niedziela, 27 kwietnia 2014

Rodzeństwo - temat na nowo odkryty

Autor: Katharina Ley
Tytuł: "Rodzeństwo - miłość, nienawiść, solidarność"
Tłumaczenie: Anna Kosiarska
Wydawnictwo: Instytut Wydawniczy PAX
Miejsce i rok wydania: Warszawa 2004
Liczba stron: 182



Okazuje się, że dla współczesnej psychologii istnieje jeszcze trochę nieodkrytych obszarów i nieprzegadanych tematów. Ku mojemu zdziwieniu - jest nim także psychologia rodzeństwa.

Otóż, naukowo problemy między braćmi i siostrami sprowadzane były dotąd zawsze do kwestii rywalizacji między rodzeństwem i do kazirodztwa. Tymczasem właściwe ułożenie tychże relacji ma później wpływ na nasze życie prywatne oraz zawodowe: na jakość horyzontalnych relacji między współpracownikami oraz relacji w hierarchii przełożony-podwładny. Ku pocieszeniu - nigdy nie jest za późno, aby pogmatwane losy i układy między rodzeństwem wyprostować oraz uporządkować. Trzeba jednak do tego wspólnej chęci i zrozumienia oraz świadomości tego, gdzie leżą przyczyny konfliktów i niepowodzeń w relacjach, ponieważ, oto prawda na nowo odkryta i prawda-prawdziwa ;): relacje miedzy rodzeństwem mogą się rozwijać w trakcie całego życia.

Wybór lektury tej książki, zaproponowanej mi i pożyczonej kilka lat temu przez dobrą znajomą, nastąpił na skutek obserwacji zachowania moich dwóch synków. Na etapie przedszkolnych zabaw na ogródku doszło do tego, że starszy (o czym mi powiedział) był niezadowolony z tego, że jego młodszy brat za nim chodził.

Ja taki etap miałam w wieku 18 lat na obozie harcerskim, kiedy ukrywając się za namiotem, unikałam odwiedzin mojego o pięć lat młodszego brata. Nasza anonimowość jako rodzeństwa była tak zaawansowana, że co niektórzy uczestnicy tej "impezy", przypisywali siostrzeństwo zupełnie innej osobie :))

Ale, wracajac do meritum: zaobserwowanie podobnego zachowania z perspektywy wieku i własnego doświadczenia zasmuciło mnie, gdyż wolą moją jest, aby bracia żyli w zgodzie i harmonii, w układzie polegania na sobie i obrony wzajemnej na wypadek zagrożenia.
W dawnych czasch uwielbiałam, kiedy u którejś z babć gromadziła się cała rodzina (pojawiali się wszyscy bracia i siostry). Zawsze wtedy było wesoło, bardzo rodzinnie i bił z tego zgromadzenia blask i ciepło rodzinnych uczuć. Spoiwa tych spotkań (dziadków), rzecz jasna, już na tym świecie nie ma. I konflikty też jakby wyraźniejsze są...

Temat relacji między rodzeństwem nie jest dobrze znanym zgadnieniem. Uświadomienie sobie tego, dzięki pracy szwajcarskiej psycholog i terapeutki, tak naprawdę powoduje, że mamy przed sobą otwarte możliwości poznania. Co istotne, bywa tak, że dopiero czasowy i przestrzenny dystans wobec doświadczeń dzieciństwa, opuszczenie domu rodzinnego, założenie własnych rodzin, pozwala odkryć na nowo zainteresowanie swoim bratem czy siostrą.
Ta lektura utwierdza w przekonaniu, że jako dorośli, możemy stworzyć przyjazne, solidarne i pełne wsparcia relacje z rodzeństwem, nawet jeśli jako dzieci toczyliśmy wojny i oskarżaliśmy się wzajemnie o nierówne przywileje.

Jest tu opis i analiza wielu terapii prowadzonych przez K. Ley - takich zakończonych sukcesem, ale także takich, które skończyły się tragicznie, które pozwalają zauważyć, że bagatelizowany dotąd w psychologii wpływ dzieciństwa i nieujawnionych i nieprzepracowanych złych emocji wobec brata (siostry) może mieć bardzo duży wpływ na dorosłe życie - zawodowe i prywatne. A zdrowe układy w rodzinie są dobrą szkołą układania sobie relacji w dalszym, samodzielnym życiu.

