Autor: Barbara Kosmowska
Tytuł: "Samotni.pl"
Wydawnictwo: W.A.B.
Rok wydania: 2011
Liczba stron: 232
Wiek: od 12 lat
Tak sobie myślę, że w stosunku do twórczości Barbary Kosmowskiej nie mogę być obiektywna. Bo jak być obiektywnym wobec tego, kogo się uwielbia, na którego każdą książkę czeka się z utęsknieniem, a gdy tylko jakaś się pokaże od razu staje się moją własnością?
Moim zdaniem Kosmowska świetnie radzi sobie z każdym współczesnym tematem, czy to poświęconym emigracji zarobkowej z Ukrainy, czy polskich eurosierot.
Z tym drugim problemem mierzy się w "Samotnych.pl".
Przyznam się, że gdy przeczytałam parę lat temu w gazecie o dzieciach i młodzieży opuszczonej przez emigrujacych zarobkowo rodziców, to byłam zbulwersowana. W ciągu tych kilku lat poznałam i usłyszłam o podobnych historiach wśród kręgu znajomych. Myślę, że problem istniał już wiele wiele lat temu, tylko w znacznie mniejszej skali, bo wyjazdy zagraniczne nie były wówczas dostępne tak jak teraz -nieomal na wyciągnięcie ręki.
Ale scenariusze były podobne. Dzieci zostawione z babcią, pół biedy kiedy babcia była jeszcze w stanie opiekować się wnukami, gorzej kiedy to wnuki musiały wziąć na siebie ciężar troski o schorowaną starszą osobę.
W świat Kosmowskej wchodzi się bardzo łatwo. Łatwo się zaprzyjaźnić z jej bohaterami, akcja toczy się bez zbędnych wątków pobocznych. Mamy tu świat złożony właściwie z samych opuszczonych dzieci - klasa, którą ma Zosia (prowadząca narrację) chyba w większości składa się z takich przypadków. Ale bardzo różnych, czasem bardzo tragicznych.
Ale ten świat to mimo wszystko trochę bajka. Tylko właściwie dlaczego nie miałby być bajką?
Dlaczego nie dać samotnym młodym ludziom nadziei na lepsze jutro, na spotkanie dorosłych, którzy będą o nich walczyli, którzy zatroszczą się o nich?
Czemu nie dać dojrzewającym dziewczynom opowieści, w której spotkają swojego tajemniczego rycerza ratującego im życie? Przecież takie przypadki się zdarzają. Przecież świat składa się również z takich uważnych obserwatorów, czułych i zatroskanych losem innych osób, które są w stanie podać rękę potrzebującym...
To świat niosący nadzieję, leczący z kompleksów, świat w którym istnieje prawdziwa przyjaźń, gdzie jest miejsce na szczerą rozmowę.
Może są lepiej piszący autorzy, ale świat Kosmowskiej daje ukojenie i przywraca wiarę w ludzi.
Recenzja bierze udział w wyzwaniach:
- "Odnajdź w sobie dziecko" na blogu "Moje czytanie" Magdalenardo;
- "W 200 książek dookoła świata" na blogu "Zapiski spod poduszki" Edyty.
Tytuł: "Samotni.pl"
Wydawnictwo: W.A.B.
Rok wydania: 2011
Liczba stron: 232
Wiek: od 12 lat
Tak sobie myślę, że w stosunku do twórczości Barbary Kosmowskiej nie mogę być obiektywna. Bo jak być obiektywnym wobec tego, kogo się uwielbia, na którego każdą książkę czeka się z utęsknieniem, a gdy tylko jakaś się pokaże od razu staje się moją własnością?
Moim zdaniem Kosmowska świetnie radzi sobie z każdym współczesnym tematem, czy to poświęconym emigracji zarobkowej z Ukrainy, czy polskich eurosierot.
Z tym drugim problemem mierzy się w "Samotnych.pl".
Przyznam się, że gdy przeczytałam parę lat temu w gazecie o dzieciach i młodzieży opuszczonej przez emigrujacych zarobkowo rodziców, to byłam zbulwersowana. W ciągu tych kilku lat poznałam i usłyszłam o podobnych historiach wśród kręgu znajomych. Myślę, że problem istniał już wiele wiele lat temu, tylko w znacznie mniejszej skali, bo wyjazdy zagraniczne nie były wówczas dostępne tak jak teraz -nieomal na wyciągnięcie ręki.
Ale scenariusze były podobne. Dzieci zostawione z babcią, pół biedy kiedy babcia była jeszcze w stanie opiekować się wnukami, gorzej kiedy to wnuki musiały wziąć na siebie ciężar troski o schorowaną starszą osobę.
W świat Kosmowskej wchodzi się bardzo łatwo. Łatwo się zaprzyjaźnić z jej bohaterami, akcja toczy się bez zbędnych wątków pobocznych. Mamy tu świat złożony właściwie z samych opuszczonych dzieci - klasa, którą ma Zosia (prowadząca narrację) chyba w większości składa się z takich przypadków. Ale bardzo różnych, czasem bardzo tragicznych.
Ale ten świat to mimo wszystko trochę bajka. Tylko właściwie dlaczego nie miałby być bajką?
Dlaczego nie dać samotnym młodym ludziom nadziei na lepsze jutro, na spotkanie dorosłych, którzy będą o nich walczyli, którzy zatroszczą się o nich?
Czemu nie dać dojrzewającym dziewczynom opowieści, w której spotkają swojego tajemniczego rycerza ratującego im życie? Przecież takie przypadki się zdarzają. Przecież świat składa się również z takich uważnych obserwatorów, czułych i zatroskanych losem innych osób, które są w stanie podać rękę potrzebującym...
To świat niosący nadzieję, leczący z kompleksów, świat w którym istnieje prawdziwa przyjaźń, gdzie jest miejsce na szczerą rozmowę.
Może są lepiej piszący autorzy, ale świat Kosmowskiej daje ukojenie i przywraca wiarę w ludzi.
Recenzja bierze udział w wyzwaniach:
- "Odnajdź w sobie dziecko" na blogu "Moje czytanie" Magdalenardo;
- "W 200 książek dookoła świata" na blogu "Zapiski spod poduszki" Edyty.
My (dorośli) też czasem lubimy nieprawdopodobne historie z dobrym zakończeniem, więc młodzież też od czasu do czasu może przeczytać historię z dobrym zakończeniem.
OdpowiedzUsuńMam ją w bibliotece, kusisz mnie, oj kusisz!
OdpowiedzUsuń