sobota, 18 października 2014

List z pola boju...


... piszę do Ciebie list z pola boju, piszę do Ciebie chociaż nie mogę..."
tak śpiewała kiedyś jedna z moich ulubionych polskich kapel.

Jak sobie zorganizować deszczowe jesienne popołudnie???

Ale proszę bardzo: recepta ze stuprocentową odpłatnością, to puścić wodę do umywalki bez odpływu i zapomnieć.

Tym sposobem MAM wybebeszoną szufladę spod umywalki, która nabrała wody, że ho ho przed zatonięciem, a mokrą zawartość tejże w umywalce jeszcze... Szufladę, która niestety napuchła, i nie idzie jej wetknąć z powrotem do jamy, zacierając tym samym skrupulatnie ślady przestępstwa...
Na moją korzyść (?) działa fakt, że szuflada jest na takich ekstra prowadnicach zatrzaskowych, waży chyba z 70 kilo (ma długość 120 cm), i za cholerę nie chce dać się wepchnąć. Kto miał do czynienia z takimi prowadnicami, ten wie - wyższa szkoła jazdy bez trzymanki.

Woda, co przeciekła przez umywalkę, zdążyła wypłynąć tylko lekko poza łazienkę. Nie spływała jeszcze strumieniami po schodach w dół.
Dzięki o Opatrzności!

Niestety, sufit nad stołem w jadalni nosi ślady przecieków.
Jedząc pospiesznie obiad przekonywałam dzieci, że nie będzie ani śladu po powodzi, bo woda była czysta.
Ale przeciwko mnie działa Większy K., który widząc co się stało, już chciał dzwonić do ojca. Odwiodłam go od tego, ale teraz orzekł, że powie tacie jak tata wróci.
Muszę go czymś przekonać, żeby mnie nie wkopywał...
...
A właśnie (!) oglądałam ofertę ubezpieczenia, bo zaniedługo trzeba odnowić polisę na dom...
Ale jak tu się ubezpieczyć od własnej głupoty. Czy OC wystarczy?

Tak więc rzuciłam porządki w swej znienawidzonej szafie w sypialni (to jedno z tych wyposażeń, które zostały pokazowo spierdolone przez f(l)achowca). Zdążyłam tylko przykręcić prowadnicę kosza, (co ja mam z tymi prowadnicami?) bo się była wyłuszczyła ze śruby od ciężaru mej bielizny i wymyłam kurze spod (cokolwiek to znaczy ;)). Tyle zdążyłam. Cóż, teraz mam dwa fronty działań wojennych.
I inspekcję Jego Miłomściwości, Księciunia na horyzoncie...

Osiem ręczników - w tym sześć kąpielowych, rzuconych na odsiecz biednej łazience już się chechła w pralce. Będą schnąć na suszarce koło telewizora. Tego mąż nie zauważy. Ale zawaloną umywalkę

 
i wypatroszoną szufladę


alien - ewidentnie nie chce współpracować
owszem.
 

Może zamknąć łazienkę i udać, że nie mogę znaleźć klucza?

Spocznij! - idę zobaczyć na dół jak się mają zacieki.

 

4 komentarze:

  1. Nie ma tego złego, co by na dobre nie wyszło. Połóż się do tej szuflady, zaoszczędzisz na trumience. Przedtem zrób wyprzedaż garażową zawartości. Pod sufitem porozwieszaj już girlandy bożonarodzeniowe ze świerku. Voila! Nie dziękuj!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ależ czemu już celujesz w święta? Czy przez tę błyszczącą kreację zawartości umywalki? Chciałam dobrać jakiś deseń z zaciekami, ale nie było; ten mi przypadł najbardziej do gustu ;)
      Apdejt -przyznałam się mężowi bez bicia ;P Szuflada wyjęta obsycha na podłodze. Zacieki wyschły, ino w jednym miejscu jest duuuża podłużna plama. I wygląda na to, że się powiększa :(

      Usuń
  2. O, matko! Ty nawet o zalaniach i podtopieniach piszesz ze swada i humorem :) Mam nadzieję, że większych strat nie doświadczyłaś.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki ;) :)) Na szczęście większych strat nie było. A wyprzedaży garażowej, o której pisze pandeMonia, nie robiłam bo chemia z szuflady w większości napoczęta ;)

      Usuń

Bardzo lubię czytać komentarze, za każdym razem aż drżę z emocji: a nuż coś nowego się pojawi...

(Aczkolwkiek chamstwa nie zniese ;))

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...