Jest też to kopalnia złotych myśli. Książkę czytałam z samoprzylepnymi karteczkami pod ręką, zaznaczając co i rusz to, co mnie poruszyło.

Oto niektóre z nich (i przepraszam za, być może, przynudzanie :)):

""Co odróżnia rodzeństwo od dzikich plemion indiańskich?" - pyta Kurt Tucholsky w jednej ze swoich satyr. I odpowiada: "Indianie albo znajdują się na wojennej ścieżce, albo palą fajkę pokoju - rodzeństwo może robić obie rzeczy jednocześnie"." (str. 80)
"Nasza wiedza o doświadczeniach życia z rodzeństwem pochodzi często z relacji najstarszego z dzieci. Widocznie tak już jest, że to pierworodni najczęściej piszą, nauczają i prowadzą terapie. Ja także należę do nich. Sigmund Freud, także najstarszy, pisze o relacjach międy rodzeństwem: "Nie wiem, dlaczego z góry zakładamy, że muszą być one życzliwe, skoro przecież w osobistym doświadczeniu dorosłych liczne są przykłady wrogości wobec rodzeństwa i często możemy stwierdzić, że to poróżnienie ma swe korzenie w dzieciństwie, a w każdym razie istnieje od dawna."4  Negatywna wizja rodzeństwa stworzona przez Freuda i postrzegania wrogich uczuć między rodzeństwem jako czynników pierwotnych i warunkujących dalsze życie odcisnęły, niestety, silne piętno na psychoanalitycznym podejściu do problemu rodzeństwa." (str. 26)
"Znaczenie grup rówieśniczych w ostatnich dekadach wzrosło, ponieważ zmieniły się funkcje rodziny i same rodziny. Zwiększyła się jak nigdy dotąd społeczna i geograficzna mobilność rodzin. W miejsce dwupokoleniowej małej rodziny z matką, ojcem i dziećmi pojawiła się rozmaitość form rodzinnych, z dziećmi mającymi tych samych rodziców albo tylko wspólnego ojca lub matkę. Grupy rówieśników stają się przez to ważne jako czynnik zapewniający orientację i bezpieczeństwo emocjonalne, na przykład w nowych kontaktach przy zmianach rodzinnych i przeprowadzkach. Dotyczy to także w sposób istotny rodzeństwa, ponieważ musi ono wspólnie ustosunkwać się do rodzicielskich decyzji. Przychodzi mu to łatwiej jeżeli może się wzajemnie porozumiewać. W procesie kształcenia wykorzystuje się coraz częściej grupy rówieśnicze jako grupy, w których uczniowie uczą się i organizują. Także w profilaktyce antynarkotykowej w szkołach przekonano się, że specjalnie przeszkolony kolega z klasy może dostarczyć więcej skutecznych informacji niż nauczyciel. Rówieśnicy odbierani są jako bardziej godni zaufania i silniej motywujący."
O rodzicach i ich roli:

