W poniedziałek stuknęło nam z Tatą Obe siedem lat. Ho ho ho, cóż to jest wobec wieczności...
A poniewóż Karolki miały zarezerwowaną wizytę kontrolną u Pani Psor od chorób płucnych, która się przedłużyła z racji mojej szczegółówej litanii chorób, które wraz ze stosownym leczeniem wymieniałam przy każdym z Nich, godzina zrobiła się słuszna i kolacyjna, zatem pojechaliśmy jeszcze wykupić zbliżone recepty dla obu. Większy K. miał dostać wieczorem syrop, a w planach jeszcze były zakupy, bo chleba w domu już nie było. Sąsiedztwo sklepu i restauracji samo nasunęło rozwiązanie i poszliśmy na frytki do McD. I mimo, że obaj między regałami z pieczywem a kasą, wtrząsnęli po bule, nadal obstawali, że chcą iść zjeść. Zastanawiałam się więc, czy znajdą miejsce na frytku i skrzydełku.
Znaleźli.
Usiedliśmy przy wysokim stole - Karolki oba w wyjściowych strojach vel duo "Lewandowski-Błaszczykowski". Wtrząsnęłi po frytkach, popili soczkami, Mały O. nakarmił mnie jednym czikenem i w sumie został jeden niezjedzony.
Na koniec Mały O. pochylony nad blatem wyszeptał mi:
- Ale tu jest fajnie.
- Co mówisz ?
- Ale tu jest fajnie.
- A dlaczego tu jest fajnie?
- Bo są frytki...
I tu miał być skecz Bałtroczyka o językach reliktowych, ale go znaleźć nie mogę :(
A poniewóż Karolki miały zarezerwowaną wizytę kontrolną u Pani Psor od chorób płucnych, która się przedłużyła z racji mojej szczegółówej litanii chorób, które wraz ze stosownym leczeniem wymieniałam przy każdym z Nich, godzina zrobiła się słuszna i kolacyjna, zatem pojechaliśmy jeszcze wykupić zbliżone recepty dla obu. Większy K. miał dostać wieczorem syrop, a w planach jeszcze były zakupy, bo chleba w domu już nie było. Sąsiedztwo sklepu i restauracji samo nasunęło rozwiązanie i poszliśmy na frytki do McD. I mimo, że obaj między regałami z pieczywem a kasą, wtrząsnęli po bule, nadal obstawali, że chcą iść zjeść. Zastanawiałam się więc, czy znajdą miejsce na frytku i skrzydełku.
Znaleźli.
Usiedliśmy przy wysokim stole - Karolki oba w wyjściowych strojach vel duo "Lewandowski-Błaszczykowski". Wtrząsnęłi po frytkach, popili soczkami, Mały O. nakarmił mnie jednym czikenem i w sumie został jeden niezjedzony.
Na koniec Mały O. pochylony nad blatem wyszeptał mi:
- Ale tu jest fajnie.
- Co mówisz ?
- Ale tu jest fajnie.
- A dlaczego tu jest fajnie?
- Bo są frytki...
I tu miał być skecz Bałtroczyka o językach reliktowych, ale go znaleźć nie mogę :(
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Bardzo lubię czytać komentarze, za każdym razem aż drżę z emocji: a nuż coś nowego się pojawi...
(Aczkolwkiek chamstwa nie zniese ;))