Wszystkim miłym czytelnikom tego bloga składam serdeczne podziękowania za życzenia urodzinowe dla Małego O.
Uroczystość miała miejsce w sobotę, uczestnikami byli dziadkowie, rodzice i brat. Ale już następnego dnia, czyli w niedzielę, jubilat dopytywał się kiedy ma urodziny i nie przyjmował do wiadomości, że tak naprawdę to w poniedziałek. "Dobra, nie będę się z koniem kopała" pomyślałam i stanęło na tym na czym stanęło, dzięki temu dyskusja ucichła.
Ale chciałam się tutaj nieco rozpisać o tym, jak bardzo dziadkowie są zakochani w swoich wnukach...
Otóż wiadomo, że często gęsto jest problem co tym wnukom "z okazji" kupić. Zabawek mają więcej niż w sklepie, podsuwam pomysły z ubraniami, bo wiadomo, że chłopaki rosną i rosną i rosną...
Jednakowoż zainteresowania Małego O. zmieniają się i ostatnimi czasy rozmiłował się był młodzian w zegarach, obrotomierzach i biegach czyli akcesoriach samochodowych.
Zaproponowałam dziadkom, że jakby mieli dojście do zegarów z samochodu (tj. komplet prędkościomierz+obrotomierz) to byłoby super.
Babcia U. rzekła "Ten pomysł jest wart wszystkich pieniędzy", a jak wiadomo piniondze to nie fszystko, więc Dziadzia I. dostał delegację na szrot i wio.
Jak się później, tj. tuż przed przyjęciem, okazało pierwotnie łup miał postać całej deski rozdzielczej...
Ale że Babcia U. zdrowym rozsądkiem stoi, toteż Dziadzia dostał ponowną delegację i przywiózł już tylko pół deski rozdzielczej odciętej piłą i kierownicę z przekładniami...
Tata Obe i Wuja Jadek mają teraz czas, by zegary wydłubać i osadzić w jakiejś bardziej dostępnej formie.
Dodam, że jubilat prezentu nie widział, i całe szczęście, bo bym musiała jeszcze z TAKIMI elementami żyć W SALONIE;)
(dygresja narratora: Trochę mnie ten czas wolny od blogowania rozleniwił. A już się bałam, że jakieś uzależnienie od "pulpitu nawigacyjnego" mam...)
Jako wisienkę na torcie:
a jakże!, z Angry Birds, dodam, że dotychczasowa kolekcja Małego O. liczy:
- 10 prędkościomierzy;
- 4 obrotomierze od samochodu z napędem diesla;
- 6 obrotomierzy od samochodu z napędem benzynowym;
- 1 obrotomierz od Ferrari, jak mniemam, gdyż ostatnia wartość to 15; jeśli uwzględnimy standardowy przelicznik x1000 obr/min to daje nam 15 000 obrotów na minutę. Chyba to jednak Ferrari;
- 2 wskaźniki temperatury wody w chłodnicy,
- 11 biegów.
Nie policzyłam tutaj tych "nieudanych" elementów lub elementów wyposażenia, co do których Mały O. wyraził krytyczną opinię w trakcie przygotowania i są nieskończone.
Bogu dziękować, że wszystkie one są w formie klasycznej, tj. narysowane na kartce papieru lub tektury i wycięte...
Jak w weekend będzie światło to uwiecznię je aparatem, bo w tygodniu wracamy do domu już po zmroku.
Życzę udanego, dobrego i miłego końca tygodnia!
Uroczystość miała miejsce w sobotę, uczestnikami byli dziadkowie, rodzice i brat. Ale już następnego dnia, czyli w niedzielę, jubilat dopytywał się kiedy ma urodziny i nie przyjmował do wiadomości, że tak naprawdę to w poniedziałek. "Dobra, nie będę się z koniem kopała" pomyślałam i stanęło na tym na czym stanęło, dzięki temu dyskusja ucichła.
Ale chciałam się tutaj nieco rozpisać o tym, jak bardzo dziadkowie są zakochani w swoich wnukach...
Otóż wiadomo, że często gęsto jest problem co tym wnukom "z okazji" kupić. Zabawek mają więcej niż w sklepie, podsuwam pomysły z ubraniami, bo wiadomo, że chłopaki rosną i rosną i rosną...