"Psychoanaliza koncentruje się głównie na kompleksie Edypa, na ojcu i matce i tym, co zachodzi między rodzicami a dzieckem. Na rodzeństwo nie zwraca się prawie w ogóle uwagi. Naturalnie, nie ma żadnej innej drogi która prowadzi w życie, jak tylko przez pierwotne zależności. Ma to swoje podstawy biologiczne i społeczne. W związku z potrzebą opieki i zależnością dziecka w trakcie pierwszych lat życia relacja z rodzicami odbierana jest jako ważniejsza i silniejsza niż ta, która łączy je z rodzeństwem. Ale przecież podstawowe ludzkie pytanie: "Ile znaczę dla innych", stawia się najpierw rodzicom i rodzeństwu. Można by prawdopodobnie powiedzieć: Stawia się je także rodzeństwu, jeśli na to oczywiście pozwolą rodzice."
"Rywalizacja między rodzeństwem z jednej strony i współpraca w związku braterskim z drugiej stanowią dwie strony tego samego medalu. Są one współzależne i warunkują się wzajemnie. Solidarną współpracę między rodzeństwem, jak już wspomniałam, bierze się pod uwagę zaskakująco rzadko. Prawdopodobnie w interesie rodziców jest podtrzymywanie rywalizacji i ograniczanie poczucia jedności. Faktycznie możemy ten proces ciągle na nowo obserwować. Rodzice osłabiają więzi między dziećmi, co zwykle jest skutkiem ich własnych, trudnych doświadczeń z rodzeństwem, z którymi nie poradzili sobie do tej pory, a które nieświadomie przenoszą na własne dzieci. Może kryje się za tym stach rodziców przed dziećmi oraz nadzieja, że łatwiej jest poradzić sobie z każdym dzieckiem osobno niż z solidarnym związkiem rodzeństwa. Jeśli dominacja rodziców powstaje z takich obaw i dla obrony przed dziećmi, pobudza to jeszcze bardziej niezdrowe współzawodnictwo między rodzeństwem, które pozbawia się w ten sposób możliwości zdrowej konfrontacji, ćwiczenia w sztuce rozwiązywania konfliktów i budowania solidarności. Tu ma także swoje źródło przeświadczenie o nierówności i niesprawiedliwości." (str. 22)
"Podczas wzrastania w rodzinie rodzice i rodzeństwo są dla dziecka pierwszymi partnerami miłości, których się pragnie, kocha, nienawidzi i potępia. Ich obraz towarzyszy ludziom przez całe życie. O ile zawsze wydawało się jasne, że wizerunek matki i ojca oddziałuje na nasz wybór partnera i dalsze partnerstwo, o tyle dopiero dzisiaj uznano ten sam zasadniczy wpływ niedocenianych długo relacji z rodzeństwem. Każde nowe doświaczenie uczuciowe miłości w dorosłym życiu nawiązuje z kolei do pragnienia by w ukochanym człowieku odnajdywać pierwsze osoby obdarzane miłością. Jednocześnie kochana osoba powinna naprawić wszystkie krzywdy, zadośćuczynić za bolesne przeżycia i powtórzyć to, co było doświadczeniem uszczęśliwiającym.(...) Podczas pracy w grupach terapeutycznych rodzeństwa stale doświadczam tego, że aby zrozumieć swój związek partnerski bądź nawiązać nową relację uczuciową, kobiety i mężczyźni muszą najpierw wyjaśnić swoją relację z - ukochanym - bratem lub siostrą. Świadomość, że problemy przeżywane w związku uczuciowym w dorosłym życiu pozostają w ścisłej zależności doświadczeń więzi z rodzeństwem, wymaga często najpierw pokonania wielkich lęków i oporów".

