Jak to się stało?
Przecież chwilę wcześniej przechodzili obok siebie, nie widząc się nawzajem, a ona podniosła wzrok i spojrzała w oczy towarzyszącego mu kolegi.
A tu nagle okazało się, że na placu pod domem zrobiło się zamieszanie, podjechał samochód z doniczkami i, pewnie to znowu robota któregoś z nielatów, znalazł się w gronie osób wnoszących rośliny do domu.
Trafił do kuchni, gdzie przygotowywała coś do picia, chyba herbatę. Uwijała się aby szybko uporządkować to i owo przed wejściem niespodziewanych gości-pomocników. Zbliżał się wieczór, zdążyła jeszcze włączyć radio, żeby posłuchać rozpoczynającej się ulubionej audycji. No i żeby cisza nie dzwoniła w uszach.
Wszedł, przechodząc niebezpiecznie blisko niej. Właściwie to wlazł na nią, specjalnie.
I o czym tu porozmawiać? Dlaczego mnie nie widziałaś?
Rozmowa trochę chłodna, on z bliska już nie taki przystojny ("postarzał się"). "Trochę mógłby schudnąć". I niby coś się klei, ale w powietrzu wisi rozczarowanie.
Może nie warto było czekać na ten moment?
Może nie warto było odkładać tak długo tej rozmowy?
Czy to przeterminowały się uczucia, czy dojrzały wrażenia?
I tak jak nagle znalazł się obok, nagle okazuje się, że musi już iść. To znowu namieszał któryś z młodych. Zostaje wezwany w innej sprawie. Ale to nie on wychodzi, tylko ona.
Żegna go z podniesioną głową; idzie przed siebie przez plac. Dumna - ekran z wyprostowanych pleców, a w głowie myśl, że trzeba pokazać siłę.
Szkoda, że nie ma na głowie kaptura. Deszcz nie pada, ale tak byłoby lepiej.
Otuliłby jej biedną głowę.
2-3.07.2014, nad ranem
Przecież chwilę wcześniej przechodzili obok siebie, nie widząc się nawzajem, a ona podniosła wzrok i spojrzała w oczy towarzyszącego mu kolegi.
A tu nagle okazało się, że na placu pod domem zrobiło się zamieszanie, podjechał samochód z doniczkami i, pewnie to znowu robota któregoś z nielatów, znalazł się w gronie osób wnoszących rośliny do domu.
Trafił do kuchni, gdzie przygotowywała coś do picia, chyba herbatę. Uwijała się aby szybko uporządkować to i owo przed wejściem niespodziewanych gości-pomocników. Zbliżał się wieczór, zdążyła jeszcze włączyć radio, żeby posłuchać rozpoczynającej się ulubionej audycji. No i żeby cisza nie dzwoniła w uszach.
Wszedł, przechodząc niebezpiecznie blisko niej. Właściwie to wlazł na nią, specjalnie.
I o czym tu porozmawiać? Dlaczego mnie nie widziałaś?
Rozmowa trochę chłodna, on z bliska już nie taki przystojny ("postarzał się"). "Trochę mógłby schudnąć". I niby coś się klei, ale w powietrzu wisi rozczarowanie.
Może nie warto było czekać na ten moment?
Może nie warto było odkładać tak długo tej rozmowy?
Czy to przeterminowały się uczucia, czy dojrzały wrażenia?
I tak jak nagle znalazł się obok, nagle okazuje się, że musi już iść. To znowu namieszał któryś z młodych. Zostaje wezwany w innej sprawie. Ale to nie on wychodzi, tylko ona.
Żegna go z podniesioną głową; idzie przed siebie przez plac. Dumna - ekran z wyprostowanych pleców, a w głowie myśl, że trzeba pokazać siłę.
Szkoda, że nie ma na głowie kaptura. Deszcz nie pada, ale tak byłoby lepiej.
Otuliłby jej biedną głowę.
2-3.07.2014, nad ranem
Ależ nostalgiczny wpis. Dobrze zrobiła. Czasu się nie zatrzyma, panta rhei...
OdpowiedzUsuń:*
Muszę przyznać, że tu się gubię. Czy to ten sam, który zdawał maturę wiele lat wcześniej?
OdpowiedzUsuń:-)) Tak to ten sam.
UsuńMożesz się gubić bo sny w końcu nie są takie boleśnie logiczne, prawda?
;-)
Te sny są ponadprzeciętnie logiczne. Ja miewam zwykle zupełnie inne. Na przykład płynę statkiem, ale nie po rzece, tylko po wale przeciwpowodziowym.
OdpowiedzUsuńA on, ów "ten sam", został widać dobrze zapamiętany :)