wtorek, 5 listopada 2013

Pamiętamy ... przemijamy

 

Motto - Ewangelia wg. św. Mateusza czytana w dniu Wszystkich Świętych 1.XI.2013 r.


Mt 5, 1-12a Osiem błogosławieństw

 

«Błogosławieni ubodzy w duchu, albowiem do nich należy królestwo niebieskie.
B
łogosławieni, którzy się smucą, albowiem oni będą pocieszeni.
B
łogosławieni cisi, albowiem oni na własność posiądą ziemię.
B
łogosławieni, którzy łakną i pragną sprawiedliwości, albowiem oni będą nasyceni.
B
łogosławieni miłosierni, albowiem oni miłosierdzia dostąpią.
B
łogosławieni czystego serca, albowiem oni Boga oglądać będą.
B
łogosławieni, którzy wprowadzają pokój, albowiem oni będą nazwani synami Bożymi.
B
łogosławieni, którzy cierpią prześladowanie dla sprawiedliwości, albowiem do nich należy królestwo niebieskie.
B
łogosławieni jesteście, gdy ludzie wam urągają i prześladują was, i gdy mówią kłamliwie wszystko złe na was z mego powodu. Cieszcie się i radujcie, albowiem wielka jest wasza nagroda w niebie».

zdjęcie pochodzi z tej strony

Po kilku latach nieobecności spowodowanej stanami prokreacyjno-zdrowotnymi zawitałam 1 listopada na rodzinnym cmentarzu. Rodzinnym, bo tutaj są pochowani moi dziadkowie oraz pradziadkowie ze strony mamy i taty.

Może wiele osób (a może wcale nie), zastanawia się co jest w tym dniu, że ludzie jadą na drugi koniec Polski, a małżonkowie dzielą się i każde rusza w swoje rodzinne strony...
Spotykamy się z bliskimi, może to rzadka okazja na co dzień, jeśli nasze życie nie obfituje w rodzinne imprezy typu śluby, komunie lub co gorsza, pogrzeby...
Wujek, który posiwiał na skroniach i ze smutkiem w oczach powtarza, że "wcześnie zaczyna w tym roku", i młodsza siostra babci, która mignęła mi przy wychodzeniu z cmentarza. Staruszka, lustrzane babcine odbicie, o lasce, z wysuszoną zapadniętą twarzą... To już nie ta rumiana, choć starsza pani sprzed jeszcze kilku lat, gdy babcia żyła...

Okazja by spotkać się z bliską rodziną. Dopóki żyli dziadkowie nestorowie rodu, po mszy na cmentarzu jechało się na obiad, do jednej lub do drugiej babci.

Teraz ich już nie ma. Zabrakło spoiwa, rodzina niby jest, ale każde rozjeżdża się w swoją stronę...
A sąsiedzi-znajomi z pobliskich cmentarnych kwater, których widywało się z roku na rok, też postarzeli się, zmienili.
Nawet same grobowce już nie te - odnowione, a zamiast lastriko - marmury.
Ale są też takie, przy których ktoś zawsze stał, siedział przy nich zgarbiony staruszek, a dziś tam nikogo nie było, a spomiędzy płyt wyrastają gałęzie. Skąd one się tam wzięły? Przecież wokół nie ma ani jednego drzewa, czy krzewu? Czy z człowieka? Na naszych oczach zaczyna się odchodzenie w niepamięć.

