Wczoraj przy okazji relacji z pogrzebu Jana Kulczyka śledziliśmy w różnych mediach na bieżąco przebieg uroczystości.
Włączone mamy Radio Z., które po godzinie 14:00 dało dosłownie czadu.
Prowadzący audycję połączył się z dziennikarką na miejscu w Poznaniu i zapytał tymi słowy
(tu używam imienia wymyślonego bowiem nie zapamiętałam jak brzmiało prawdziwe):
- Justyna, jak było na pogrzebie?!
Dzisiaj, przy okazji zaprzysiężenia nowego prezydenta usłyszeliśmy kolejny dziennikarski popis słowny:
- Powiedz, kto zameldował się na mszy.
Przy temperaturach jakie aktualnie mamy, niewielki ten zbiorek aforyzmów wywołał wśród nas dwie minuty smutnego rezygnacyjnego śmiechu...
Troszkę mnie to ominęło z powodu smażenia się nad jeziorem ale...sama transmisja pogrzebu jest dla mnie śmieszna...jak tam na pogrzebie?
OdpowiedzUsuńPolinko, transmisji samego porzebu chyba nigdzie nie było, nie wiem, widziałam tylko urywki jakichś przemówień w internecie. A na pogrzebie jak mogło być...
UsuńFajnie?
...
Jest stare, bardzo przydatne określenie, które niestety coraz częściej przypomina mi się, gdy słucham młodych dziennikarzy: niestosownie. Zachowują się niestosownie, mówią niestosownym językiem, zadają niestosowne pytania, ubrani są niestosownie...
UsuńCo robić... co robić...
Usuń