sobota, 1 listopada 2014

Agnessa Mironowa - bogini w czasach terroru

Autor: Mira Jakowienko
Tytuł: "Żona enkawudzisty. Spowiedź Agnessy Mironowej"
Przekład: Dorota Bal
Wydawnictwo: Znak Horyzont
Miejsce i rok wydania: Kraków 2014
Liczba stron: 448



Ciekawi mnie jakim kluczem kierują się wydawnictwa wybierając okładki i tłumaczenia tytułu powieści. Może to głupie pytanie, ale zadałam je sobie po raz pierwszy w przypadku tej książki. Zrobiłam zatem małe rozpoznanie w sieci gdyż głównie zastanawiało mnie kiedy i na jakie języki została dotychczas przetłumaczona. Udało mi się znaleźć (po dłuższym poszukiwaniu), że w 1997 roku czyli już dość dawno, wydana została po rosyjsku pod bardzo długim tytułem
Яковенко М. М. Агнесса : Устные рассказы Агнессы Ивановны Мироновой-Король о ее юности, о счастье и горестях трех ее замужеств, об огромной любви к знаменитому сталинскому чекисту Сергею Наумовичу Миронову, о шикарных курортах, приемах в Кремле и ... о тюрьмах, этапах, лагерях, - о жизни, прожитой на качелях советской истории / послесл. И. Щербаковой. - М. : Звенья, 1997. - 227 с.

Informacja ta jest zawieszona na stronie Centrum Sacharowa. O książce oraz jej fragmenty można przeczytać w oryginale w tej części witryny, w której znajdują się publikacje i wspomnienia dotyczące gułagów.

Drugie wydanie należy do świata anglojęzycznego. W 2012 roku nakładem wydawnictwa Slavica w serii The Allan K. Wildman Group Historical ukazała się "Agnessa: From Paradise to Purgatory, A Voice from Stalin's Russia". Oba wydania na swoich okładkach mają zdjęcia zaczerpnięte z książki lub zdjęcia z czasów współczesnych zdarzeniom opowiedzianym.


Nie chcę krytykować okładki polskiego wydania -  postać eleganckiej kobiety ubranej w futro, z papierosem w ręku jest dość bliska charakterowi fabuły. Mam pewne wątpliwości pod adresem opisu na książce i haseł na okładce, które w skrótowy, mocno sensacyjny sposób próbują zachęcić/zainteresować ewentualnego czytelnika do lektury. "Żona mordercy, kochanka bezpieki" wołają...
Przeczytawszy wspomienia Agnessy Mironowej bynajmniej nie nabrałam przekonania aby była ona kochanką pracowników urzędów bezpieczeństwa, bo tak w dosłownym sensie odczytuję te słowa. Była żoną Mironowa i nigdzie na kartach książki nie doczytałam się, aby zdradziła go w jakikolwiek sposób podczas trwania ich małżeństwa. Jeśli zaś chodzi o narracyjne dowody na to, że mąż Agnessy był mordercą, to tu sprawa mocno się komplikuje. W bezpośredni sposób - z ust Agnessy - nie dowiadujemy się, aby Mironow wydał jakikolwiek rozkaz czy nakaz egzekucji. W przypisach znajduje się zaś sucha informacja, że brał udział w odprawach NKWD, na których wydawano instrukcje dotyczące zakresu represji.
Opowieści, które snuje jego żona pokazują niezwykle dobitnie jak bardzo jej życie oderwane było od tego czym zajmował się Mironow zza biurka. Jak bardzo on trzymał w tajemnicy i nie dopuszczał Agnessy do sfery zawodowej, i jak bardzo ona była zajęta swoim życiem i "byciem żoną". Mironow był bardzo wysoko postawionym przedstawicielem ówczesnej władzy, zaś o sobie samym mówił "jestem psem Stalina". I tak jak wielu, bardzo wielu takich wiernych, skończył.
Tylko dzięki temu, że po wspomnieniach znajduje się posłowie Iriny Szerbakowej (hasło w internecie i wiemy, że mamy do czynienia z historykiem i eseistką), w którym nieco łopatologicznie lecz niezwykle obrazowo (tworząc niejako scenariusz filmowy), widzimy historyczną prawdę i całość opowiedzianej historii. I to dzięki temu podsumowaniu można dowiedzieć się po co Mironow został wysłany do Mongolii. To wiedza, która prostuje ścieżki domysłów. Niestety, nie posiadała jej Agnessa, gdyż do końca swego życia domyślała się tylko dlaczego nie chcą jej drugiego męża zrehabilitować...