Cmentarz wyczyszczony dokumentnie z drzew, które pamiętam z dzieciństwa i jeszcze sprzed kilkunastu lat. Chciałam znaleźć zdjęcia z tamtych czasów. Nie znalazłam. Ale za to natrafiłam na ciekawy zbiór fotografii z okolic moich rodzinnych stron. Oglądając je, a w zasadzie szukając na nich znajomych twarzy powróciłam do obrazów pamiętanych z dzieciństwa. I dzięki tej podróży w czasie, znalazłam swój początek i uświadomiłam sobie, skąd we mnie żyje ogromne zainteresowanie i poszanowanie dla innych kultur i religii. Nad którymi zastanawiałam się często, nie rozumiejąc ich pochodzenia, nie bardzo rozumiejąc samą siebie. "Skąd się to we mnie bierze, no skąd...?"


synagoga - zdjęcie pochodzi z tej strony

Wychowanie w atmosferze miasteczka, gdzie przed laty współistniały ze sobą różne wyzwania: ewangelickie, żydowskie i katolickie, od najmłodszych lat obcowanie z obecnością starego cmentarza ewangelickiego i ewangelickiego kościoła, zasłyszane od dorosłych informacje, że cioci mama była ewangeliczką, stała obecność jednego z większych, ale niezbyt znanego szerzej monumentu upamiętniającego eksterminację Żydów w czasie II wojny światowej. W lesie rzuchowskim. Tu miały miejsce zdarzenia opisane przez Zofię Nałkowską w "Medalionach" w opowiadaniu "Człowiek jest mocny". To miejsce, które ku memu miłemu zaskoczeniu wymienia też ksiądz Lemański. Wymieniał...

Zwiedzając 10 lat temu w Londynie Imperial War Museum, miałam okazję zobaczyć ogromną makietę Auschwitz-Birkenau, ale na jednej ze ścian w sali natrafiłam na notkę, że obóz w Chełmnie nad Nerem był pierwszym obozem straceń przygotowanym przez hitlerowskich Niemców w celu unicestwienia Żydów, jeszcze przed Oświęcimiem, przed Bełżcem, Sobiborem, i innymi bardziej znanymi - informacja dostępna tutaj.


zdjęcie pochodzi z tej strony

Jeszcze z dzieciństwa pamiętam, że treść tych słów znaleziono na miejscu tego pomnika napisaną krwią na kartce papieru.

Zainteresowanych odsyłam na stronę portalu gminy Dąbie. A zwiedzających i podróżujacych zapraszam w te miejsca.


Epilog:
Przyjeżdżając w czasie studiów do mego rodzinnego miasta lubiłam przejść się (40 minut drogi) wieczorem na rozświetlony cmentarz. Albo obserwować łuny bijące znad kolejno mijanych nekropolii, kiedy wracaliśmy od rodziny już po zmroku. To było niepowtarzalne uczucie widzieć to i być tam, wśród nich, kiedy już było prawie pusto. Pękające szklane znicze powodowały nagłe drżenie w sercu, ale bardziej bałam się ludzi, którzy czasem znajdowali się tam wieczorem bez refleksji i bez poszanowania dla miejsca, w którym się znajdują. Tę tradycję przejął potem po mnie mój brat.

Było tak: jednocześnie ciemno i jasno:

zdjęcie pochodzi z tej strony
 Na zakończenie piękny cytat z Księgi Mądrości (podkreślenie moje):

Panie, świat cały przy Tobie jak ziarnko na szali, kropla rosy porannej, co spadła na ziemię. Nad wszystkim masz litość, bo wszystko w Twej mocy, i oczy zamykasz na grzechy ludzi, by się nawrócili. Miłujesz bowiem wszystkie stworzenia, niczym się nie brzydzisz, co uczyniłeś, bo gdybyś miał coś w nienawiści, nie byłbyś tego uczynił.
Jak
żeby coś trwać mogło, gdybyś Ty nie powołał do bytu? Jak by się zachowało, czego byś nie wezwał? Oszczędzasz wszystko, bo to wszystko Twoje, Panie, miłośniku życia.
Bo we wszystkim jest Twoje nie
śmiertelne tchnienie. Dlatego nieznacznie karzesz upadających i strofujesz przypominając, w czym grzeszą, by wyzbywszy się złości, w Ciebie, Panie, uwierzyli

8 komentarzy:

  1. Wspaniały, refleksyjny post...

    OdpowiedzUsuń
  2. Dzięki za ten piękny i ciekawy wpis. Nie wiedziałam o istnieniu obozu w Chełmnie. Nałkowską czytałam w liceum, więc już nie pamiętam opisywanych wydarzeń. Ludzie bywają przerażający i okrutni w swej nienawiści, trzeba pamiętać o ich ofiarach i o ich historii, żeby nigdy więcej nie dopuścić do takich czynów. Jeszcze raz dziękuję Ci.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oksydku, tak, to mało znane miejsce. Jak się żyje w pobliżu to się myśli inaczej, że inni też wiedzą, a tak przecież nie jest. Pozdrawiam serdecznie:)

      Usuń
  3. Świat mija na naszych oczach. Zmienia się, zwija jak liść. Ale tylko w naszych oczach.
    W oczach naszych dzieci on się rozwija i zaraz zakwitnie. Ale nie bez korzeni.
    Karuzela.

    Piekny post :*

    OdpowiedzUsuń
  4. Przeczytałam ten post z przyjemnością i refleksją, Izabelko. Co dziwne akurat mniej więcej wtedy, kiedy weszłam na stronę z mojego rodzinnego miasteczka, na której opublikowano właśnie spis osób pochowanych na starym, nieczynnym już cmentarzu. Cmentarz zabytkowy, z początków lat 1800. Mamy tam kilka grobów i teraz doszukałam się ciut więcej informacji o tych bliskich (np daty urodzeń, nazwiska rodowe). Jeśli chodzi o mnie to też zawsze byłam otwarta na inne kultury i religie i żywo nimi zainteresowana, mimo iż dorastałam w kulturze i wierze dość jednostajnej. Zafundowałam za to niezły miks swojej rodzinie - zwłaszcza synkom ;-). Jestem ciekawa historii i genealogii - stąd też ciągle zbieram się na utworzenie drzewka. Ale z moim zbiorem to jak z tą sójką... Poza tym - odtworzyć historię rodziny ze strony męża - o! to już nawet więcej niż wyzwanie i chyba niekoniecznie możliwe do realizacji. Ale kto szuka - coś tam zawsze znajdzie. Wiem np., że dziadek moich chłopaków urodził się na terenie dzisiejszego Pakistanu (Punjab, okolice Rawalpindi).

    Dodam też, że jak tak piszesz o tym braku ogniwa, o tych osobach, które były a już ich nie ma, które się postarzały i których niebawem też już nie będzie to jakbyś opisywała moje własne refleksje, które zawsze nachodzą mnie w TE święta. Brak "ogniwa" najbardziej odczuwamy teraz po śmierci Mamy, choć nadal trzymamy się razem. Niemniej jednak coś się za przyczyną JEJ odejścia jakby urwało, skończyło i przybrało inny wymiar... Chwilami wydaje mi się, że to sen, bo jej obraz jest jeszcze bardzo żywy. Ale wiem, że czas będzie ten obraz przycierał. EH!

    I jeszcze coś. Nie wiem jak to zabrzmi, ale ja uwielbiam 8 błogosławieństw.

    Serdecznie Cię pozdrawiam!


    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wiesz Amisho, też myślałam ostatnio o odtworzeniu "drzewa egzotycznego" (jak mówił niedawno starszy :)) To pewnie wędrówka po parafialnych kancelariach a na to nie ma za bardzo czasu teraz jeszcze... A u Ciebie to podróż międzykontynentalna :))
      Miło przeczytać, że też lubisz 8 błogosławieństw. Biblia to źrodło pięknych tekstów :)
      Również Cię pozdrawiam i dziękuję za przyłączenie do "ekipy" ;)

      Usuń

Bardzo lubię czytać komentarze, za każdym razem aż drżę z emocji: a nuż coś nowego się pojawi...

(Aczkolwkiek chamstwa nie zniese ;))

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...