Jak zapowiadałam, kilka słów o niezwykłych okolicznościach przyrody, w których miałam okazję przebywać tuż przed ostatnim weekendem październikowym.
Kilka faktów - Powidzki Park Krajobrazowy - około 90 km na wschód od Poznania, najczystsze jeziora Wielkopolski wokół, największe jezioro, Jezioro Powidzkie z linią brzegową o długości 34 km, piękne lasy, w pobliżu jednostka wojsk lotniczych. Nieco informacji o parku dostępnych jest tu, a tu ciekawa baza o innych obiektach w Wielkopolsce.
Historycznie-rodzinnie: to miejsce, w którym służbę wojskową odbywał mój Tata. Potem służył w Ślubowie na Mazurach. Tam daleko byłam, w Szczytnie mieszka bowiem Ciocia Basia, żona mojego ojca chrzestnego (świętej pamięci...). Tu blisko, nawet bardzo, w zasięgu godziny jazdy, jak dotąd nie. Podróż nieco sentymentalna w głębi duszy, bo faktycznie wyjazd służbowy.
Tak było dnia piewszego:
I trochę detali, które jednak wymagały innej oprawy.
Czy woda czysta?
Odp: widok z pomostu:
Tutaj trochę pokombinowałam z programem - miał być detal i nastrój:
Kilka faktów - Powidzki Park Krajobrazowy - około 90 km na wschód od Poznania, najczystsze jeziora Wielkopolski wokół, największe jezioro, Jezioro Powidzkie z linią brzegową o długości 34 km, piękne lasy, w pobliżu jednostka wojsk lotniczych. Nieco informacji o parku dostępnych jest tu, a tu ciekawa baza o innych obiektach w Wielkopolsce.
Historycznie-rodzinnie: to miejsce, w którym służbę wojskową odbywał mój Tata. Potem służył w Ślubowie na Mazurach. Tam daleko byłam, w Szczytnie mieszka bowiem Ciocia Basia, żona mojego ojca chrzestnego (świętej pamięci...). Tu blisko, nawet bardzo, w zasięgu godziny jazdy, jak dotąd nie. Podróż nieco sentymentalna w głębi duszy, bo faktycznie wyjazd służbowy.
Tak było dnia piewszego:
na horyzoncie wieża kościoła w Powidzu... |
widok z balkonu pokoju hotelowego MNK |
I trochę detali, które jednak wymagały innej oprawy.
Czy woda czysta?
Odp: widok z pomostu:
Na taki widok, w mojej głowie od razu słyszę piosenkę Ireny Santor ... już nie ma dzikich plaż...
A pogoda zaczynała nam mówić "wracajcie do pracy" ;)
I jeszcze ostatni rzut oka na jezioro zza ogrodzonego terenu ....
i do pracy.
A rankiem, o świcie, kiedy ja z niedoschniętymi włosami rozgryzałam w łóżku 'foundation single crochet', aby go użyć do szalika z planowanego wówczas candy, koleżanki w oparach mgły wstającej nad jeziorem ćwiczyły jogę.
Poniższe zdjęcia są autorstwa Małgosi i Gosi:
Gosia, koleżanka z Warszawy, przed powrotem planowała odwiedzić ciekawe miejsca w okolicach. Myślała o Licheniu, ale proponowałam Jej raczej klasztor w Lądzie.
Zabytkowy zespół pocysterski, miejsce historyczne, o prawdziwych walorach poznawczych.
Nie Licheń, w którym byłam dwa razy: pierwszy zanim zaczęto budować bazylikę. Wtedy głowną atrakcją była Golgota i stary kościół. I potem czyli teraz, kiedy jest to dla mnie przykład złego gustu i ... hmmm... pokaz samouwielbienia dobroczyńców. Te tablice fundatorów to dla mnie błazenada. Ale przede wszystkim to miejsce tam jest brzydkie. Nie wiem, ile trzeba było ofiarować na budowę i czy za tablicę osobno? Sama wpłacałam składki na budowę, ale do głowy mi nie przyszło zeby sobie tablicę ufundować. A jeśli nawet wpłaciłam tyle co "fundatorzy", kto wie, to czemu nie mam swojej pamiątki?
Phi. Nie mam żadnego żalu i zazdrość mnie nie ściska, tylko PO CO TO? Nie wystraczyłyby księgi rachunkowe lub baza internetowa ofiarodawców?
Pięknie! Magicznie! :)
OdpowiedzUsuńI zgadzam się z Tobą, dzisiejszy Licheń, to tandeta na pokaz, kiedyś dużo skromniejszy był i sądzę, że ładniejszy, teraz ... szkoda słów
O, byłaś kiedyś dawno w Licheniu?
UsuńWspaniałe zdjęcia, w Licheniu byłam w tej nowej bazylice - aż oczy bolały od przepychu... dla mnie za kiczowato, jak na mój gust.
OdpowiedzUsuń