Bardzo zaskakujące są też dla mnie słowa znajdujące się na tylnej stronie okładki.
"snuje opowieść pełną kłamstw na własny temat...". Uczepię się tego fragmentu jak rzep psiego ogona i nie puszczę za nic w świecie. Na usprawiedliwienie ich autora mogę przyjąć fakt, że jest on mężczyzną... i dlatego wątpię, aby rozumiał w pełni naturę tej kobiety. Kobiet w ogóle, odważę się stwierdzić. Agnessa Mironowa jest niespotykanie barwną postacią. Wychowana bez trosk i dbałości o rzeczy przyziemne jak gotowanie, sprzątanie, myśląca tylko o tym, jak się dobrze ubrać i zaprezentować, początkowo wzbudza politowanie i poirytowanie swoją naiwnością i nieprzystosowaniem do życia. Jest denerwująca, ale zaraz okazuje się też, że to silna i niezwykle pewna swej wartości osoba. Co więcej, dowiedziawszy się o głodzie i nędzy w jakiej żyje jej najbliższa rodzina śle im paczki z żywnością, a jej dotychczasowa słabość (upodobanie do błyskotek, zbytecznych drobiazgów, luksusowych rzeczy) w najcięższych chwilach życia tuż przed zesłaniem i w samym łagrze, staje się największą siłą, która pozwala jej fizycznie przetrwać. To okruchy piękna wśród trupów - świadectwo życia i przeżycia w gułagu.

Nie wątpię w żadne jej słowo, choć może kilka razy (ale można to policzyć na palcach jednej ręki) mija się z prawdą historyczną. Jej opowieść na własny temat to bajecznie kolorowe wspomnienia o najpiękniejszych chwilach z jej życia - czasów młodości, największej miłości i dobrobytu. Czy brzmią nieprawdziwie? Jak dla mnie w żadnym wypadku. Jestem o tym przekonana, bo kilkanaście lat temu miałam okazję wysłuchiwać historii z życia opowiadanych przez bardzo leciwą już panią. Słuchając ich miało się ochotę wziąć zeszyt i zacząć je spisywać. Brzmiały nieprawdopodobnie poprzez ich oddalenie i czasowe i geograficzne, ale z całą pewnością były prawdziwą opowieścią o tym, co przeżyła. Tak brzmią historie opowiadane przez silne osobowości.

Świetnie naturę i charakter swej żony rozumiał i opisał w pamiętnikach jej trzeci mąż, Michaił Dawydowicz Korol. Niezależna, pewna siebie i swojej wartości, dumna, wierząca w siebie a jednocześnie wpajająca wiarę i poczucie godności w serca innych kobiet. Kobieta-tarcza i kobieta-bogini - upajająca się zachwytem i uwielbieniem innych, dbająca o to jak wygląda, co sobą reprezentuje, świadoma, że stanowi wzór do naśladowania dla innych, ale też źródło zazdrości i nienawiści. Szerbakowa tworzy tu analogię do Scarlett o'Hara, która jest bardzo trafna.

"Żonę enkawudzisty" czytałam studiując równolegle bardzo skrupulatnie wszystkie przypisy. Właściwie myślę, że przeczytanie wspomnień Agnessy bez tła historycznego, które przedstawione jest na ich końcu w typowy (czytaj: nudny) przypisowy sposób jest niewyobrażalne. Barwne, luksusowe, oderwane od szarej, brutalnej rzeczywistości za oknami życie Agnessy i jej drugiego męża stoi w dramatycznym kontraście wobec osób i faktów o których napomyka, wspomina i przywołuje. Bale, wymyślne suknie, wykwintne jedzenie, tłum "pochlebców" (określenie Agnessy na służbę), wygodne sanatoria i pełne zaopatrzenia ogrzewane wagony jadące z wizytacją śmiertelnie zagłodzonych ofiar gułagów, a w tle nazwiska, przy których ostatnie słowo to "rozstrzelany", "zamordowany", "skazany"...

W pewnym momencie opowieści ta "zaczarowana para" zaczyna świadomie staczać się w kierunku takiego zakończenia. Mironow nie może spać, z paniką obserwuje co się dzieje za oknem, barykaduje drzwi. Wie, że znalazł się na tej samej drodze, na którą sam skazywał innych jako wierny pies Stalina. Wiedzie ona tylko w jednym kierunku - na śmierć.

"Wspomnienia" to bardzo ciekawe studium z dwóch powodów. Po pierwsze to studium niezwykłej kobiecej natury, a z drugiej zaś strony to studium degeneracji systemu władzy lecz odmienność tego spojrzenia na stalinowską władzę polega na tym, że poznajemy jej niespotykaną dotąd twarz - opływającą w dostatki najwyższą warstwę przedstawicieli urzędów bezpieczeństwa. Takich obrazów nie było dotąd wiele.
Czas głasnosti pozwolił oficjalnie ujawnić najokrutniejszą stronę stalinizmu - wypłynęły wówczas na światło dzienne obrazy opowiedziane przez ofiary łagrów. Do tego piekielnego świata została też strącona Agnessa. Paradoks sytuacji polega na tym, że doświadczyła wcześniej również niezwykłego raju, o którym też nie było oficjalnie wiadomo. Po prawdzie jest to jednak bardzo typowy, właściwie klasyczny, obraz totalitaryzmu - z jednej strony biedny terroryzowany lud, zaś z drugiej opływające w dostatki elity władzy, która na sztandarach ma hasła socjalizmu, równości wszystkich, rządy proletariatu i ... To świat zakłamany do granic możliwości. I nadal egzystujący!

