie przylatywały do nich sójki. I zatęsknił za nimi [KLIK].
Muszę sprawdzić czy kawałki słoniny zawieszone przez Babcię wysoko na brzozie (w celu ochrony przed Milką) nadają się jeszcze dla ptaków.
Od jutra wracam do pracy a tydzień czeka mnie nielekki, z ważną kontrolą w tle.
Megi snuje ogrodowe opowieści a u mnie na kompoście post z sierpnia leży. Ale... już się dogadałam z Małym O., że słoneczniki wysiejemy za murkami. Zrobimy szpalery w trzech miejscach. W zeszłym roku parę wydałam sąsiadom, resztę wydziobali ptaszory. :-) I tak miało być.
I nie zdążyłam się pochwalić, ale jesienią zasadziłam dwie różne odmiany czosnku. Tu natchnieniem była Margarithes. Jedną w różach, drugą bliżej lawendy.
To takie małe radości, które rozgrzewają mi serce.
Znów śniła mi się szkoła. Dostałam na koniec zeszyt z wpisami od różnych osób, z którymi się znałam. Bardzo byłam ciekawa KTO i co napisał. Czy można wejść jeszcze raz do tego snu?
Na koniec mała zjadliwość: można skończyć studia w kierunku, a nie umieć skręcić poprawnie zdania. Przykra konstatacja. Zęby bolą jak się czyta, więc nie kończę. Mam ochotę "dać po łapach" i pokreślić tekst jak nauczyciel w zeszycie.
Tu przychodzą mi do głowy słowa jednej z bohaterek powieści, o brutalnej szczerości u starszych osób.
Może i się starzeję.
Ale sama też jestem pod ostrzałem.
... po raz czwarty zrobiłam wuzetkę...
:-))))
... po raz czwarty zrobiłam wuzetkę...
:-))))
WZtka - PRLowski klasyk! I okno na ptaki - da się żyć. Dobrych powrotów.
OdpowiedzUsuńDziękuję bardzo :-)))
UsuńMamy za oknem kulki ze sklepu zoologicznego. Przylatują do nich całe armie mazurków i sikor, pojedyncze sroki, sójki i gołębie. Nie mogłabym mieć karmnika przy oknie kuchennym, bo przypalałabym jedzenie jeszcze bardziej niż teraz, gdyż albowiem widok ptasiej karczmy mnie hipnotyzuje ;-)
OdpowiedzUsuńFaktycznie można stać i napatrzeć się nie można. U mnie w odległości szerokości podjazdu więc nie jest tuż za oknem i trzeba stać żeby popatrzeć, więc wiesz. tyle popatrzysz co ustoisz, hehe. Mogę jeszcze podeprzeć sobie brodę rękami na blacie. Zauważyłam jednakowoż, że niektóre sikorki wyrzucają pierwsze ziarno poza karmnik. Zastanawiam się po co...
UsuńMy zostawiamy puste nakrycie na wigilijnym stole, sikorki wyrzucają pierwsze ziarenko dla swoich braci, którzy przyjdą, gdy karmnik będzie już pusty... ;-)
UsuńKalino, to genialne!
UsuńPomyślałam o wróblach, żeby nie przeszkadzały sikorkom, ale Twoja odpowiedź to jest to.
:-)))
Kupiłam sikorkom hurtową ilość słonecznika, ale z powodu kryzysu sama zjadłam. Smuteczek.
OdpowiedzUsuńA te kulki dobre są? ;)
O widzisz, przypomniało mi się, że miałam gdzieś schowane ziarna słonecznika kupione parę lat temu. Mam nadzieję, że niesolone.
UsuńCzy kulki są dobre zobaczymy. Te z zeszłego roku całkiem ładnie pachniały, ale nie lizałam ;-)
U nas ptaszory mają masę robaczków wypełzających z ziemi, tłustych, bo zima im służy, jak się przyjrzałam ostatnio. A czosnek w innym kolorze niż lawendowy mi się marzy, muszę poszukać, niech Ci urośnieeee, taaaaki taaaaki :) wielki i piękny :) Trzymam kciuki.
OdpowiedzUsuńU nas ziemia zmarznieta więec robaczki w formie mrożonki są. Jeden z czosnków,jeśli wierzyć ilustracji na opakowaniu, ma bardziej bordowy kolor. Zobaczymy czy coś urośnie ;-)
Usuń