Jednakowoż zainteresowania Małego O. zmieniają się i ostatnimi czasy rozmiłował się był młodzian w zegarach, obrotomierzach i biegach czyli akcesoriach samochodowych.
Zaproponowałam dziadkom, że jakby mieli dojście do zegarów z samochodu (tj. komplet prędkościomierz+obrotomierz) to byłoby super.
Babcia U. rzekła "Ten pomysł jest wart wszystkich pieniędzy", a jak wiadomo piniondze to nie fszystko, więc Dziadzia I. dostał delegację na szrot i wio.
Jak się później, tj. tuż przed przyjęciem, okazało pierwotnie łup miał postać całej deski rozdzielczej...
Ale że Babcia U. zdrowym rozsądkiem stoi, toteż Dziadzia dostał ponowną delegację i przywiózł już tylko pół deski rozdzielczej odciętej piłą i kierownicę z przekładniami...
Tata Obe i Wuja Jadek mają teraz czas, by zegary wydłubać i osadzić w jakiejś bardziej dostępnej formie.
Dodam, że jubilat prezentu nie widział, i całe szczęście, bo bym musiała jeszcze z TAKIMI elementami żyć W SALONIE;)
(dygresja narratora: Trochę mnie ten czas wolny od blogowania rozleniwił. A już się bałam, że jakieś uzależnienie od "pulpitu nawigacyjnego" mam...)
Jako wisienkę na torcie:
a jakże!, z Angry Birds, dodam, że dotychczasowa kolekcja Małego O. liczy:
- 10 prędkościomierzy;
- 4 obrotomierze od samochodu z napędem diesla;
- 6 obrotomierzy od samochodu z napędem benzynowym;
- 1 obrotomierz od Ferrari, jak mniemam, gdyż ostatnia wartość to 15; jeśli uwzględnimy standardowy przelicznik x1000 obr/min to daje nam 15 000 obrotów na minutę. Chyba to jednak Ferrari;
- 2 wskaźniki temperatury wody w chłodnicy,
- 11 biegów.
Nie policzyłam tutaj tych "nieudanych" elementów lub elementów wyposażenia, co do których Mały O. wyraził krytyczną opinię w trakcie przygotowania i są nieskończone.
Bogu dziękować, że wszystkie one są w formie klasycznej, tj. narysowane na kartce papieru lub tektury i wycięte...
Jak w weekend będzie światło to uwiecznię je aparatem, bo w tygodniu wracamy do domu już po zmroku.
Życzę udanego, dobrego i miłego końca tygodnia!
Świetny pomysł na prezent! Ja jestem nudną ciocią, bo kupuję zawsze jakąś książkę na prezent ;)
OdpowiedzUsuńJa też raczej celuję w książki:)
Usuńhehe mam to samo co Edyta :PP
UsuńBardzo oryginalna ta deska rozdzielcza ha ha ha! To ile już motoryzacyjny jubilat skończył latek?
OdpowiedzUsuńPS. Z tym brakiem światła to tak chyba wszędzie - człowiek wychodzi i wraca do domu po ciemnicy.
PS. A mi pisanie w ogóle nie idzie... Zastopowałam się na amen.
Skończył cztery. A na temat zastopowania to ostatnio pisałaś, że odezwiesz się po urodzinach. To jak, były już te czterdzieste???
UsuńCzary mary - odczarowuję Cię niniejszym ;) :))
Czterolatek i takie pasje! No no ;). U nas 23 lutego Olu będzie po raz pierwszy i ostatni dwa razy starszy od Maksymala - jeden 6, drugi 3 ;). A moje 4 dychy były, a jakże. W Zaduszki. Dzień wcześniej siostra skończyła 26 a tydzień później najmłodszy brat 33. My tak we troje z listopada co 7 lat hi hi. Nic dziwnego, że moi chłopcy urodzili się tego samego dnia i miesiąca ;). Dziedziczne. Za czary dziękuje - może podziałają, bo już miesiąc minął od mojego ostatniego postu. Fujara ze mnie, że ho ho. No, ale tak czasem bywa...
Usuń