Życie narratorki układa się według kręgów świata Dantego - raj, piekło, czyściec. Razem z nią doświadczają tego towarzyszący jej "przewodnicy" - Żarnicki, od którego Agnessa ucieka, Mironow - który z piekła już nie powraca i Dawydowicz - wysłany jako szpieg do Ameryki, a potem skazany na więzienie i łagry. I tego ostatniego nazwałabym sumieniem, bo zyskuje po tych wszystkich doświadczeniach świadomość czym jest stalinowski system. Ale Dawydowicz był wrażliwym intelektualistą i człowiekiem myślącym co ułatwiło mu analizę sytuacji.


Powrócę do krytycznego wstępu. Cóż, chwyty rekamowe bywają czasem zaskakujące - ich cel jest wiadomy. Czy wydawnictwo Znak odniosło sukces komercyjny wydając tę książkę tego nie wiem. Wiem zaś, że naprawdę warto ją poznać i zastanawia mnie jakim powodzeniem cieszyłaby się, gdyby opatrzona była okładką podobną do jej rosyjskiego lub angielskiego odpowiednika. Taką bardziej świadczącą o tym, że to historyczne dowody i wspomnienia ofiary Wielkiego Terroru, a nie powieść z gatunku romanse, skandale i sensacje. Bo niewątpliwie jest to świadectwo historyczne z czasów stalinizmu opowiedziane przez świadomą uczestniczkę nomenklatorowego establishmentu a jednocześnie jego bezpośrednią ofiarę.


Za możliwość przeczytania książki serdecznie dziękuję

Pani Agnieszce Chyłek

z Wydawnictwa Znak Horyzont.


Recenzja bierze udział w wyzwaniach:
- "Rosyjsko mi!" u Basi Pelc w 'Czytelni';
- "Gra w kolory" u Magdalenardo na blogu 'MOJE CZYTANIE';
- "W 200 książek dookoła świata" u Edyty w 'Zapiskach spod poduszki'.









 

7 komentarzy:

  1. Książka w 100% dla mnie! :) I mam nadzieję, że uda mi się ją zdobyć i przeczytać, jeśli nie po polsku, to może po rosyjsku. Co do tych rzekomych kłamstw Mironowej na swój własny temat... Nie wiem, czemu jak tylko choćby troche relacja osobista odbiega od ogólnie przyjętego postrzegania jakieś minionej sytuacji, zarzuca się tejże osobie kłamstwo. Przecież Mironowa mogła tak właśnie odbierać to, co się działo. Ona nie patrzyła na swojego męża, sytuację w ZSRR itp. z perspektywy czasu. Ona tam była. To była jej rzeczywistość. Reagowała emocjonalnie. Mam nadzieję, że napisałam w miarę zrozumiale, o co mi chodziło :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oczywiście, bardzo zrozumiale :)
      Właśnie o Tobie pomyślałam kiedy kończyłam pisać o tej książce i dlatego zgłosiłam ją też do Twoich "200 książek..." - żeby Ci przypadkiem nie umknęła ;) :))

      Usuń
  2. Wstyd przyznać, ale postać i nazwisko Mironowej w ogóle nie jest mi znane.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie ma się czego wstydzić :) Ja też nie miałam pojęcia o tej postaci, dopóki nie przeczytałam książki.

      Usuń
  3. Wspaniała książka, połknęłam ją w jeden dzień, ale zgadzam się, że opracowanie graficzne okładki, tłumaczenie tytułu i zdanie od pana Modelskiego, są delikatnie mówiąc, wkurzające. Odnoszę wrażenie, że ci ludzie nie zadali sobie trudu przeczytania treści przed wykonaniem swojej pracy.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O tak. Jeszcze raz przeczytałam co napisał i ta opinia bardzo spłyca zawartość. Ale może teraz bardziej sprzedaje się "kłamstwo" i ludzie są bardziej ciekawi tego kto i co nakłamał... Jeśli chodzi o opracowanie graficzne okładki to moje podejrzenia okazały się słuszne (potwierdził je wydawca).
      Dziękuję za komentarz i pozdrawiam :-)

      Usuń
  4. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń

Bardzo lubię czytać komentarze, za każdym razem aż drżę z emocji: a nuż coś nowego się pojawi...

(Aczkolwkiek chamstwa nie zniese ;))

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...