Autor: Stanisław Vincenz
Tytuł: "Dialogi z Sowietami"
Wydawnictwo: Znak
Miejsce i rok wydania: Kraków 1991
Liczba stron: 320
Trudno jest opisać wrażenie jakie zrobiła na mnie ta książka. Trudno jest mi też dojść do wniosku, że to co piszę odda jej sens i nastrój. Cóż, kiedyś w końcu muszę nacisnąć klawisz Opublikuj.
Mam bardzo mieszane uczucia względem świata, który został przedstawiony w "Dialogach z Sowietami" wiedząc i wierząc, że jest on jednak prawdziwy. Mając bowiem pewną bardzo jednoznaczną świadomość tego, jak wyglądało życie polskiej inteligencji tuż po wybuchu II wojny światowej, lektura taka jak ta otwiera spojrzenie na zupełnie inną kartę dziejów. Nie wiem na ile często spotykaną... A jeśli pomyśleć, że przyszło mi napisać o tej książce w okolicach kolejnej rocznicy 17 września 1939, i szukając raz jeszcze informacji o autorze napotyka się wiadomość, że miesiąc temu zmarł jego syn, wymieniany na kartach tej książki, to potęguje to wrażenie, że ciąg dalszy historii dzieje się tu i teraz...
Stanisław Vincenz to bogata, bardzo ciekawa i ważna dla Huculszczyzny postać. Dla zaciekawionych podam, że można o nim dowiedzieć się więcej na portalu Karpaccy lub przedostać się stąd dalej w poszukiwaniu innych informacji na jego temat.
"Dialogi... " nie są książką najważniejszą w jego dorobku, tą jest bowiem trylogia "Na wysokiej połoninie" opisująca między innymi wędrówkę jaką odbył pięćdziesięcioletni wówczas Vincenz w październiku 1939 roku chcąc przedostać się na Węgry i z powrotem do Polski.
Ten fascynujący fragment z życia jest też częścią historii opowiedzianej w "Dialogach z Sowietami", w których Vincenz na prośbę wydawcy spisał swoje wspomnienia z czasów drugiej wojny.
A są to dość szczególne wspomnienia, bowiem składają się na nie relacje z rozmów, jakie prowadził ze spotkanymi Rosjanami, zwanych Sowietami. I tutaj ważne jest rozróżnienie między tym, kim są Sowieci a kim Sowiety.
Postaci i charaktery zmieniają się jak w kalejdoskopie. W centrum zdarzeń jest nasz narrator - doktor, który z racji tytułu naukowego staje się autorytetem (czasem nawet zwany jest "profesorem"). Trwa na miejscu starając się ochronić swój dom, aktualne miejsce pobytu, ocalić siebie, rodzinę, a jednocześnie ze stoickim spokojem ogarnąć chaos czasów, zidentyfikować przepływających przez dom jak fala ludzi i znaleźć z nimi wspólny język.
"Dialogi z Sowietami", jak sam tytuł wskazuje, to wyłącznie zapis rozmów jakie prowadził Vincenz z pojawiającymi się w jego życiu rosyjskimi ludźmi - rozmowy z więzienia KGB, w którym został zamknięty wraz z synem po powrocie z Węgier i rozmowy z żołnierzami sowieckimi przychodącymi wraz z frontem radzieckim.
Czytając tę książkę w tegoroczne wakacje myślałam i miałam nadzieję, że znajdę w niej odpowiedź na pytanie, dlaczego po 75 latach nadal niewiele wiemy o tym co jest w naturze i w polityce Rosji, i dlaczego na Ukrainie dzieje się to, czego jesteśmy świadkami. Nie znalazłam odpowiedzi, bo Vincenz nie uogólnia, nie tworzy stereotypów i nie daje takich odpowiedzi. Trudno mi nawet wysnuć po lekturze jakiekolwiek wnioski. Jest on świadkiem uniwersalnym, nie genaralizującym, który do każdej osoby podchodził indywidualnie jak do wyjątkowego człowieka, a nie do produktu systemu.
Owszem, można tu znaleźć dygresje o tym, jak działała propaganda, produkowała sformatowanych ideowo nowoludzi, ale Vincenz rozmawiając nawet z takimi ludźmi potrafił tak stawiać pytania i prowadzić dyskusję, że jego adwersarz w końcu odczuwał dyskomfort z tego, jaką wiedzę posiada...
Vincenz jak starożytny filozof kładł na szali dyskusji wszystko. Ryzykował jednocześnie, że po takich rozmowach i "po niego przyjdą", któż mógł wiedzieć dokąd wieść się rozniesie. To jednak nie następuje... I dlatego jest to historia przedziwna, nieomal cudowna - nie kończy się w łagrze...
Po tej lekturze do przemyślenia pozostaje mi jeszcze podejście Vinceza do Dantego. Twierdził bowiem, że czasy w których żyje odpowiadają obrazom z "Boskiej komedii". Wydaje mi się, że czasy tak mocno nie uległy zmianie...
Recenzja bierze udział w wyzwaniach:
- "Rosyjsko mi!" na blogu "Czytelnia" Basi Pelc;
- "Gra w kolory" na blogu "Moje czytanie" Magdalenardo
.
Tytuł: "Dialogi z Sowietami"
Wydawnictwo: Znak
Miejsce i rok wydania: Kraków 1991
Liczba stron: 320
Trudno jest opisać wrażenie jakie zrobiła na mnie ta książka. Trudno jest mi też dojść do wniosku, że to co piszę odda jej sens i nastrój. Cóż, kiedyś w końcu muszę nacisnąć klawisz Opublikuj.
