Autor: Bolesław Orłowski
Tytuł: "Pradziadkowie zegara"
Ilustrował: Mateusz Gawryś
Wydawnictwo: Instytut Wydawniczy "Nasza Księgarnia"
Miejsce i rok wydania: Warszawa 1986. Wydanie piąte.
Liczba stron: 48
Wiek dziecka: 7-12 lat
Książeczkę przyniósł mój pierwszoklasista ze szkolnej biblioteki. Bardzo ciekawy wybór, kochane dziecko :)
Z zainteresowaniem wysłuchał historii wynalezienia zegara. Opowiedziana ze szczegółami od najdawniejszych dziejów, kiedy ludzie wykorzystwali słońce i padający cień by określić upływ czasu, poprzez wynalazki z czasów starożytnego Egiptu, Grecji, Rzymu, średniowiecza oraz pomysły ludzi oświecenia. Książeczka bardzo szczegółowo opisuje kolejne sposoby mierzenia czasu - zegar słoneczny, pomysł podzielenia dnia na 12 godzin, godziny na 60 minut, i dalej minuty na 60 sekund, zegar wodny, klepsydrę, zegar ogniowy, prototypy budzików oraz pierwsze zegary mechniczne.
Przy okazji dziecko może dowiedzieć się, że zegary na miejskich rynkach często były specjalnie zdobione w figurki postaci, które poruszały się o określonych godzinach (tu napomknięto o poznańskich koziołkach :)) lub towarzyszył im trębacz, z których najbardziej znany to trębacz z wieży Kościoła Mariackiego w Krakowie. Tu mała dygresja mamy Karolków: jeszcze nie tak dawno w pierwszym programie Polskiego Radia, w południe, słychać było hejnał odegrany czterokrotnie - jak w Krakowie. Ostatnio zorientowałam się, że słychać go już tylko raz...
Historia zegara przedstawia też Christiana Huyghensa, który wynalazł zegar wahadłowy, a następnie przechodzimy już do prawie miniaturyzacji i poznajemy jaja norymberskie, które nie były jeszcze tak małe jak zegarki kieszonkowe, ponieważ do ich noszenia właściele wykorzystywali specjalnych pachołków.
Czytelnik ma też okazję zapoznać się z historią powstania zegara, który miał służyć żeglarzom na morzu. Od pierwszego, zbudowanego przez Johna Harrisona w 1713 roku, do ostatniego z 1759 roku, kiedy ten sam wynalazca dopracował swój wynalazek-chronometr do tego stopnia, że nie tylko był on bardzo dokładny lecz uległ znacznemu zmniejszeniu i miał średnicę około 12 centymetrów (z początkowych wymiarów o wadze 35 kg).
Historia wymyślenia przyrządów odmierzających czas jest napisana bardzo przystępnym językiem, w sam raz dla dzieci w wieku szkolnym. W książeczce znajdują się opowiastki wyjaśniające działanie kolejnych wynalazków, czasem natkniemy się na zdjęcie oryginalnego zegara.
To bardzo ciekawa i pouczająca lektura.
Recenzja bierze udział w wyzwaniu "Odnajdź w sobie dziecko" na blogu "Moje czytanie" Magdalenardo.
Tytuł: "Pradziadkowie zegara"
Ilustrował: Mateusz Gawryś
Wydawnictwo: Instytut Wydawniczy "Nasza Księgarnia"
Miejsce i rok wydania: Warszawa 1986. Wydanie piąte.
Liczba stron: 48
Wiek dziecka: 7-12 lat
Książeczkę przyniósł mój pierwszoklasista ze szkolnej biblioteki. Bardzo ciekawy wybór, kochane dziecko :)
Z zainteresowaniem wysłuchał historii wynalezienia zegara. Opowiedziana ze szczegółami od najdawniejszych dziejów, kiedy ludzie wykorzystwali słońce i padający cień by określić upływ czasu, poprzez wynalazki z czasów starożytnego Egiptu, Grecji, Rzymu, średniowiecza oraz pomysły ludzi oświecenia. Książeczka bardzo szczegółowo opisuje kolejne sposoby mierzenia czasu - zegar słoneczny, pomysł podzielenia dnia na 12 godzin, godziny na 60 minut, i dalej minuty na 60 sekund, zegar wodny, klepsydrę, zegar ogniowy, prototypy budzików oraz pierwsze zegary mechniczne.
oto zasada działania pierwszych budzików |
Historia zegara przedstawia też Christiana Huyghensa, który wynalazł zegar wahadłowy, a następnie przechodzimy już do prawie miniaturyzacji i poznajemy jaja norymberskie, które nie były jeszcze tak małe jak zegarki kieszonkowe, ponieważ do ich noszenia właściele wykorzystywali specjalnych pachołków.
Czytelnik ma też okazję zapoznać się z historią powstania zegara, który miał służyć żeglarzom na morzu. Od pierwszego, zbudowanego przez Johna Harrisona w 1713 roku, do ostatniego z 1759 roku, kiedy ten sam wynalazca dopracował swój wynalazek-chronometr do tego stopnia, że nie tylko był on bardzo dokładny lecz uległ znacznemu zmniejszeniu i miał średnicę około 12 centymetrów (z początkowych wymiarów o wadze 35 kg).
Historia wymyślenia przyrządów odmierzających czas jest napisana bardzo przystępnym językiem, w sam raz dla dzieci w wieku szkolnym. W książeczce znajdują się opowiastki wyjaśniające działanie kolejnych wynalazków, czasem natkniemy się na zdjęcie oryginalnego zegara.
To bardzo ciekawa i pouczająca lektura.
Recenzja bierze udział w wyzwaniu "Odnajdź w sobie dziecko" na blogu "Moje czytanie" Magdalenardo.
och, Karolkom bardzo podobało by się w Greenwich Observatory! mają tam zegrary Harrisona! :)
OdpowiedzUsuńhttp://www.rmg.co.uk/royal-observatory
ooooo!
UsuńMam nadzieję, że się kiedyś wspólnie wybierzemy do Londka...
Na szczęście teraz taka wyprawa jest bardziej osiągalna finansowo bo za bilet samolotem nie trzeba płacić 2,5 tysiaka jak 14 lat temu.
Jak ja byłam dzieckiem to takie rzeczy mnie nie interesowały, ale chłopcy chyba wszyscy lubią sprawdzać jak coś działa, czy jak powstało.
OdpowiedzUsuńOj tak, ale powiem Ci, że ja uwielbiałam chodzić z tatą do garażu, podawać mu różne części albo grzebać w kuchennej szufladzie pełnej śrubek, kabelków i innych takich "zabawek" :-)
Usuń