piątek, 5 września 2014

Barbara Kosmowska "Buba"

Autor: Barbara Kosmowska
Tytuł: "Buba"
Wydawnictwo: Media Rodzina, Warszawskie Wydawnictwo Literackie Muza S.A.
Miejsce i rok wydania: Poznań, Warszawa 2002. Wydanie I.
Liczba stron: 272
Wiek czytelnika: dla nastolatków


Znalazła się okazja, by wyciągnąć z półki i odświeżyć sobie znajomość z Bubą.
"Bubę" darzę wiekim sentymentem i sympatią. To pierwsza z książek Barbary Kosmowskiej, którą pisarka napisała nie dla dorosłych.
Całe szczęście, że po powtónym przeczytaniu moja miłość do niej nie zmalała, bo już bałam się, że po dziesięciu (jak nie więcej latach od pierwszej lektury) okaże się, że dystans do spraw opisanych w książce zwiększy się, a język przestanie zachwycać. Bałam się, że moje uwielbienie zniknie i nie będę mogła już więcej z głębi serca polecać tej książki tym, którzy jeszcze się z Bubą nie spotkali. Ale nie...
Dialogi nadal iskrzą, cięte riposty i błyskotliwe opisy powodują, że wchodzi się w tę opowieść ślizgiem, a czytanie przypomina wykonywanie (lub oglądanie) zgrabnych i dopracowanych technicznie piruetów na olimpijskim lodowisku.

Tytułowa Buba ma piętnaście lat. Z początkowego współczucia, że dziewczyna nie ma kiedy pouczyć się na kartówki i sprawdziany na następny dzień, przechodzimy do zrozumienia, że Buba to bystra nastolatka, której niekoniecznie przeszkadza to, że nie ma czasu na naukę. Naukę zastępują jej partie brydża rozgrywane w parze z dziadkiem w towarzystwie małżeństwa Mańczaków, którzy zjawiają się w domu na Zwierzynieckiej w trudnych do zdefiniowania interwałach i zawsze w najmniej spodziewanym momencie. Mańczakowie to jednak barwny tandem, wokół którego dzieje się kolorowo, choć pamiętałam ich bardziej jako "objadaczy" rodzinnych posiłków serwowanych przez zwalistą pomoc domową zwaną Bartoszową.

Przykładem jednej z brawurowo rozegranych scen jest ta, w której biorze udział para Mańczków, dziadek, Buba oraz, na dalszym planie, babka Rita (matka ojca Buby) sprowadzona na czas nieobecności rodziców do opieki nad pozostałymi domownikami (ku ich rozpaczy). Dialogi padają w tempie rozdawanych kart, komizm sytuacyjny powoduje, że człowiek z niedowierzaniem kręci głową, a szeroki uśmiech długo nie znika z twarzy.

Rodzice Buby to para wiecznie zabieganych ludzi - pisarka romansideł i prezenter telewizyjny, którzy "więcej rozmawiają ze sobą w lustrze, niż z dzieckiem". I mimo, że otoczka rodzicielska osadzona jest na dość nierealnym pułapie, to problem braku zainteresowania i czasu spędzanego z własnym, dorastającym dzieckiem, realny. Z drastycznych sytuacji mamy ledwie liźnięty problem przemocy w rodzinie na tle alkoholowym (u przyjacółki Buby, Agi), wobec którego teraz odczuwam pewien niedosyt. Ale w końcu główna bohaterka jest inna i na niej powinniśmy się skupić.

Za "Bubę" autorka dostała nagrodę w konkursie "Uwierz w siłę wyobraźni" a i pozostałe jej dzieła skierowane dla dzieci i młodzieży nie pozostały bez docenienia...
Właśnie odkryłam też, ku swojej niezmiernej radości, że we wrześniu i październiku będą miały premierę dwie nowe książki Barbary Kosmowskiej. Tak jak dotychczasowe, znajdą swoje miejsce w mojej lub mojej mamy bibliotece.

A sama Buba? Może wiele osób odnajdzie w niej swoją malutką część jeśli pomyśli, że i on usłyszał kiedyś od własnej rodzicielki słowa: - "Kiedy wyrośniesz z tych wstrętnych portek?"



Recenzja bierze udział wyzwaniach:

- "Gra w kolory"

oraz

- "Odnajdź w sobie dziecko" - oba to autorskie wyzwania czytelnicze Magdalenadro na blogu MOJE CZYTANIE.
 

4 komentarze:

  1. Kurczę, czytałam "Bubę" kilka lat temu, właściwie całkiem niedawno i... nie wiele z niej pamiętam. Sądzę więc, że u mnie żadnych piruetów nie było :p

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mi "Buba" bardzo "podeszła" i wtedy i teraz :)))

      Usuń
  2. "Buba" jest genialna, niedawno czytałam. I to tę samą z dżinsami na okładce :)

    OdpowiedzUsuń

Bardzo lubię czytać komentarze, za każdym razem aż drżę z emocji: a nuż coś nowego się pojawi...

(Aczkolwkiek chamstwa nie zniese ;))

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...