piątek, 9 stycznia 2015

Rodzinnie

Starszy dostał od ortopedy zalecenia odnośnie ćwiczeń. Od września to była orka na ugorze: ciągłe przypominanie o tym, że ma je robić, próby przekupstwa za pomocą naklejek i kart z piłkarzami. Ciężko, bardzo ciężko. Jednocześnie Mały O. też miał swój zestaw dość podobnych ćwiczeń wzmacniających ścięgna Achillesa, łydki, mięśnie obręczy barku i wzdłuż kręgosłupa. Ale Mały bardziej pilnował Starszego, niż robił swoje ćwiczenia. Zawsze znajdował jakąś wymówkę i wymigiwał się wzorcowo. Chłopacy rosną jak na drożdżach, i niestety, jak to dzieci w tym okresie, narażeni są na różne odchylenia. Właściwie, to są pod stałą kontrolą tego samego ortopedy od  urodzenia: najpierw bioderka, potem troska o prawidłowe wapnienie panewek, szpotawość stóp, i teraz kręgosłup.

Okazuje się, że taka kontrola jest bardzo ważna podczas intensywnego wzrostu dzieci, gdyż może okazać się, że pociecha nabędzie nieoczekiwanie jakiejś wady (na przykład, że będzie miało jedną nóżkę krótszą).
U nas, wiosną zeszłego roku 2014, pojawił się problem skrzywienia kręgosłupa. Lekarz podał zestaw ćwiczeń i polecił zamontować w domu drążek do podciągania. Przez wakacje, kiedy u Dziadków chłopacy ujeżdżali non stop rowery, wrześniowa kontrola pokazała, że jest lepiej. Ortopeda był bardzo zadowolony z tego, co zobaczył u Starszego. Efekty były widoczne dzięki trzymaniu postawy podczas jazdy na rowerze. Ale lato minęło, przyszła jesień, teraz mamy zimę i codzienna aktywność fizyczna spadła. Regularne ćwiczenia są więc teraz niezwykle konieczne.
I dlatego kiedy w środę Mały O. zawołał mnie żebyśmy dołączyli do ćwiczących już Starszego i Taty, właściwie bez wahania wstałam od stołu i poszłam na dywanik obok.

Powiem szczerze, że było to niezwykle budujące - cała rodzina ćwicząca! Starszy z Tatą, mama z Młodszym. I jeśli za pierwszym razem Większy K. jeszcze marudził, że zrobił tyle i ociągał się do kolejnych serii, to wczoraj... szok. Sam wołał do kolejnych powtórzeń!

"Brawo! To mi się podoba!" zawołałam.

I będziemy ćwiczyć dalej.
Tata ma cel - likwiduje oponkę.
Mama rozciąga mięśnie i też ma parę kilogramów do pozbycia się...  Delikatnie mówiąc.

Jestem z nas dumna.



P.S. Ciekawostka: 
ten weekend w Czytelni u Basi należy do mnie!
:-D





 

6 komentarzy:

  1. Też mam zbędne oponki do usunięcia. I coś muszę to zrobić! Ech...

    OdpowiedzUsuń
  2. Też jestem z Was dumna:)
    Swoją dumę chowam do kieszeni i siadam na stacjonarny rowerek.
    W ćwiczeniach najważniejsza jest regularność, za wyjątkiem regularnego ich omijania;)

    OdpowiedzUsuń

Bardzo lubię czytać komentarze, za każdym razem aż drżę z emocji: a nuż coś nowego się pojawi...

(Aczkolwkiek chamstwa nie zniese ;))

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...