Mam bardzo mieszane uczucia względem świata, który został przedstawiony w "Dialogach z Sowietami" wiedząc i wierząc, że jest on jednak prawdziwy. Mając bowiem pewną bardzo jednoznaczną świadomość tego, jak wyglądało życie polskiej inteligencji tuż po wybuchu II wojny światowej, lektura taka jak ta otwiera spojrzenie na zupełnie inną kartę dziejów. Nie wiem na ile często spotykaną... A jeśli pomyśleć, że przyszło mi napisać o tej książce w okolicach kolejnej rocznicy 17 września 1939, i szukając raz jeszcze informacji o autorze napotyka się wiadomość, że miesiąc temu zmarł jego syn, wymieniany na kartach tej książki, to potęguje to wrażenie, że ciąg dalszy historii dzieje się tu i teraz...
Stanisław Vincenz to bogata, bardzo ciekawa i ważna dla Huculszczyzny postać. Dla zaciekawionych podam, że można o nim dowiedzieć się więcej na portalu Karpaccy lub przedostać się stąd dalej w poszukiwaniu innych informacji na jego temat.
"Dialogi... " nie są książką najważniejszą w jego dorobku, tą jest bowiem trylogia "Na wysokiej połoninie" opisująca między innymi wędrówkę jaką odbył pięćdziesięcioletni wówczas Vincenz w październiku 1939 roku chcąc przedostać się na Węgry i z powrotem do Polski.
mapa pochodzi ze strony http://karpaccy.pl/ciag-dalszy-wedrowki-sladami-stanislawa-vincenza/#more-3839 |
Ten fascynujący fragment z życia jest też częścią historii opowiedzianej w "Dialogach z Sowietami", w których Vincenz na prośbę wydawcy spisał swoje wspomnienia z czasów drugiej wojny.
A są to dość szczególne wspomnienia, bowiem składają się na nie relacje z rozmów, jakie prowadził ze spotkanymi Rosjanami, zwanych Sowietami. I tutaj ważne jest rozróżnienie między tym, kim są Sowieci a kim Sowiety.
Postaci i charaktery zmieniają się jak w kalejdoskopie. W centrum zdarzeń jest nasz narrator - doktor, który z racji tytułu naukowego staje się autorytetem (czasem nawet zwany jest "profesorem"). Trwa na miejscu starając się ochronić swój dom, aktualne miejsce pobytu, ocalić siebie, rodzinę, a jednocześnie ze stoickim spokojem ogarnąć chaos czasów, zidentyfikować przepływających przez dom jak fala ludzi i znaleźć z nimi wspólny język.
"Dialogi z Sowietami", jak sam tytuł wskazuje, to wyłącznie zapis rozmów jakie prowadził Vincenz z pojawiającymi się w jego życiu rosyjskimi ludźmi - rozmowy z więzienia KGB, w którym został zamknięty wraz z synem po powrocie z Węgier i rozmowy z żołnierzami sowieckimi przychodącymi wraz z frontem radzieckim.
Czytając tę książkę w tegoroczne wakacje myślałam i miałam nadzieję, że znajdę w niej odpowiedź na pytanie, dlaczego po 75 latach nadal niewiele wiemy o tym co jest w naturze i w polityce Rosji, i dlaczego na Ukrainie dzieje się to, czego jesteśmy świadkami. Nie znalazłam odpowiedzi, bo Vincenz nie uogólnia, nie tworzy stereotypów i nie daje takich odpowiedzi. Trudno mi nawet wysnuć po lekturze jakiekolwiek wnioski. Jest on świadkiem uniwersalnym, nie genaralizującym, który do każdej osoby podchodził indywidualnie jak do wyjątkowego człowieka, a nie do produktu systemu.
Owszem, można tu znaleźć dygresje o tym, jak działała propaganda, produkowała sformatowanych ideowo nowoludzi, ale Vincenz rozmawiając nawet z takimi ludźmi potrafił tak stawiać pytania i prowadzić dyskusję, że jego adwersarz w końcu odczuwał dyskomfort z tego, jaką wiedzę posiada...
Vincenz jak starożytny filozof kładł na szali dyskusji wszystko. Ryzykował jednocześnie, że po takich rozmowach i "po niego przyjdą", któż mógł wiedzieć dokąd wieść się rozniesie. To jednak nie następuje... I dlatego jest to historia przedziwna, nieomal cudowna - nie kończy się w łagrze...
Po tej lekturze do przemyślenia pozostaje mi jeszcze podejście Vinceza do Dantego. Twierdził bowiem, że czasy w których żyje odpowiadają obrazom z "Boskiej komedii". Wydaje mi się, że czasy tak mocno nie uległy zmianie...
Recenzja bierze udział w wyzwaniach:
- "Rosyjsko mi!" na blogu "Czytelnia" Basi Pelc;
- "Gra w kolory" na blogu "Moje czytanie" Magdalenardo
.
Oj Ty! Co ja tu widzę - "Czytając tę książkę w tegoroczne wakacje"... no nie wiem czy powinnam zaliczyć w wyzwaniu....
OdpowiedzUsuńZ całym szacunkiem do historii i przeżyć ówczesnych przeżyć ludzkich, po książkę bym nie sięgnęła.
Poczytywałam ją jadąc pociągiem do i od dzieci, a skończyłam we wrześniu - z ręką na sercu!
UsuńTo dość specyficzna lektura, ale jak dla mnie bardzo ciekawa.
P.S. trzeba było wcześniej nie ogłaszać jakie kolory obowiązują w każdym miesiącu ;)))