Kto się od kogo uczy:
"Każdy z nas ma jakieś wyobrażenie na temat tego, czego, jak, od kogo i kiedy nauczył się - w dzieciństwie, młodości  i w życiu dorosłym. Kiedy opowiadamy sobie o swoim życiu, zadziwia nas różnorodność tych doświadczeń. Rodzicie, ludzie starsi, rodzeństwo i rówieśnicy oraz nasze własne dzieci miały i mają w tym swój udział. Nauczyliśmy się od nich wiele różnorodnych rzeczy. A dziś nauka z tymi samymi osobami jest znów czymś zupełnie innym niż dawniej."
"Rodzice, którzy uważają, że mogą prowadzić dzieci po wytyczonych szlakach, stają na przeszkodzie partnerskiemu uczeniu się."
Jak uczą się małe dzieci? Fizyczne ograniczenie każe im patrzeć do góry na rodziców i starsze rodzeństwo. Tamci z doświadczeniem wiedzą, co robić albo czego lepiej zaniechać, aby się nie przewrócić, nie poparzyć języka, czy też przejść bezpiecznie przez ruchliwą ulicę. Małe dzieci sa zdane na uczenie się od starszych. 
Rodzeństwo uczy sę od siebie nawzajem. Ponieważ dzieci nie są w tym samym wieku - nawet różnica niewielu minut w przypadku bliźniaków i wieloraczków może być istotna - mamy do czynienia ze starszymi i młodszymi, doświadczonymi bardziej i mniej. Dla osiągnięcia pewnych sprawności w życiu młodsi potrzebują starszych, ale nie jedynie. Dzieci intuicyjnie wyczuwają, co wiedzą lepiej od starszych."
"Od czego zależy, czy dziecko w przyszłości będzie lękliwe czy śmiałe, zamknięte w sobie czy towarzyskie, bez inicjatywy czy energiczne? Od genów, od rodziców i ich wychowania, od rodzeństwa i rówieśników? Znajomość różnorodnych przykładów z życia codziennego i terapii, a także liczne badania naukowe, nie pozwalają dziś udzielić jednoznacznej odpowiedzi.17  Dzieci przynoszą na świat determinujący je materiał genetyczny, uczą się od rodziców i od siebie nawzajem - ale czy wiedza na ten temat pozwala udzielić zadowalającego wyjaśnienia?
Rodzeństwo i rówieśnicy uczą się od siebie nawzajem. Nawet w mało prawdopodobnym przypadku absolutnie równego traktowania przez rodziców dzieci i tak byłyby przekonane, że faworyzuje się jedno czy drugie. To, co rodzice mogą najcenniejszego przekazać dzieciom, to poczucie uczciwości i otwartości oraz uznanie każdego w jego wyjątkowości."
Nie jest trudno zostać rodzeństwem, ale jak nim być?:
"Rodzeństwo rodzi się jak równe sobie, jako równe pojawia się na świecie. Ale dzieci nie są absolutnie jednakowe - różnią się wiekiem, płcią, wzrostem, temperamentem, zdolnościami i reakcjami emocjonalnymi. Każda wspólnota rodzeństwa jest i pozostanie związkiem opartym na niejednakowości. Każde dziecko jest wyjątkową, niepowtarzalną istotą, która rodzi się we własnej, szczególnej rodzinie, w określonej konstelacji. Sytuacja rodziców i rodzeństwa będącego już na świecie, w chwili urodzenia się dziecka właściwie się nie powtórzy. Z każdym dzieckiem będzie nieco inaczej, wszyscy są bowiem coraz starsi i mają coraz więcej doświadczenia. Każde dziecko ma własny obraz rodziny." (str. 60)
"Mówi się, że świetność arcydzieła pochodzi stąd, że ból jego tworzenia nie jest już odczuwalny, lecz przemienił się w tajemniczy blask. Tak samo przeżyte w grupie cierpienie, jeśli się uda, zmieni się w dar dla wszystkich". (str. 68)
"Rodzeństwo, rodzeństwo przyrodnie i rówieśnicy mogą się wzajemnie wspierać i umacniać, jeśli tylko rodzice pozostawią im do dyspozycji konieczną do tego przestrzeń. Dlatego tak ważne jest, by rodzice uwolnili dzieci od roli ofiary czy świadka i uwierzyli im, że w obrębie własnego pokolenia, wśród rodzeństwa i rówieśników, będą zdolne nawiązywać nowe relacje oraz zaznaczać swą tożsamość. Zdolność nawiązywania kontaktów przez dzieci i młodzież z reguły jest niedoceniana. Jeśli młody człowiek potrafi rozróżnić, w czym jest taki sam, podobny, a w czym różny od rodzeństwa, łatwiej mu będzie określić swoje miejsce w świecie. W tym sensie kolejne rodziny mogą wzmocnić zdolność przeżywania ralcji horyzontalnych."

O walce o godność:

