Cóż, wakacje chylą się ku końcowi, lato chyli się ku końcowi, dzień chyli się ku końcowi, złudzenia pryskają.
Może od początku. Zyskaliśmy nowych lokatorów. Okazało się, że w trakcie wakacyjnego pobytu u Dziadków Większy K. zaprzyjaźnił się z rodziną mrówek, mieszkającą za łóżkiem. Przedstawiliśmy się sobie w trakcie mojego ostatniego weekendu spędzanego z dziećmi. Rodzina liczy "dwóch dziadków, dwie babcie, dwie ciocie, dwóch wujków, mamę, tatę i dwójkę dzieci". Oprócz tej rodziny, za łóżkiem mieszkały jeszcze trzy inne famile mrówek. Na szczęście przeprowadzka dotyczyła tylko znanej mi dwunastki.
Cały klan został spakowany na czas powrotu do woreczka i zawieziony w plecaku Większego do naszego domu, a następnie wypakowany w jego pokoju za łóżkiem.
Okazuje się, że to oni byli odpowiedziali za wciąganie Kici między ścianę a materac.
"Odpowiedzialni"...
"Mamo, ty jesteś pożyteczna" słyszę kilka razy w tygodniu od Małego O.
Nie wiem w jakim sensie, ale brzmi pociesząjąco, nieprawdaż?
I na koniec clue programu.
W tym tygodniu rozwiała się mgła spowijająca tajemnicę oczu; szczegóły tutaj "klik".
Otóż, prozaiczne jest wytłumaczenie. Magia prysła na skutek denuncjacji koleżanek z działu, które wyznały na kawie w kuchni, iż kolega miał zamontowane soczewki. Phi... i mimo, że one go prosiły by ich nie zakładał, bo wyglądał jak Jack Nicholson w "Wilku", nie chciała bestia słuchać...
"Pewnie promocja była, skwitowałam, i co darmowych tak się łatwo można pozbyć?" Grzech nie skorzystać.
Faktycznie, pół godziny temu wykonałam woltę oczami spodełba i potwierdzam - kolor wrócił do normy.
A na talerzu kurczę w ziołach, ryż biały i szpinak w śmietanie. I tu z MNK jesteśmy w rozdźwięku - on twierdzi, że na talerzu leżał blady kurczak grillowany w ziołach, a ja że jak już, to wymoczony w rosole, ale w sumie, że to raczej ryba była, taka z gatunku niewaniających (tilapia?)
I to by było na tyle ;)
Może od początku. Zyskaliśmy nowych lokatorów. Okazało się, że w trakcie wakacyjnego pobytu u Dziadków Większy K. zaprzyjaźnił się z rodziną mrówek, mieszkającą za łóżkiem. Przedstawiliśmy się sobie w trakcie mojego ostatniego weekendu spędzanego z dziećmi. Rodzina liczy "dwóch dziadków, dwie babcie, dwie ciocie, dwóch wujków, mamę, tatę i dwójkę dzieci". Oprócz tej rodziny, za łóżkiem mieszkały jeszcze trzy inne famile mrówek. Na szczęście przeprowadzka dotyczyła tylko znanej mi dwunastki.
Cały klan został spakowany na czas powrotu do woreczka i zawieziony w plecaku Większego do naszego domu, a następnie wypakowany w jego pokoju za łóżkiem.
Okazuje się, że to oni byli odpowiedziali za wciąganie Kici między ścianę a materac.
"Odpowiedzialni"...
"Mamo, ty jesteś pożyteczna" słyszę kilka razy w tygodniu od Małego O.
Nie wiem w jakim sensie, ale brzmi pociesząjąco, nieprawdaż?
I na koniec clue programu.
W tym tygodniu rozwiała się mgła spowijająca tajemnicę oczu; szczegóły tutaj "klik".
Otóż, prozaiczne jest wytłumaczenie. Magia prysła na skutek denuncjacji koleżanek z działu, które wyznały na kawie w kuchni, iż kolega miał zamontowane soczewki. Phi... i mimo, że one go prosiły by ich nie zakładał, bo wyglądał jak Jack Nicholson w "Wilku", nie chciała bestia słuchać...
"Pewnie promocja była, skwitowałam, i co darmowych tak się łatwo można pozbyć?" Grzech nie skorzystać.
Faktycznie, pół godziny temu wykonałam woltę oczami spodełba i potwierdzam - kolor wrócił do normy.
A na talerzu kurczę w ziołach, ryż biały i szpinak w śmietanie. I tu z MNK jesteśmy w rozdźwięku - on twierdzi, że na talerzu leżał blady kurczak grillowany w ziołach, a ja że jak już, to wymoczony w rosole, ale w sumie, że to raczej ryba była, taka z gatunku niewaniających (tilapia?)
I to by było na tyle ;)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Bardzo lubię czytać komentarze, za każdym razem aż drżę z emocji: a nuż coś nowego się pojawi...
(Aczkolwkiek chamstwa nie zniese ;))