wtorek, 14 stycznia 2014

Maria Niklewiczowa "Dlaczego woda morska jest słona"

Autor: Maria Niklewiczowa
Tytuł: "Dlaczego woda morska jest słona"
Ilustracje: Emilia Piekarska-Freudenreich
Projekt graficzny serii: Elżbieta Gaudasińska
Wydawnictwo: Krajowa Agencja Wydawnicza
Rok wydania: 1980
Liczba stron: 16
Wiek dziecka: 8-12 lat


Jak widać na załączonym zdjęciu, ta książeczka z mojego dzieciństwa była wyjątkowo eksploatowana. Malunki to moje dzieło, nie wypieram się, teraz jest mi za nie wstyd i głupio. Swoim dzieciom nie pozwalam na rysowanie po książkach, co nie znaczy, że nie udało im się którejś pomazać czy spontanicznie powycinać, zanim mama zorientowała się co się święci... Ta też na na końcu wycietą rybkę... widocznie bardzo mi się podobała ;)

Przyznam, że to jedna z książeczek z mojej ulubionej serii ze ślimakiem, w której można było poznać legendy, przypowieści i opowiadania z różnych zakątków świata. Seria miała sztywną błyszczącą okładkę a w srodku znajdowały się zawsze niezwykłe, tajemnicze, czasami niepokojące ilustracje, które wzbudzały mój zachwyt. Postaram się włączyć do wyzwania jeszcze inną książeczkę z tej serii, bo mam ich kilka.

"Dlaczego woda morska jest słona" jest na podstawie ludowych wątków skandynawskich. Znalazłam jednak w "Legendach polskich" Wandy Chotomskiej legendę, która wygląda bardzo podobnie do przedstawionej w tej książeczce. Tutaj mamy dwóch braci, bogatego i biednego. Jeden drugiego wysyła do diabła z podarowanym kawałkiem szynki. Jak to w legendach bywa, słowa zostają potrakowane dosłownie i biedniejszy brat dociera do przedsionków piekła, gdzie w zamian za mięso dostaje czarodziejski młynek, który potrafi spełniać życzenia. Młynek wiernie służy mądremu człowiekowi przez lata, przysparzając mu dobrobytu i dobrze służąc także innym, gdyż jego właściciel buduje na skalistym wybrzeżu latarnię, pomagającą pływającym na morzu. Ale wieść o nim dociera w końcu do kapitana statku wożącego sól z odległych rejonów świata. Ten wyprasza młynek, ale oddala się z nim pospiesznie, nie wysłuchując do końca jak należy się nim posługiwać i sprowadza na siebie nieszczęście. Poprosiwszy młynek o zmielenie soli, nie umie go zatrzymać i jedynym sposobem, aby uratować się przed zatonięciem, zostaje jak najszybsze pozbycie się młynka, co też czyni wyrzucając go do wody.
Młynek od tamtych czasów pozostaje na dnie morza i ciągle miele sól, a fale roznoszą ją po wszystkich morzach i oceanach świata.

Dodatkową atrakcją dla moich słuchaczy była obecność w książeczce latarni morskiej, zilustrowanej pięknie przez panią Emilię Piekarską-Freudenreich. Oto ona:


Bo jak czytelnicy tego bloga wiedzą, Karolki są miłośnikami latarni morskich :D


Przeczytane w ramach drugiej edycji wyzwania "Odnajdź w sobie dziecko" u Magdalenardo.



4 komentarze:

  1. Kurczaczki, chyba ją kojarzę, chyba, bo to było tak dawno, że już nie pamiętam dokładnie. Tekst kojarzę i ilustracje coś, coś, coś... no nie wiem :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Ja znam podobną wersję tej legendy (choć początek inny), ale... w tomiku chińskich legend...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O, to ciekawe!
      Pewnie wszystkie rejony świata mają swoje wytłumaczenie na słoność wody w morzu :)

      Usuń

Bardzo lubię czytać komentarze, za każdym razem aż drżę z emocji: a nuż coś nowego się pojawi...

(Aczkolwkiek chamstwa nie zniese ;))

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...