"Dawno, dawno temu na pustej drodze spotkali się przypadkowo żółw i lampart. No, nareszcie, powiedział lampart, który od dłuższego czasu usiłował schwytać żółwia. Gotuj się na śmierć! Na to żółw odrzekł: Czy możesz oddać mi pewną przysługę, zanim mnie zabijesz? Lampart nie miał nic przeciwko temu i zgodził się. Daj mi kilka chwil, abym mógł się przygotować na śmierć, poprosił żółw. I znów lampart nie miał nic przeciw temu i przychylił się do prośby żółwia. Ten jednak, zamiast stać spokojnie, jak tego oczekiwał lampart, zaczął się dziwnie zachowywać na środku drogi: wszystkimi łapami kopał i grzebał w ziemi i jak szalony rzucał piaskiem na wszystkie strony wokół siebie. Dlaczego to robisz? - spytał zdumiony lampart. Żółw odpowiedział: Ponieważ chcę, żeby ludzie, którzy po mojej śmierci będą tędy przechodzić, mówili: Tak, tu walczyło dwóch takich, co było sobie równych." 20 
Żółw kopie ile sił, nie walcząc o swoje zycie, bo lampart i tak jest silniejszy; nie skończy się to dlań szczęśliwie, gdyż zostanie pokonany. Tę afrykańską bajkę opowiadał pewien stary człowiek, który wraz z delegacją starszyzny przybył z prowincji do jednej z afrykańskich stolic, by tu przedstawić gotowość swojego ludu do walki o autonomię. "Walczymy. Może tylko po to, by ci, co po nas przyjdą, mogli powiedzieć: Zgoda, nasi ojcowie zostali pokonani, ale walczyli. Dźwięk bębna, który wzywa do walki jet ważny; odważne zaangażowanie się w samą walkę jest ważne; i opowiadanie potem historii tej walki - wszystko jest na swój sposób istotne. Mówię wam, bez żadnej z tych trzech rzeczy nie moglibyśmy się obejść. Jednak jeśli mnie zapytacie, która z nich zasługuje na orle pióro, zdecydowanie odpowiem wam: opowiadanie o walce.
Liczy się zachowanie godności, nawet tego, kto ponosi kleskę. Żółw umiera godną śmiercią, gdyż walczył o siebie i pozostawił znak. Ale to nie pełną godność w życiu zapewniają relacje horyzontalne.
Weźmy przykład wielu kobiet i dzieci w odchodzącym już w przeszłość systemie patriarchalnym w naszym społeczeństwie. Kobiety i dzieci "kopią w ziemi" ze wszystkich sił, z konieczności, z tęsknoty za godnością i akceptacją. Chcą w społeczeństwie żyć, a nie ginąć. W pewnych społecznie ważnych dziedzinach są wciąż słabsze od mężczyzn - w pracy zawodowej, pod względem zasobów finansowych i szans życiowych. Ale ich siły zwiększyły się dzięki walce podejmowanej w ostatnich dekadach. Kobiety rozwijają coraz bardziej nowe możliwości i odwołują się do starych cennych sił, które do tej pory nie były w społeczeństwie zauważane, ale są dla kobiet i dzieci równie ważne, jak dla mężczyzn. Zakłada to wyzwolenie się "z beznadziejnego kopania" i nieodzywania się. Potrzeba wymiany słów, mówienia i bycia słuchanym, słuchania i opowiadania - potrzeba relacji. Tylko w ten sposób staje możliwe partnerstwo pomiędzy podejmującymi jakieś kroki. Dzięki poszerzeniu horyzontów łatwiej dostrzegać mocne strony partnerów, a nie słabości, które może wykorzystać fizycznie silniejszy. Siła fizyczna jest tylko jednym ze składników sposobu postępowania w relacji międzyludzkiej."(str. 71-73)
"Godność można zyskać nawet w umieraniu i śmierci, jeśli nie było to łatwe za życia".
O partnerstwie i małżeństwie:

"Wyobrażenia i oczekiwania związane z partnerstwem w ciągu ostatnich dziesięcioleci znacznie się zmieniły. Obok małżeństwa jako partiarchalnej instytucji, w której głównie mężczyzna decydyje, a kobieta go uzupełnia, wśród par coraz częściej występuje walka o partnerstwo. W związku z rosnącymi aspiracjami kobiet do własnego życia, aktywności zawodowej i posiadania dzieci ich praca w rodzinie i poza nią wymaga uzgodnienia.
Zerwanie z tradycyjnie przyjętym i naturalnym porządkiem rzeczy wywołuje w każdym przypadku lęk i niepewność. Małżeństwo i partnerstwo nie stanowią już, tak jak dawniej bywało, naturalnej instytucji, zapewniającej byt i gwarantującej bepieczeństwo na całe życie. W porównaniu z przeszłością miłość w związku nabrała większego znaczenia. Oczekiwanie miłości staje się coraz ważniejsze. Wymaga ona oddania, opieki i poświęcenia wspólnego czasu. Życie codzienne staje się przy tym ustawiczną konfrontacją i negocjowaniem. To jest cena za to, że miłość, a już nie instytucja, znajduje się w centrum związku."
And last but not least - o grupach wsparcia:

"Współczesne doświadczenia pokazują, że grupy wsparcia dokonują więcej, niż mogą osiągnąć specjaliści i instutycje. Źródłem ich sukcesu są relacje horyzontalne, równość, akceptacja zależności oraz wiara we własne siły i w możliwości wspólnoty. Czasami może to by sojusz "rodzeństwa" skierowany przeciwko światu ludzi zdrowych, z którego osoby te czują się często wykluczone. To samo dotyczy grup ludzi samotnie wychowujących dzieci i żyjących samotnie. Potrzebują oni mniej fachowych porad z góry, a więcej zbiorowej, braterskiej wymiany doświadczeń. W równej mierze może ona działać zapobiegawczo, umacniać moralnie oraz wspierać dalsze działania. Ważną rolę odgrywa przy tym element solidarności i poczucia wspólnoty. W wymianie zdań na temat uciążliwych problemów tkwi możliwość lepszego poradzenia sobie z uczuciami bezsilności i tęsknoty za czymś. Dotyczy to także coraz liczniejszych i odgrywających coraz większą rolę stowarzyszeń ludzi starszych. Charakteryzuje je, tak jak inne grupy, duża siła emancypancji". (str. 176)

Wpis z recenzją bierze udział w następujących wyzwaniach:

- "Czytamy polecane książki" na blogu Marty Kor "MK Czytuje" - książka polecona przez koleżankę-przedszkolankę;



- "W 200 książek dookoła świata" na blogu Edyty "Zapiski spod poduszki" - kraj autorki: Szwajcaria.


4  S. Freud, 1982, Studienausgabe, t. II, jak również tom VII, s. 227, 238, Frankfurt 1982.
17  R.J. Harris, Ist Erziehung sinnlos?, Reinbek 1998; Petri, 1994; Kasten, 1993; Bank, Kahn, 1991.
20  Ch. Achebe, Termitenhügel in der Savanne, Frankfurt 1994, s. 145.

10 komentarzy:

  1. No proszę jaka ciekawa lektura. W sam raz dla karolków :)

    OdpowiedzUsuń
  2. fajna z Ciebie mama, a chłopaki na pewno będą mieć super relację właśnie dzięki Tobie :)
    a znasz książki Alice Miller?
    pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  3. Bez przesaaadyyy ;):)) ale miło usłyszeć taki komplement :)*
    I znowu mnie zawstydziłaś, bo nie znam, ale zaraz wyguglałam kto zacz. A co polecasz?

    OdpowiedzUsuń
  4. wszystko ;)
    The Drama of Being a Child jest chyba najbardziej znaną pozycją. miłego dnia!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak myślałam, jak zobaczyłam dorobek :)) A jeśli mogę zapytać: Twoja znajomość wynika z zainteresowań czy po fachu?
      I udanego weekendu!

      Usuń
    2. both ;)
      kiedyś studiowałam psychoterapię.
      teraz studiuję psychologię.
      i pracuję z ludźmi po przejściach. a wszystkie ich problemy zaczęły się w dzieciństwie. pozdrawiam!

      Usuń
  5. Na razie dojechałam do połowy. Uuuuu letura na wieczór będzie, przeczytam dokładnie i ostrzegam lojalnie: Wrócę tu!

    Tymczasem przypomniało mi się jak mój brat kazał mi iść za sobą 10 metrów w tyle i nie przyznawać się do pokrewieństwa :)))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zanim oddam tę książkę właścicielce jeszcze chyba wrzucę tutaj parę cytatów... Ale ponieważ są trochę nie w temacie, nie chciałam już przedłużać rozprawki ;)

      Brat, rozumiem, starszy?

      Usuń
  6. Wpisałam na listę lektur. Na razie jednak z niecierpliwością czekam na "Nastolatki" Jespera Juula:)))

    OdpowiedzUsuń

Bardzo lubię czytać komentarze, za każdym razem aż drżę z emocji: a nuż coś nowego się pojawi...

(Aczkolwkiek chamstwa nie zniese ;))

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...